Autorzy Ouya potrzebowali 950 tysięcy dolarów. Zebrali ponad 8 i pół MILIONA
Kicstarterowa zrzuta na projekt otwartej, opartej o Androida konsoli, na którą każdy będzie mógł wydać swoją grę została zakończona. Co teraz?
Przede wszystkim trzeba uzbroić się w cierpliwość. Developerzy pierwsze sztuki konsol powinni otrzymać w grudniu, reszta może spodziewać się przesyłki w marcu przyszłego roku. Ale koniec zbiórki to na pewno nie koniec walki optymistów i sceptyków.
Wydaje mi się, że na początku, gdy Ouya była w gruncie rzeczy wielką niewiadomą przeważali ci drudzy. Po ekscytacji z faktu, że na Kickstarterze możemy wspólnie "wyczarować" nową konsolę pojawiły się głosy rozsądku, z których najbardziej utkwił mi w głowie Ben Kuchera, piszący na łamach Penny-Arcade o tym, że kupujemy ideę, marzenie, a nie coś rzeczywistego. John Carmack nazwał projekt "ryzykownym przedsięwzięciem". U nas nastroje tonował Tomek Kutera, pisząc, że Ouya to wielka ściema.
Potem okazało się, że mająca rozmiary Kostki Rubika konsolka zyskała wsparcie. Robert Bowling zapowiedział, że tylko na nią okaże się prequel jego gry Human Element. Ok, w sumie też nie bardzo wiadomo jeszcze co to będzie, ale już obsługa Onlive to spora rzecz. Urządzenie będzie też mogło sprawować funkcję domowego centrum multimediów, dzięki XBMC. Coś się ruszyło.
Zebrana kwota pokazuje, że optymistów nie brakuje. Teraz piłeczka jest po stronie autorów konsoli, którzy muszą zdawać sobie sprawę z tego, że ponad 8 i pół miliona dolarów oznacza gigantyczne oczekiwania skupienie na sobie uwagi świata. Marzec już właściwie za momencik.
źródło: Kickstarter
Maciej Kowalik