Bekon, "Hirołsy 3" i za mało miejsca na wpis, czyli pierwsze tweety branży
Twitter obchodzi swoje 10. urodziny, więc cały świat zebrało na wspominki. Wspominamy i my - jak wyglądały pierwsze "ćwierknięcia" Polaków zajmujących się grami? Kto z redakcji Poly po pewnym E3 zastanawiał się nad kupnem Xboksa 360? I jak swoją twitterową przygodę rozpoczynali zagraniczni deweloperzy?
Na Twittera wiele osób narzekało/narzeka, wiele osób go nie rozumiało/nie rozumie, ale faktem jest, że zmienił on sposób przekazywania informacji w internecie i jest w nim teraz jednym z najgorętszych miejsc. Aż trudno uwierzyć, że portal zmuszający do ważenia każdego słowa i okazyjnego pisania o tym, że je się płatki, istnieje już 10 lat. Jak swoje pierwsze 140 znaków wykorzystali Polacy działający w branży? Niektórzy całkiem przewrotnie:
Cóż, Chmielarz ostatecznie się zdyscyplinował i teraz regularnie korzysta z Twittera. Mielu z kolei najwidoczniej zawsze myśli o tym samym i wszystkie drogi, także te ćwierkające, prowadzą do Soulsów...
Przykład Stana Justa pokazuje z kolei, jak zmieniają się koleje losu - pisząc swojego pierwszego tweeta, zachwycał się pracą w 11 bit studios. Dzisiaj natomiast, niecałe 4 lata później, pracuje dla CD Projekt RED:
Piotr Iwanicki, współtwórca świetnie przyjętego Superhota, prezentował natomiast... różową sambę.
Sos Sosowski jak to Sos Sosowski, szykował się do jakiegoś game jamu. McPixel, jego zwariowany, międzynarodowy hicior, miał wyjść dopiero za trzy lata:
A jak to wyglądało u ludzi, którzy piszą lub pisali dla Polygamii? Cóż, jedni doskonale odnajdywali się w ćwierkającym formacie...
... inni błądzili we mgle...
... a jeszcze inni myśleli namiętnie o Xboksie, rozpisywali się albo analizowali zależność między Applem a miękką pornografią. A Maciu narzekał!
Koso z Pawłem przywitali się za to z entuzjazmem. Marcin dokładnie taki sam twitterowy entuzjazm utrzymuje do dzisiaj:
A pierwszy post Piotra Gnypa wiąże się z ciekawostką, bo przypomina nam o istnieniu polskiego klona Twittera, czyli Blipa (Bardzo Lubię Informować Przyjaciół), który został zamknięty w 2013:
Tymczasem gdzieś daleko za granicą niektórzy zakładali twittera, żeby rozwiać wątpliwości co do swojej tożsamości. Japońscy geniusze (nie mylić z Januszami) gamingu tak mają:
John Romero też doskonale rozumiał początkowe założenia ćwierkacza:
Chrisa Avellone'a przywiodła ciekawość...
Bleszinskiego lenistwo...
Troy Baker natomiast pękł pod presją tłumów:
Adam Boyes od początku wiedział, co się święci, Tim Schafer postawił sprawę jasno, a Larry Hryb, znany szerzej jako Major Nelson, trafił w sedno:
No dobrze. W sedno swoim pierwszym tweetem tak naprawdę trafił niezawodny Ron Gilbert:
Twitter obchodzi 10. urodziny, ale warto zauważyć, że w naszej branży, zarówno na świecie, jak i w Polsce, ćwierkanie na szerszą skalę rozpoczęło się w 2009. Nawet tak potężny portal potrzebował kilku lat na rozpęd i zaistnienie w szerszych kręgach. Teraz natomiast wielu osobom trudno sobie wyobrazić internet bez ćwierkania. Cóż, gdybym miał w 140 znakach podsumować istnienie Twittera, napisałbym: dobrze, że nie skończyło się tylko na pisaniu o kolorze jedzonych płatków.
Aczkolwiek trudno też nie przyznać racji Gilbertowi.
Patryk Fijałkowski