Aż 38% dostępnych na Steamie gier miało premierę w tym roku. Indiepokalipsa trwa w najlepsze
Od przybytku głowa boli?
01.12.2016 10:37
38% wszystkich dostępnych na Steamie gier miało swoją premierę w tym roku. W ciągu ostatnich 11 miesięcy na platformie Valve pojawiło się 4207 kompletnych tytułów (czyli nie early access, DLC czy filmów lub programów). Dla porównania, w 2015 było to 2964 gier, co w zderzeniu z 1772 grami z 2014 roku wywołało niemałe zamieszanie, nazwane w branży Indiepokalipsą. Jak więc nazwać to, co dzieje się teraz?
Liczby ogromne, choć jak przytomnie zauważa Matthew Handrahan z gameindustry.biz, procentowo sytuacja nie wygląda aż tak dramatycznie. O ile liczba steamowych premier w 2015 roku względem 2014 wzrosła o 67%, tak 2016 vs 2015 to "jedynie" 40% więcej tytułów.
Valve już niemal trzy lata temu obniżyło próg wejścia na Steama. Firma kasuje około 30% prowizji z każdej sprzedanej gry, nic więc dziwnego, że dąży do powiększania swojego katalogu. Problem jednak w tym, że równie szybko nie rośnie baza graczy. Walka o ich portfele i uwagę staje się coraz bardziej zażarta i toczy się na coraz większej liczbie frontów.
Lawinowy wzrost steamowych premier, które często znajdują mniej odbiorców niż kiedyś, pokrywa się z ostatnimi doniesieniami o słabej sprzedaży Watch Dogs 2, Titanfalla 2 czy Dishonored 2. Oczywiście każdy z tych przypadków należy interpretować osobno, ale wspólnym mianownikiem może być tu właśnie rosnąca liczba gier.
Narzekamy na Steama, ale do AppStore'a jeszcze trochę nam brakuje. Wykres uwzględnia jednka nie tylko gry, a wszystkie aplikacje
Zacząłem od Steama, ale na PS4 i Xboksie One też mamy przebogatą ofertę indyków, które mogą skutecznie odciągać od drogich gier AAA. Do tego wliczone w koszt PS Plusa i Xbox Live Gold comiesięczne tytuły, dobrze wspierane "długodystansowce" pokroju Destiny, The Division, Rainbow Six czy wreszcie free-to-play. Taki Warframe w listopadzie mógł pochwalić się milionem unikalnych graczy na PC i konsolach. Milionem, z którego jakiś procent grając za darmo przez sieć, nie grał w tym czasie w premierowe AAA.
Od przybytku głowa nie boli? Nas nie, więcej premier to trochę więcej roboty z odsianiem wartościowych rzeczy, ale też więcej ciekawych tytułów. W gorszej sytuacji są deweloperzy i wydawcy, którzy muszą myśleć nie tylko nad tym, jak zrobić dobrą grę, ale też jak odciągnąć nas od konkurencji.
Paweł Olszewski