Baldur's Gate 3 - recenzja. RPG dekady i wszystko, o czym marzyli fani

Gra Lariana ukazała się w klimacie wielkich oczekiwań i wielkiego optymizmu. Nie tylko okazał się on uzasadniony, ale gra wręcz przekroczyła pokładane w niej nadzieje. To RPG, w które powinien zagrać każdy fan gatunku.

Baldur's Gate 3
Baldur's Gate 3
Źródło zdjęć: © Licencjodawca

Jedną rzecz chciałbym bardzo wyraźnie i dobitnie zaznaczyć na początku. Wbrew temu, co mogliście słyszeć krótko po premierze, Baldur's Gate 3 nie jest grą doskonałą. Spędziłem z nią od premiery już ponad 120 godzin i im dalej, tym bardziej widać pewne niedociągnięcia. Drobne błędy w dialogach, czasami w niepoprawnie działające przerywniki, problemy z optymalizacją w trzecim akcie.

Tyle tylko, że to wszystko nieważne. Bo po pierwsze te niedociągnięcia są ledwo zauważalne w mnogości cudownych doświadczeń, którymi obdarza ta gra. A po drugie można być pewnym, że zostaną naprawione. Studio Larian jest pod tym względem niezmiernie pracowite, wydając od premiery już 4 hotfixy.

To, co pozostanie, będzie wyznacznikiem jakości dla gatunku, wspominanym i pokazywanym przez lata. Baldur's Gate 3 jest nie tylko godzien noszenia tytułu swoich kultowych poprzedników. To sama w sobie gra epokowa, na poziomie Wiedźmina 3 czy Skyrima w ich czasach.

Baldur's Gate 3
Baldur's Gate 3© Licencjodawca

Aż trudno uwierzyć

Pisząc o takiej grze trudno nawet zdecydować, od czego zacząć. Nie ma tu jakiejś jednej rzeczy, której można by się uczepić, charakterystycznego elementu, który wyróżnia się na tle pozostałych. Dlatego, że wszystko jest tu fenomenalne i aż trudno przez to uwierzyć, że taką grę udało się stworzyć. Nie ma tu miejsca na kompromisy.

Baldur's Gate 3 łączy wciągającą i angażaującą fabułę ze świetnymi, bardzo charakterystycznymi bohaterami. Dorzuca do tego strategiczny, turowy system walki, mogący rywalizować z najlepszymi strategiami tego typu. Wszystko to łączy wierna, ale też tam gdzie trzeba lekko zmodyfikowana adaptacja reguł Dungeons & Dragons. A jakby tego wszystkiego było mało, umieszczone jest to w niesamowicie reaktywnym świecie, w którym wszystko - według jego wewnętrznych reguł - jest możliwe.

Baldur's Gate 3 toczy się 124 lata po wydarzeniach z drugiej części gry. Jako że miała ona premierę 23 lata temu, taka decyzja twórców nie dziwi. Początkowo może się nawet wydawać, że historie nie są w ogóle powiązane - budzimy się na powietrznym statku łupieżców umysłu, którzy infekują nasz mózg kijanką. Grozi to ostatecznie przemienieniem się w jednego z nich (czego, jak mówi jeden z bohaterów, należy unikać). Wokół tych wydarzeń odkrywamy wątek tajemniczego kultu Absolutu i jego dążenia do podporządkowania sobie mieszkańców Wybrzeża mieczy.

Tyle tylko, że już w menu głównym widzimy charakterystyczną czaszkę, symbol Bhaala, boga mordu, wokół którego toczyła się fabuła BG1BG2. Nie jest więc specjalnym zaskoczeniem, gdy po pewnym czasie okazuje się, że gra ma tytuł Baldur's Gate 3 nie tylko dla ozdoby i marketingu. Do tego jest tu sporo nawiązań do wyłapania przez fanów, pojawiają się znani bohaterowie, ale też ani przez moment nie ma wrażenia, że gra żeruje na nostalgii.

Historia opowiedziana w Baldur's Gate 3 mocno stoi na swoich nogach, ewentualnie trochę tylko podpierając się na plecach gigantów. Trzeba oczywiście mieć na względzie, że to gra osadzona w jednym z najbardziej stereotypowych światów fantasy, czyli Forgotten Realms. Twórcy nie próbują robić tu jakiejś postmodernistycznej dekonstrukcji czy silić się na metakomentarz gatunku - i bardzo dobrze. Nie tym jest Badlur's Gate.

