Battlefield 1 blisko dwukrotnie popularniejszy od "czwórki". Titanfall 2 nie doskakuje nawet do wyniku poprzedniczki
EA nie ma sobie nic do zarzucenia. Ale uspokaja fanów dzieła studia Respawn.
Gdy ktoś znów będzie przekonywał, że wyższa sprzedaż jest ostatecznym argumentem w sporze, która z dwóch gier jest lepsza, polecam powoływanie się na sytuację z Titanfallem 2. Jutro przeczytacie u nas recenzję, ale już teraz mogę powiedzieć, że sam stawiam dzieło Respawn wyżej niż nowego Battlefielda. Odrobinę wyżej, bo decydują detale. Obie są porównywalnie dobre, tymczasem ich sprzedaż różni się dramatycznie.
EA poinformowało, że Battlefield 1 schodzi jak ciepłe bułeczki, a w premierowym tygodniu zagrało w niego blisko dwa razy tyle graczy, co w przypadku premiery Battlefield 4. Po pierwsze - działa. Po drugie - ma wreszcie przemyślaną kampanię dla jednego gracza. A skok w czasie zapewnił pewną świeżość całości. Po drugiej stronie mamy Titanfall 2. Tutaj EA nie chwali się już żadnymi ciekawostkami, bo porównanie wyników z poprzedniczką, która nie pojawiła się przecież nawet na najpopularniejszej konsoli na rynku, wypadłoby niekorzystnie. W Wielkiej Brytanii sprzedano mniej pudełek Titanfall 2 niż w analogicznym okresie Titanfall. Rozczarowanie to mało powiedziane.
Ale trudno mówić o zaskoczeniu. Dziwnym nie jest, że gra wtłoczona pomiędzy premiery gigantów wyjdzie ze starcia posiniaczona. Jej jakość ma w tym momencie drugorzędne znaczenie, bo rozkręcona na najwyższe obroty machina marketingowa sprzedała Battlefield 1 i Call of Duty: Infinite Warfare graczom dużo, dużo wcześniej. Samo EA - wydawca Titanfall 2 - nie ma sobie jednak nic do zarzucenia.
Zapytany przez udziałowców o to, czy zmieniłby coś w kalendarzu wydawniczym, Andrew Wilson stwierdził, że jego zdaniem Battlefield nie kanibalizuje sprzedaży Titanfalla, bo obie gry trafiają w różne gusta graczy.
I tu Wilson ma rację. Ale nikt przy zdrowych myślach nie twierdzi, że największym wrogiem szybkiego Titanfalla jest powolny Battlefield. Jasne jest, że to Call of Duty: Infinite Warfare, które wychodzi w tym tygodniu. Gra studia Respawn ma być kłodą rzuconą pod nogi serii Activision.
Jeśli czujecie w moich słowach gorycz, to nie mylicie się. Titanfall 2 podoba mi się tak bardzo, że chciałbym by był świętowany nagłówkami, mówiącymi o kolejnych rekordach sprzedaży. Tymczasem jest trochę smutno. Choć graczy na serwerach nie brakuje, a obietnica, że wszystkie dodatki będą darmowe ma szansę sprawić, że nie wyludnią się po miesiącu. Kilka dni temu producent Titanfall 2 zapytany o najgorszą z możliwych dat premiery odparł, że została ona ustalona dawno temu i nie było mowy o jej zmianie. Dodał też, że nie wie czy była to decyzja Respawn czy EA. Czym podpowiedział nam zresztą, jak było naprawdę.
Skoro więc sprzedaż Titanfall 2 tak bardzo rozczarowuje, to czy seria ma jakąś przyszłość? Zdaniem EA ma. Blake Jorgensen rozwiał jednocześnie temat ewentualnej zmiany wydawcy w przyszłości.
Zarówno Jorgensen jak i Wilson w odpowiedziach na pytania udziałowców stwierdzali, że gry pokroju Battlefielda czy Titanfalla sprzedają się przez długi czas. Wspominali też o świetnych recenzjach gry Respawn, która zebrała na świecie ponad 40 ocen maksymalnych. To, w połączeniu z darmowymi dodatkami, może ostatecznie wyciągnąć Titanfall 2 z dołka. Będę trzymał za to kciuki. Nie dla dobra EA, ale dla dobra ekipy Vince'a Zampelli i... mojego. Chcę mieć komu spuszczać Tytany na głowy.
Maciej Kowalik