Battlefield 3: Back to Karkand - pierwsze wrażenia

Battlefield 3: Back to Karkand - pierwsze wrażenia

Battlefield 3: Back to Karkand - pierwsze wrażenia
marcindmjqtx
15.12.2011 19:01, aktualizacja: 07.01.2016 15:55

Pierwsze strzały na nowych mapach już padły. Jakie wrażenia? Bardzo dobre.

Back to Karkand to dość nietypowe DLC. Dla dużej części graczy (jeśli nie większości) dodatek jest darmowy, więc można powiedzieć, że dla pozostałych graczy w BF-a 3 jest to wręcz zakup obowiązkowy - skoro inni grają w niego, powinienem grać i ja. Ale nawet gdyby ta nietypowa okoliczność nie wystąpiła, to Back to Karkand byłby wart zakupu. Dlaczego?

Strike at Karkand i Sharqi Peninsula - w Battlefield 3 brakowało mi miejskich map. Sekwana jest klaustrofobiczna, zamknięta w ciasnych uliczkach. Akcja Metra toczy się głównie pod ziemią. Teheran jest paradoksalnie dość otwartą mapą. Bazaar jest fajny, ale oferuje rozgrywkę wypraną z największego atutu Bad Company 2 - destrukcji otoczenia. Brakowało mi mapy, która przypominałaby miejskie otoczenie w Arica Harbor z BC2, ze zniszczalnymi budynkami i szerokimi uliczkami między nimi.

I w końcu ją dostałem - Karkand. Jak się okazało, mapa z Battlefielda 2 po małym liftingu i dodaniu destrukcji otoczenia świetnie się nadaje do wyciągnięcia całej unikalności serii Battlefield na Frostbite w zakresie walki piechoty - dynamicznych walk ulicznych, w których ukrycie się za ścianą niczego nie gwarantuje. Na Karkandzie dominuje stosunkowo niska zabudowa, do wielu budynków można wejść. Jest tylko parę wieżowców, których dachy szybko stają się siedliskiem snajperów. Pojazdy z racji specyfiki miejsca mają utrudnione życie. Tutaj dominuje piechota.

Na Sharqi jest podobnie. Na razie mało grałem na odświeżonej wersji, ale mając klasyczną wersję w pamięci mogę stwierdzić, że jest to mapa miejska, która tak bardzo nie karze pojazdów. Jest bardziej otwarta od Karkanda, budynków jest troszkę mniej, a część z nich to po prostu szkielety budowlane. Tutaj więc tak bardzo przewagi piechoty już nie widać i pancerniacy oraz piloci helikopterów mogą trochę pofragować.

Wake Island i Gulf of Oman - w Battlefield 3 mamy kilka otwartych map, jak choćby Caspian Border, więc można stwierdzić, że w tym akurat temacie Back to Karkand niczego jakościowo nowego nie wnosi. Mamy odświeżony Wake Island, którego, szczerze powiedziawszy, wielkim zwolennikiem nigdy nie byłem. Konstrukcja mapy, z lotniskiem jako kluczowym punktem, wymaga sporej współpracy po stronie broniących się, a o to często trudno. W efekcie rozgrywka zmienia się w gonitwę między punktami, a sama akcja bardzo szybko się rozprasza. Wake jest inny, ma potencjał, ale bardzo łatwo można go zaprzepaścić. Stawia na lotnictwo, pojazdy służą głównie do przemieszczania się.

O wiele bardziej wolę Gulf of Oman, który też trochę bardziej się wyróżnia na tle podstawowych map swoją konstrukcją - pierwsze cztery punkty są osadzone na wybrzeżu, otoczone rzadką zabudową i z tego powodu na nich dominuje walka na otwartej przestrzeni. Trzy kolejne to już teren miejski, gdzie piechota może się skutecznie bronić przeciwko zastępom pancernym. Sam układ punktów przypomina mi trochę Tobruk z BF-a 1942. Tak czy inaczej, bardzo fajna mapa, która ponownie będzie jedną z moich ulubionych.

Tryb Najazdu - Back to Karkand wprowadza pewną nowość w trybach. Twórcy postanowili nazwać to, co w BF2 było po prostu jedną z wariacji Podboju i wprowadzili tryb Najazdu (dostępny na wybranych mapach). W trybie tym jedna drużyna startuje z bazą, której druga nie ma. Ma za to obsadzone wszystkie punkty na mapie. Zmiana ma takie skutki, że rozgrywka w "nowym" trybie przypomina w pewnym sensie Szturm - jest jasny podział na atakujących oraz broniących się i przez pewien czas akcja jest skoncentrowana na wyznaczonych punktach. Bardzo fajnie, że to wprowadzili.

F-35 - kontrowersyjny samolot, głównie dlatego, że lata się nim dziwacznie. F-35, w przeciwieństwie do innych latadeł w grze, może startować w pionie i zawisnąć w powietrzu. Brzmi kusząco? Problem tylko w tym, że opanowanie tego jest niesłychanie trudne, a korzyści, przynajmniej z początku, wydają się marne. Dlatego też wielu przeklina ten samolot uznając, że jest za wolny. Mnie samego wkurza to, że bardzo szybko traci ciąg podczas spowalniania, przez co gwałtowne zawracanie nim jest problematyczne. Niemniej możliwość zawiśnięcia w powietrzu i przemienienia się w "niby helikopter" ma ogromny potencjał i już zdarzyło mi się widzieć paru wymiataczy za sterami tego cacka. Dlatego nie przekreślałbym go już teraz.

Powinienem zwrócić jeszcze uwagę na jeden element gry, czyli wyzwania. Problem tylko w tym, że sam żadnego jeszcze nie ukończyłem. Czysto informacyjnie napiszę więc tylko, że są i za ich wypełnienie dostaję się nową broń.

To moje wrażenia z jednodniowej zabawy w dodatek. Ogółem są one bardzo dobre, widać duży postęp choćby w kwestii destrukcji otoczenia (na Karkandzie naprawdę sporo budynków może pójść do... cementu?). Trzy świetne mapy, jedna dobra (tak, chodzi mi o Wake), kilka nowych broni i pojazdów - to brzmi całkiem nieźle. Czy warte jest wydawania jednak 50 zł? Jak pisałem na początku, z samej racji rozpowszechnienia dodatku - tak. Niemniej sam dodatek jest na tyle fajny, że na pewno nie będzie to zły zakup.

Paweł Płaza

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)