Baldur's Gate 3
Baldur's Gate 3© Licencjodawca

Bohaterowie po wsze czasy

Jak w każdym RPG tego typu, fabuła byłaby niczym bez drużyny zapadających w pamięć bohaterów. Pod tym względem Larianowi udało się stworzyć doskonałą interpretację tego, z czego zasłynęło przecież BioWare - twórcy oryginalnych gier i późniejszych hitów takich jak Dragon Age czy Mass Effect. Nie ma tu postaci nijakich. Od skrywającego sekret, ale poczciwego maga Gale'a, przez czczącą boginię mroku Shadowheart (po polsku całkiem zgrabnie Posępne serce, skracane do Posępna), należącą do wojowniczej rasy githyanki Lae'zel, ekscentrycznego wampira Astariona, po przesympatyczną barbarzynkę Karlach - i znacznie więcej.

Wszystkie dialogi są w grze w pełni udźwiękowione (choć niestety bez polskiego dubbingu) i filmowo zanimowane, co dodaje im jeszcze wielkiego autentyzmu. Swoją drogą sekwencje te twórcy w jednym z postów na Steamie nazwali przedpremierowo "cut scenkami", co wydaje mi się nieco mylące. "174 godziny cut scenek", grzmiały serwisy growe, wiele z nich wraz z graczami zakładając, że są to nieinteraktywne przerywniki filmowe. Nic bardziej mylnego! To w większości w pełni interaktywne sekwencje dialogowe, integralna część rozgrywki, a podany czas trwania uwzględnia ich wszystkie warianty! W tej grze strasznie dużo się gada, ale człowiek naprawdę chce to robić!

Ułatwia to fakt, że w rozmowach i sekwencjach fabularnych gry pełno jest reaktywności. Pamięta ona nasze decyzje, to co mówiliśmy wcześniej, w jakich stosunkach pozostajemy z bohaterami. Do tego non stop reaguje na wybraną przez nas rasę i klasę. Stworzyć możemy albo własną postać, albo wybrać jednego z towarzyszy, którego wtedy prowadzimy. I w każdym wypadku czuć, że jest to nasza historia.

Baldur's Gate 3
Baldur's Gate 3© Licencjodawca

Fantastyczne żądze

Na początku może trochę gryźć fakt, że wielu z bohaterów trudno jest polubić od pierwszego spotkania. Taka też wyraźnie była intencja autorów. Chcieli, by była to historia pozornie do siebie niepasujących ludzi, którzy przeżywając wspólnie trudności nawiązują ze sobą więzi. Po kilkudziesięciu godzinach gry są to już nasi najlepsi przyjaciele (wyłączając tych, których zabiliśmy po drodze - bo oczywiście i takie możliwości są). Bardzo często więcej niż przyjaciele.

Jest to coś, o czym dużo się wokół gry mówi i czego świadomi są sami twórcy. Adam Smith, główny scenarzysta Baldur's Gate'a 3 w wywiadzie dla PC Gamera przyznaje, że jego zespół uczynił postacie być może trochę za bardzo napalonymi i są tego świadomi.

Ale i w tym jest cel. Tutaj bowiem Larian bardzo stanowczo odcina się od BioWare i traktowania związków jako listy zadań do wypełnienia, na końcu której czeka na nas nagroda w postaci seksu. Będąca jednocześnie zwieńczeniem i zakończeniem wątku romantycznego. W BG3 jest inaczej. Związki często zaczynają się od fizycznego kontaktu, by później ewoluować i zmieniać się w toku rozgrywki. Choćby za odwagę takiego, znacznie jednak dojrzalszego podejścia do relacji, warto grę docenić, nawet jeżeli czasami wypada to nieco humorystycznie (gdy kilka postaci naraz zaczyna do nas nagle pałać wielką miłością).

Baldur's Gate 3
Baldur's Gate 3© Licencjodawca

Do boju!

Dzięki temu wszystkiemu już w samej warstwie narracyjnej Baldur's Gate 3 jest grą wybitną. Nawet gdyby nie było w niej nic więcej byłbym skłonny dać jej najwyższą notę. A do tego jest jeszcze świetną strategią turową, inteligentnie odwzorowującą system Dungeons & Dragons. To drobiazgowe podejście do reguł papierowego systemu RPG chyba najbardziej mechanicznie upodobnia BG3 do poprzedników.

