Astro A40 - test zestawu audio
Słuchawki dla prawdziwego gracza, który na swoje hobby pieniędzy nie skąpi.
Miniony tydzień stał u mnie pod znakiem zaskakującej ciszy. Wysłużone głośniki 5.1 zamieniłem bowiem chwilowo (dzięki uprzejmości Patrysa) na zestaw A40 firmy Astro. Składa się on z przewodowych, stereofonicznych słuchawek z podłączanym mikrofonem oraz wzmacniacza MixAmp, sprawiającego, że technologia Dolby Headphone może oszukać nasze uszy i mózg, dzięki czemu z najnormalniejszych słuchawek zaczyna dobiegać dźwięk przestrzenny. Zaznaczmy do tego, że bynajmniej nie są to tanie sztuczki, których efektem byłaby parodia przestrzennej sceny. Jakość dźwięku w grach jest znakomita.
Sprzęt Zanim jednak przejdziemy do mięska, pora na odrobinę kabelkologii. Podłączenie słuchawek i wzmacniacza to sprawa banalna. Zasilanie załatwia kabelek USB podpięty pod konsolę czy komputer. Później konieczne jest podczepienie MixAmpa pod źródło dźwięku. W moim przypadku, do grania na konsolach, najprościej było skorzystać z optycznego kabla Toslink (co ciekawe, nie jest on standardowo dodawany do zestawu).
Warto zadbać o jego długość, bo Astro dało plamę, zapominając o umieszczeniu na kablu od słuchawek sterowania głośnością. W trakcie gry będziecie więc chcieli mieć wzmacniacz w zasięgu ręki. Małą niedogodnością jest fakt, że MixAmp dysponuje tylko jednym wejściem na optyka, więc przy zmianie konsoli, konieczne jest też przepięcie kabla (lub podłączenie drugiego sprzętu kablem Coaxial). W przypadku PS3, potem pozostaje już tylko wpięcie słuchawek i test złączki odłączającej słuchawki od zestawu w razie zbyt gwałtownego ruchu, który mógłby zakończyć się lądowaniem wzmacniacza na ziemi. Konsola Microsoftu potrzebuje jeszcze spięcia wzmacniacza z padem, jeśli planujemy w trakcie zabawy rozmawiać z innymi graczami. Esteci będą zapewne chcieli w jakiś sprytny sposób ukryć kable, ale to zostawiam już waszej pomysłowości - łatwo nie będzie.
Zakładając słuchawki trudno nie docenić jakości z jaką zostały wykonane. Nic tu nie trzeszczy, sugerując, że sprzęt miałby zaraz się rozpaść. Jest solidnie, a przy tym zadziwiająco lekko, co oczywiście przekłada się na komfort korzystania, zwłaszcza przy dłuższych sesjach przed ekranem. Na pewno nie będziecie też mieli problemów z dopasowaniem ich do rozmiarów waszej głowy. Może i takie zapewnienie brzmi dziwnie w testach sprzętu tej klasy, ale jako osoba grająca głównie w nocy wiem, że nawet najlepszy dźwięk nie cieszy, gdy niedopasowane słuchawki cisną zbyt mocno. Mikrofon (bardzo czuły i zapewniający "radiową chrypkę") jest doczepiany opcjonalnie, jeśli będziemy grać sami nie musimy się nim przejmować.
Jeśli chodzi o komfort gracza, to opisywane słuchawki bez dwóch zdań zasługują na najwyższe noty. Wygoda wprost zachęca do nieustannego podkręcania głośności, co może jednak odbić się źle na stosunkach z domownikami. Astro zaopatrzyło zestaw w wyciszające nakładki, które wyglądają świetnie (można dokupić różne wzory, by wyróżniać się na turniejach), ale spisują raczej średnio. Po podkręceniu głośności, osoby w pobliżu nie będą mogły oprzeć się wrażeniu, że jakieś zapomniane radio zaczęło nadawać audycję, składającą się z szumów i trzasków. Nie jest to nic, do czego nie można się przyzwyczaić (zwłaszcza jeśli w kącie sypialni i tak szumi Xbox), ale o rozkoszowaniu się przestrzennymi eksplozjami leżąc w łóżku z drugą osobą możecie zapomnieć.
Gramy Najważniejsze zdanie już padło - jakość dźwięku, jaki oferuje opisywany zestaw jest znakomita. Bałem się, że trochę czasu zajmie mi tradycyjne przyzwyczajanie się do nowych słuchawek i tego, jak przenoszą poszczególne tony, ale moje uszy zakochały się w A40 od pierwszego puknięcia w interfejsie Xboksa. Powodem była przestrzeń, jaką magia Dolby Headphone oraz firma Astro potrafiły wytworzyć. Byłem gotowy na uczucie "wtłaczania" mi dźwięków do głowy, a pierwsze chwile spędziłem na zastanawianiu się, czy słuchawki w ogóle działają, bo byłem na 99% przekonany, że odgłosy dochodzą gdzieś spoza nich. Nawet po kilku dniach bywały jeszcze momenty, w których zaintrygowany jakimś nowym, delikatnym dźwiękiem rozglądałem się po pokoju na przykład w poszukiwaniu bawiącego się kota...
