Bez numeracji w tytule, za to ze znaczącymi zmianami w rozgrywce. Graliśmy w Gears of War: Judgment
Pakiet nowinek dostarcza studio People Can Fly, w którego siedzibie pokroiliśmy pierwszych nieszczęśników z oddziału Szarańczy.
Baird to chyba moja ulubiona postać z Gears of War, co miało przełożenie na wybór wojaka w trybie multi - właśnie nim najczęściej szarpałem po sieci w poprzednich odsłonach. Wraz z Judgment wreszcie udało mu się dostać pierwszoplanową rolę, z czego pewnie bym się cieszył wraz z nim, gdyby nie fakt, że nie przepadam za prequelami. Dlatego mimo sympatii do Bairda, konwencja sądu wojskowego, która zamienia kolejne misje w opowieść snutą przez niego i resztę ekipy z oskarżonego oddziału Kilo, nie do końca do mnie przemawia.
Nie przepadam za prequelami (z nielicznymi wyjątkami), bo zazwyczaj niewiele wnoszą do tematu. Zamiast rozbudowywać historię uniwersum, zajmują się uzupełnianiem luk i recyklingiem znanych motywów. Skoro historia Bairda z czasów zaraz po Emergence Day (a więc jeszcze przed pierwszymi Gearsami) nie była warta przybliżenia w żadnej z poprzednich odsłon, to najwyraźniej nie jest dość ciekawa. Bo przecież z grubsza wiadomo, jak się skończy, że wielkiej zadymy nie będzie, a skali GoW3 raczej nie uda się osiągnąć.
Ale przecież fabuła w Gearsach nigdy nie znajdowała się na pierwszym planie, prawda?
Gears of War 3,5 Choć to Gearsy bez numerka i bez skali znanej z poprzednich części, pod względem rozgrywki stanowią najbardziej stanowczy krok do przodu. Najistotniejszy jest licznik gwiazdek, który rośnie z każdą udaną akcją (czyli zazwyczaj wysłaniem egzemplarza Szarańczy w mrok) i spada, gdy na przykład padniemy na glebę ogłuszeni. Im więcej gwiazdek, tym szybciej zdobywamy kolejne poziomy w grze. Gwiazdki warto zdobywać przede wszystkim z tego względu, że zebranie czterdziestu daje nam dostęp do bonusowego rozdziału - o czym później.
Gears of War: Judgment
W walce o wyższy ranking pomaga aktywacja Declassified Missions. To wyzwania reprezentowane przez czerwoną czachę, na którą natykamy się w trakcie gry. Podbijają poziom trudności, ale też zwiastują konkretne bonusy, gdy wypełnimy zadanie. Sporo w tym ryzyka, bo gdy zdeklarujemy się, że dany fragment przejdziemy w 2 minuty, niepowodzenie będzie oznaczać konieczność powtórnego podejścia. Nie zawsze jednak chodzi o czas. Godzimy się na przykład, by zwykłe wretche zostały zamienione na mroczną odsłonę, albo że całą sekwencję przejdziemy używając jedynie shotguna i obrzyna.
Ekipa People Can Fly postanowiła uczynić rozgrywkę bardziej dynamiczną, czego prawdę mówiąc trochę się obawiałem. Gearsy w końcu to dość ciężka, majestatyczna strzelanka TPP, której nadmiar ruchu mógłby zaszkodzić. Obawy okazały się niepotrzebne, bo twórcy poradzili się z tym zadaniem. Na ekranie przewija się więcej przeciwników niż dotąd, ale nie zmusza to do pajacyków - raczej większej kontroli nad tym, co mamy za plecami. Szybsza jest zmiana broni, teraz pod "Y" zamiast pod przyciskami kierunkowymi, granatami z kolei można ciskać sprawniej, bez konieczności operowania parabolą lotu. Z niektórych przeciwników wyskakuje amunicja, którą podnosimy automatycznie, nie zabrakło jednak tradycyjnych pudeł z pestkami, również w wersji specjalnej, zazwyczaj pochowanymi w zakątkach planszy i odnawiającymi amunicję w całości.