W odróżnieniu od nich jednak twórcy wiedzą, że gracze niekoniecznie chcą czytać o rzutach obronnych, Trak0, czy mieć obrażenia broni podane w formie kostek. Wszystkie te informacje oczywiście tam są dla tych, którzy mają ochotę się w nie wczytać lub znają system, ale nieco bardziej ukryte. Na pierwszym planie mamy jasne procentowe szanse na atak wręcz, obrażenia wyrażone liczbowo i czytelne informacje na temat tego, z jakim prawdopodobieństwem uda nam się rzucić na przeciwnika jakiś urok. Nie trzeba wcale rozumieć, dlaczego te wartości są takie, a nie inne.

Praktycznie wszystkie walki, jakie odbywamy w grze, są drobiazgowo zaplanowanymi przez twórców scenariuszami bitewnymi. Nie ma tu miejsca na wypełniacze czy "grind". Wszystko ma logiczny sens, wiele z nich ma w zanadrzu rozmaite niespodzianki i pułapki na gracza. Znaczenie ma w nich położenie w pionie, to na jakiej powierzchni stoimy, rozmaite efekty i statusy, które można narzucać na postacie. Wszystko jest tu niesamowicie plastyczne i otwarte na eksperymenty. Niektórzy noszą ze sobą skrzynki, żeby przed walką ustawiać je jedna na drugiej i przygotować lepszą pozycję strzelecką dla łucznika. Inni tymi samymi skrzynkami zastawiają drzwi. Ktoś świętując premierę gry wysadził cały obóz goblinów, wypełniając go wybuchającymi beczkami.

Czasami coś wyjdzie przypadkiem. Jak przyjemnie zaskoczony byłem, gry odkryłem, że efekt specjalny, narzucany przez mój łuk, obejmuje wszystkich wrogów w obszarze, gdy trafię w nich np. strzałą ogniową. Albo jak szczęśliwy, gdy jednego z bossów udało się w krytycznym momencie walki zamienić w owcę, co umożliwiło mojej drużynie uporanie się z jego świtą i odzyskanie sił.

Baldur's Gate 3
Baldur's Gate 3© Licencjodawca

Gra na lata

Ta plastyczność i kreatywność akceptowanych przez grę rozwiązań rozciąga się na całą rozgrywkę - nie tylko walki. I tutaj zdarzają się niespodzianki, będące efektem splotu przypadków, decyzji gracza i systemów gry. Na początku jej trzeciego, ostatniego aktu, gdy miałem dostać się do tytułowych Wrót Baldura, skusiłem się na piwo w tawernie. Chociaż barmanka ostrzegała.

Skończyło się to tak, że mój bohater wylądował w więzieniu, rzekomo za rzeczy, które wyczyniał pijany. Reszta drużyny musiała więc nagle zorganizować odsiecz. Była to całkowicie dynamiczna sekwencja, która wydarzyła się w konsekwencji pewnych działających w grze systemów. Nic nie było tu wyreżyserowane. Czułem się po niej niesamowicie.

Takich niespodzianek jest w tej grze pełno. Chyba za to najbardziej ją kocham. Nigdy nie wiadomo, co czeka na gracza za rogiem. Ani jedno zadanie poboczne, ani jedna aktywność nie wydaje się sztampowa, powtarzalna. To nieustanna przygoda, pełna zaskoczeń, ale też wzruszeń i okrzyków radości. Ciągłego zachwytu i powracającego w głowie pytania: "jak w ogóle udało im się coś takiego zrobić"?

To gra, w której spędziłem ponad 120 godzin, a która ani odrobinę mnie jeszcze nie znużyła. Już teraz myślę o kolejnym przejściu, nowej postaci, jaką zrobię i decyzjach, które podejmę. Mam wrażenie, że - podobnie jak w przypadku BG1BG2 - będę do Baldur's Gate'a 3 wracał przez lata.

W kontekście tego wszystkiego drobne niedociągnięcia są całkowicie bez znaczenia.

Grałem na PC. Grę kupiłem sam jeszcze we wczesnym dostępie.

Nasza ocena Baldur's Gate 3:
10/ 10
Plusy
  • Świetna fabuła z dostateczną liczbą nawiązań do oryginałów
  • Rewelacyjnie napisane, zagrane i zanimowane postacie bohaterów
  • Reaktywność i wolność dawana graczowi
  • Plastyczność systemu walki i mechanizmów rozgrywki
  • Doskonale zaprojektowane turowe potyczki
  • Olbrzymia ilość zawartości
Minusy
  • Drobne usterki techniczne i problemy z wydajnością w trzecim akcie

Dominik Gąska, współpracownik Polygamii

Źródło artykułu:Polygamia.pl
wiadomościrecenzjarecenzje
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.