Autorzy 173 gier usuniętych ze Steama próbują się wytłumaczyć
"Faktycznie stosowaliśmy praktyki biznesowe, które niektórzy mogą uznać za szemrane".
02.10.2017 12:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pisaliśmy ostatnio o Valve, które przypomniało sobie, że powinno dbać o porządek swojej usługi. By dać przykład, firma wzięła na warsztat firmę Silicon Echo, usuwając ich 173 gry. Tytuły nazwane były "sztucznymi", ponieważ powstały hurtowo na zasadzie podmieniania assetów. W lipcu i sierpniu produkcje te stanowiły 10% wydawanych na Steamie gier.
Silicon Echo potrzebowało kilku dni, żeby skonstruować składną, wyczerpującą odpowiedź na zaistniałą sytuację. Wyczerpująca jednak niekoniecznie musi oznaczać satysfakcjonującą. Zresztą, trudno byłoby chyba na tym etapie zadowolić graczy. Studio eksploatowało dziurawy system Steama i spotkała ich za to kara. Nie ma na to raczej dobrego wytłumaczenia. Co nie oznacza, że Silicon nie próbuje:
To tylko fragment długiego oświadczenia. W jego innych częściach deweloper żywi urazę do Valve za to, że nie dostali wcześniej żadnego ostrzeżenia, a teraz ciągle czekają na odpowiedź dotyczącą niedawnej czystki. "Poszkodowane" studio podkreśla też, że ich gry albo skutecznie przechodziły przez Steam Greenlight, albo pojawiały się w sklepie poprzez system Steam Direct. Tak czy inaczej wszystko było w pełni legalne - podobno nawet w dniu usunięcia tych wszystkich gier dostali od Steama wiadomość, że jakaś gra skutecznie przeszła certyfikację. To jednak świadczy o wadliwości systemu Valve, a nie praworządności Silicon Echo. Zresztą, nawet samo studio nie ukrywa, że ich metody mogły być uznane za "kreatywne"; jednocześnie stara się to ciągle usprawiedliwić.
Silicon Echo zdaje się podkreślać ciągle, że zrobili wszystko w ramach wyznaczonych zasad, nie przyznając się tak naprawdę do tego, że znacząco eksploatowali system. Ostrzegają nawet innych deweloperów, żeby nie korzystali z gotowych assetów, bo mogą także być usunięci - jakby zapominali o fakcie, że stworzyli w takim trybie nie jedną grę, tylko 173.
Jedną z nich było jednak The Herbologist - według oświadczenia tytuł, na który zarabiały wszystkie poprzednie wydmuszki, tworzony od dwóch lat i ufundowany na Kickstarterze za 10 tysięcy dolarów. Gra przeszła przez Greenlighta i miała wyjść za ponad miesiąc. To nim studio usprawiedliwia swoje praktyki. Wie też jednak, że ich reputacja jest zszargana.
Studio, mimo dużej ilości narzekań i usprawiedliwień, zdaje się pogodzone ze swoim losem:
Patryk Fijałkowski