Atak na serwery Final Fantasy XIV rzuca cień na premierę najnowszego dodatku
Fantazja przegrywa w starciu z bolesną rzeczywistością.
Gracze Final Fantasy XIV, MMO, istniejącego na rynku już niemal ładne 7 lat, mogą od wczoraj przeżywać przygody w jego najnowszym rozszerzeniu - Stormblood. Mogą, jeżeli tylko nie natkną się na problemy techniczne. Te są niestety w ostatnich dniach dość powszechne w sieciowej grze Square Enix. Szczególnie na amerykańskich serwerach.
Pierwsze informacje na temat trudności z dostępem do serwerów Final Fantasy XIV na terenie USA pojawiły się w miniony weekend. Square Enix udostępniło wtedy nową zawartość części użytkowników. Pojawiły się więc przypuszczenia, że problemy techniczne związane są w jakiś sposób z rozszerzeniem.
FINAL FANTASY XIV: STORMBLOOD Teaser Trailer
Square Enix wyjaśnia jednak, że stało się coś przeciwnego - firma jest od paru dni obiektem ataku DDoS, dotykającego właśnie serwery Final Fantasy XIV.
Stwierdził przedstawiciel firmy, dodając również, że będzie wciąż starała się walczyć z problemem ze wszystkich stron. Aktualnie atak utrudnia korzystanie z gry, uniemożliwiając części graczy zalogowanie się czy rozłączając tych, którym udało się rozpocząć zabawę. Square Enix zapewnia jednak, że na niebezpieczeństwo nie są narażone dane graczy, zapisane na serwerach.
Final Fantasy XIV miało premierę 30 wcześnia 2010 roku na komputerach PC. Jednak wersja, z którą mamy do czynienia obecnie, to wydane trzy lata później Final Fantasy XIV: A Realm Reborn.
To kompletnie przerobiona wersja tego MMO, dostępna również na konsolach i, jak wynika z opinii samych grających, dużo bardziej udana od pierwowzoru. Jej średnia ocen na Metacriticu oscyluje w okolicach 80% (z drobnymi różnicami w zależności od platformy(.. Dla porównania w przypadku pierwowzoru wynosi ona 49%.
Dodatek Stormblood wprowadza nową ścieżkę fabularną, związaną z wyzwoleniem Ala Mhigo, nowe huby, a także liczne usprawnienia do samej gry. Podnosi również limit doświadczenia z 60. do 70. poziomu.
Dominik Gąska