Baldur's Gate Enhanced Edition na iPada - legenda powraca, ale niepozbawiona wad
Czy gra sprzed kilkunastu lat może dostać drugą szansę? Może, jeśli jest to taki hit jak Baldur's Gate. Gra już teraz bije rekordy popularności w Apple'owskim App Store.
18.12.2012 | aktual.: 08.01.2016 13:20
Baldur's Gate był jedną z pierwszych gier, nad którymi spędzałam całe noce. W Polsce pojawił się w 1999 roku na 5 płytach CD. Przeszłam zarówno część pierwszą, jak i drugą, wszystkie oficjalne dodatki, instalowałam dodatki tworzone przez fanów, zmieniałam konfiguracje drużyny. Bez cienia skromności stwierdzam, że Baldur's Gate nie ma przede mną tajemnic. A teraz wyszła wersja rozszerzona na iPada, więc jako stary fan serii nie mogłam odpuścić i nie zagrać.
I trochę żałuję.
Ale po kolei.
Fabuła Jeśli jeszcze nigdy nie graliście w Baldur's Gate, to wiedzcie, że fabuła jest po prostu klasyczna. Jesteś nic nieznaczącą postacią, która w skutek wielu perypetii i bohaterskich czynów w końcu ratuje porządek świata. Być może spłycam, ale o Baldur's Gate napisano już chyba wszystko.
To setki godzin przygody spędzanych w różnych lokacjach, walka z potworami, ratowanie dam z opresji, oraz opiekowanie się pewnym chomikiem. A Baldur's Gate Enhanced Edition obiecuje nowe misje i dodatkowych bohaterów.
Nowości Nowych opcji we Wrotach Baldura na iPada jest w zasadzie niewiele. Baldur's Gate Enhanced Edition miało wyeliminować błędy znane z desktopowej wersji gry, poprawić grafikę i wzbogacić fabułę o kilka dodatkowych misji. Błędy chyba faktycznie zostały naprawione, bo jak na razie nie trafiłam na żaden. Dodano dwie nowe postaci (obie płatne), które dodadzą do starej rozgrywki nowe misje.
Baldur's Gate Enhanced Edition, Fot. Beamdog
Pojawia się też nowy tryb gry, całkiem niezwiązany z głównym wątkiem. Jest to Black Pits, a rozgrywka polega na tym, że drużyna siłą ściągnięta jest do Podziemia, gdzie musi walczyć na arenie z coraz bardziej potężnymi wrogami. Ma też szansę całkiem uwolnić się z niewoli. W Black Pits fabuła jest wyjątkowo jednowątkowa i nieskomplikowana.
Nawigacja
Baldur's Gate Enhanced Edition, Fot. Beamdog
Interfejs jest żywcem przeniesiony z desktopowej wersji Wrót Baldura. Po lewej stronie umieszczono skróty do Mapy, Dziennika, Ekwipunku, Karty Postaci, Ustawień, itd. Po prawej stronie znajdują się wizerunki członków drużyny. Na dole pasek wyświetlający konwersacje postaci. Dodano też kilka nowych przycisków, które w domyśle mają nam zapewne zastąpić myszkę. jest to między innymi przycisk zaznaczania wybranego obszaru lub przycisk podświetlania aktywnych obiektów w okolicy. Przycisk ten podświetli zarówno przedmioty do zebrania, wszystkie skrzynie czy drzwi, jak również naszą drużynę i... znajdujących się w pobliżu wrogów.
Grafika Jeśli chodzi o grafikę, to jest kilka nowych animacji, ale wystarczy chwilę pograć i spróbować maksymalnie przybliżyć obraz, żeby nie widzieć już spójnego obrazu, a kupkę pikseli. Na dłuższą metę nie przeszkadza to w odbiorze gry. Wystarczy nie przybliżać obrazu i grać tak, jak twórcy nakazali, w końcu fabuła jest na tyle wciągająca, że można zignorować niedoskonałości graficzne. Przyznam jednak, że spodziewałam się iż "całkiem nowy Baldur" będzie lepiej dostosowany do tabletów i obsługi dotykiem
Dotyk No właśnie. Obsługa dotykiem to chyba najsłabszy punkt całej gry. Szwankuje w niej wszystko, co tylko może szwankować. W przypadku desktopowej wersji gry wszystko było jasne - chcę podnieść przedmiot, ikona kursora zmienia się w łapkę. Chcę wejść do budynku, ikona znów się zmienia. Wiem, kiedy klikać i jaką osiągnę akcję. W przypadku Baldur's Gate EE nie ma myszy ani jej pomocnego kursora. Nie dysponujemy żadnym precyzyjnym narzędziem wskazującym, mamy za to nasz paluch. Paluch zaś jest narzędziem niedoskonałym, o czym już twórcy wersji na iPada chyba nie pomyśleli. Podnoszenie przedmiotów wymaga sporej praktyki. Teraz, po kilkudziesięciu godzinach grania wiem już, jak się do niego zabrać. Ale na początku to był horror - klikam w przedmiot, ale nie w ten dokładny punkt, który umyślili sobie twórcy. Klikam więc ponownie - i tak kilka razy. Niezbyt pomocna jest nowa funkcja podświetlania aktywnych przedmiotów, bo przecież widzę, co należy podnieść. Nie widzę tylko, gdzie kliknąć, żeby przedmiot został podniesiony.
Podobne przejścia czekają graczy przy próbie wejścia do budynku. Przewidziano tylko jeden właściwy punkt na mapie, który wpuści nas do wewnątrz. Dopóki nie opanuje się techniki można spędzić kilka dobrych minut stojąc przed otwartymi drzwiami.
Czary zasięgowe
Baldur's Gate Enhanced Edition, Fot. Beamdog
Baldur's Gate EE ogólnie działa płynnie i bez zacinania (grałam na iPadzie 3). Ale ma pewną niepokojącą skłonność do potwornego zwalniania po rzuceniu czarów zasięgowych, np. chmur. Wszystko i wszyscy rusza się wtedy jak muchy w smole. Mija to razem z zakończeniem działania czaru, więc na upartego można to uznać za efekt uboczny, ale niezwykle irytujący dla gracza.
Sentyment Oryginalny Baldur's Gate ma już kilkanaście lat. Wydana na nową platformę wersja Enhanced Editon cóż - nie zachwyca. Ale warto w nią zagrać choćby dla odświeżenia wspomnień i przypomnienia sobie leciwej już legendy. Jest to więc raczej gra dla tych, którzy pamiętają oryginalne Wrota Baldura, a nie graczy, którzy chcą odkrywać całkiem od początku Wybrzeże Mieczy. Tym polecam raczej tradycyjną wersję desktopową.
Baldur's Gate Enhanced Edition na iPada jest grą płatną. Kosztuje 8,99 euro, a dokupienie dodatkowych postaci to koszt w wysokości 2,69 euro za każdą.