Autorzy War in the North przekonują, że dzięki brutalności ich gra będzie bliższa Tolkienowi
Można było iść w historię, narrację i postaci, można też postawić na odpadające członki.
31.03.2011 | aktual.: 21.01.2016 17:35
Nie mam problemów z przyznaniem się do tego, że mój zapał do War in the North znacznie przekracza poziom, na którym powinien się znajdować po obejrzeniu kilku filmików. Co zrobić, przy Two Towers i Return of the King spędziłem jedne z najmilszych chwil mojej konsolowej kariery, a ta gra wydaje się być w prostej linii ich kontynuatorką. Tym razem jednak zamiast oznaczenia dla nastolatków, gra otrzymała kategorie M, co oznacza, że będą ją mogli kupić tylko dorośli.
Mam nadzieję, że nie chodzi tylko o teatralnie odpadające głowy, bo w takim wypadku chętnie zamieniłbym ją na lepszą animację postaci. A kolejny zwiastun przehandluję za datę premiery...
Maciej Kowalik