Avada kedavra! Czy Harry Potter: Wizards Unite od Niantic zabije Pokémon Go?
I czy czeka nas nowa gorączka, tym razem z różdżkami zamiast Poké Balli?
Wydawałoby się, że Pokémon Go jest projektem, na którym Niantic musi skupiać się w stu procentach, by wszystko działało. No, by wszystko mniej więcej działało, bo przecież gra, która w wakacje 2016 podbiła świat, pełna jest niedociągnień i braków. Wszysko i tak działa już lepiej, ale wciąż nie ma od dawna obiecanego PvP czy wymian między graczami, a oficjalne imprezy w rodzaju tej w Chicago okazują się kolosalną, techniczną wpadką.
Krótko mówiąc: Pokémon Go wymaga nieustannej opieki i wzmożonej uwagi deweloperów. Z drugiej strony twórcom już nigdy nie uda się wrócić do szału, jaki nastąpił przy premierze, teraz mogą więc po prostu starać się opadać jak najwolniej, co i tak wychodzi im całkiem nieźle. Biorąc pod uwagę realia, nie dziwi jednak, że Niantic zamiast 100% swoich sił wkładać w rozwój Pokémon Go, wygląda już gdzieś dalej. A konkretniej ku następnej ogromnej, niezwykle popularnej marce.
Autorzy zapowiedzieli, że we współpracy z Warner Bros. Interactive Entertainment i studiem WB Games San Francisco przygotowują grę Harry Potter: Wizards Unite. Będzie to kolejny tytuł na smartfony wykorzystujący cuda rozszerzonej rzeczywistości. Niantic ma już w końcu know-how po Ingressie i Poksach, więc zamierza szlifować swoją wizję - miejmy nadzieję, że z lepszym skutkiem w kwestii projektowanych systemów i unikania technicznych pułapek.
A na czym konkretnie polegać będzie gra AR w uniwersum Harry'ego Pottera? John Hanke, prezes Niantic, w blogowym wpisie zapowiada, że gracze będą uczyć się zaklęć i przemierzać nasz rzeczywisty świat w poszukiwaniu "legendarnych bestii", z którymi będziemy mogli walczyć. I na razie to tyle. Może wszyscy staniemy się Newtami Scamanderami i zwiedzimy osiedla, by znajdować magiczne zwierzęta? Premiera w 2018 współgrająca z kinowymi "Fantastycznymi zwierzętami i jak je znaleźć 2" wydaje się całkiem prawdopodobna.
Jeśli zaś chodzi o Pokémon Go... mam złe przeczucia. Niantic zdaje się mieć już nową ulubioną zabawkę - myślę, że firma nie będzie na tyle bezczelna, by nie dodać w końcu od dawna obiecanych funkcji, ale poza tym nie liczyłbym już na jakąś wielka troskę twórców. Nadchodzi czas Harry'ego Pottera.
Patryk Fijałkowski