Gears of War: Judgment
Z nowych przeciwników w oczy rzucił mi się Rager - pozornie mięso armatnie, ale po ostrzelaniu wpada w tryb furii, co doskonale widać po wizualnej mutacji. Monstrum targa ze sobą Breechshota, jedną z nowych broni, którą warto po nim przejąć - można ją nazwać "snajperką średniego zasięgu", bo wprawdzie nie ma wielkiego zoomu, ale szybko się przeładowuje i pozwala na skuteczne sadzenie headshotów. Snajperkę udaje też Markza (konkretne przybliżenie), ale w rzeczywistości to automat rewelacyjnie sprawdzający się na dystans.
Dorwałem też Booshkę, która poza uroczą nazwą jest bardziej dynamiczną wersją Boomshota i pozwala ciskać granatami z użyciem rykoszetów, co kończy się efektownie, gdy chcemy zaskoczyć grupkę Locustów schowanych gdzieś za umocnieniami.
Jeden na wszystkich, wszyscy na jednego Rolę nowych granatów najlepiej poznaje się w Survivalu, który również mieliśmy okazję przetestować w siedzibie People Can Fly. To połączenie znanych już Hordy i Bestii, do którego dodano system klas postaci. Mamy więc żołnierza produkującego amunicję, inżyniera stawiającego wieżyczki i naprawiającego fortyfikacje, medyka ciskającego granatami uzdrawiającymi i wskrzeszającymi oraz zwiadowcę z umiejętnością wspinania się na podwyższenia i granatami tagującymi przeciwników, co pozwala ich zobaczyć naszym kompanom. W Survival atakują nas hordy przeciwników sterowanych przez konsolę, celem jest obrona określonego punktu.
Gears of War: Judgment
Już pierwsze rundy dały nam do zrozumienia, że bez współpracy i wykorzystania wszystkich klas nie ma mowy o powodzeniu. Amunicja kończy się szybko, wieżyczka pozwala ostrzeliwać przynajmniej jedno z miejsc, z których nadbiegają przeciwnicy, a informacje o pozycji przeciwnika uzyskiwane przez zwiadowcę są nie do przecenienia. Przy jednej z fal okazało się, że wszyscy gramy jako medycy i skutki szybko okazały się opłakane.
Klasy zróżnicowano również jeśli chodzi o uzbrojenie. Jako że każda ma do dyspozycji co najwyżej dwie bronie, wybór jest bardzo istotny. O ile więc żołnierz zasuwa z Booshką, inżynier ma jedynie Gnashera. Zabawa przyjemna - wprawdzie bez świeżości pierwszej Hordy, ale w gronie znajomych daje radę, bo tutaj bez zespołowego wysiłku się nie obejdzie. Znacznie bardziej ciekawi mnie tryb OverRun, czyli Survival, ale z dwiema grupami żywych przeciwników po obu stronach barykady, no i przede wszystkim Free-For-All, pierwsze podejście serii do standardowego deathmatchu. Trochę boję się o chaos, ale chętnie dam się zaskoczyć.
Wzmiankowany wcześniej rozdział Aftermath, nagroda za odpowiednio "wygwiazdkowane" zadania, przybliża nam przemilczany epizod z Gears of War 3, gdy Baird wraz z Carmine'em i Colem' mieli znaleźć posiłki i przyprowadzić je do Azury. Tym sposobem ekipa rusza w kierunku Halvo Bay... Ograłem fragment tej misji i nie zamierzam psuć Wam niespodzianki z odkrywania przeciwników, na których tam trafiamy, niemniej to doskonała motywacja do tego, by zdobywać gwiazdki w kampanii Judgment.
PCF prochu nie wymyśli, chwyciło za to Gearsy w garść i wyciska jak cytrynę, by jeszcze coś z tej formuły wydobyć. Poszli w dobrym kierunku, ale na jak długo to wystarczy, trudno w tej chwili powiedzieć.
A tego, dlaczego właśnie People Can Fly robi Gears of War: Judgment i jak układała się współpraca z Epic Games, dowiecie się z wywiadu, który pojawi się jutro na Polygamii.
Gears of War: Judgment (X360)
- Gatunek: strzelanina
- Kategoria wiekowa: od 18 lat