Przetestowałem słuchawki na wielu, bardzo różnych grach. Od psychodelicznych produkcji, wydanych w cyfrowej dystrybucji z REZ, Geometry Wars, Space Invaders Infinite Gene czy świeżutkim Zeit2 na czele, przez codzienne sesyjki z FIFA 11, aż po najważniejsze danie - Bad Company 2 - i efekt za każdym razem był taki sam - robienie głupich rzeczy tylko po to, by sprawdzić, jakie nowe dźwięki dane mi będzie usłyszeć.
Nie żebym wcześniej nie denerwował sąsiadów, podkręcając domowy zestaw, ale A40 naprawdę potrafi "otworzyć uszy" i zaprezentować dobrze znane pozycje w nowy sposób. Po przechwyceniu czołgu w BC2 faktycznie słyszałem i czułem jakbym siedział na górze mnóstwa ruchomych części, a każdy strzał z działa chwilowo ogłuszał moje prawe ucho i udowadniał, że ludzie narzekający na niskie tony albo nie zadali sobie trudu przeprowadzenia testu, albo są przyzwyczajeni do nienaturalnie podkręconych basów. MixAmp nie oferuje żadnych opcji dostosowania dźwięku do własnych preferencji. Znajdziecie na nim jedynie dwa pokrętła, z których jedno służy oczywiście do regulacji głośności. Drugim natomiast ustalamy w czasie rzeczywistym priorytet odgłosów gry i rozmów z innymi. W razie potrzeby można więc błyskawicznie wyciszyć tło, by lepiej usłyszeć innych, albo przygnieść komunikaty dźwiękami gry.
Nie zapominajmy jednak, że tym co wyróżnia testowany zestaw jest przede wszystkim dźwięk przestrzenny w formacie 7.1. Owszem, czystość czy zadziwiające bogactwo sceny należy docenić, ale nawet one nie wystarczyłyby, gdyby technologia Dolby Headphone zawiodła. Na szczęście nic takiego nie ma miejsca. W Bad Company 2 nie tylko bez zbędnej zadumy mogłem określić kierunek, z którego dobiegał dźwięk, ale też odległość, w jakiej znajduje się jego źródło.
Jak wspominałem już wcześniej, symulowana przestrzeń robi olbrzymie wrażenie i daje mnóstwo pola do popisu osobom odpowiedzialnym za dźwięk w grach. Efekt nie dorównuje rzecz jasna drogim zestawom kina domowego, które nie muszą oszukiwać naszego mózgu, ale mówimy tu przecież jedynie o stereofonicznych słuchawkach, a różnica naprawdę nie jest tak wielka, jak można się było spodziewać. W tytułach, w których gra na słuch jest jednym z elementów rozgrywki, A40 można w zasadzie traktować jak fantastycznie brzmiące ułatwienie, bo podkradnięcie się za korzystającego z nich gracza jest bardzo trudne.
Małe, muzyczne "ale" Zanim przejdziemy do werdyktu muszę zwrócić jeszcze waszą uwagę na jedną sprawę. Astro A40 jest oficjalnym zestawem Major League Gaming. Umieszczenie logo organizacji nie jest pewnie pozbawione wpływu na cenę, ale chodzi mi w tym momencie o fakt, że opisywany sprzęt jest skierowany konkretnie do graczy. Za około 200 funtów chcielibyśmy dostać sprzęt do wszystkiego, ale o ile filmy ogląda się z tymi słuchawkami wybornie, to przy słuchaniu muzyki odrobinę odczuwałem brak może nawet nie całego korektora dźwięku, co dedykowanego muzyce ustawienia. Używając komputera czy odtwarzacza mp3 możemy skorzystać z dostępnych narzędzi (choć nie przepadam za taką zabawą), ale w przypadku odtwarzania muzyki z konsoli jesteśmy tej możliwości pozbawieni.
Werdykt Rozstając się z zestawem czułem smutek. Przez tydzień mogłem swobodnie ignorować społeczne konwenanse, każące ściszać głośniki po zmroku, a do tego cieszyć się fantastycznym dźwiękiem przestrzennym. Rozpakowując A40 obiecywałem sobie, że przy spisywaniu wrażeń nie ucieknę w banał o słyszeniu dobrze znanych gier na nowy sposób, ale w trakcie minionego tygodnia wrzuciłem do czytnika konsol chyba wszystkie płyty, które zalegają mi na półkach tylko po to, by sprawdzić, jak będą brzmiały. I zwykle przekonywałem się, że nawet za dnia, gdy spokojnie mógłbym podkręcić moje stareńkie głośniki 5.1 od Creative, wolałem grać ze słuchawkami firmy Astro na uszach.
Niestety, kontrolna wizyta na stronie producenta (jedynym miejscu, gdzie można kupić ten zestaw) skończyła się na zakreśleniu kursorem kilku kółek wokół ceny. 200 funtów to w tej chwili okolice tysiąca złotych, a taki wydatek na słuchawki trudno usprawiedliwić nie tylko przed członkami rodziny, ale nawet przed sobą samym. Do tego producent zostawił też kilka drobnych braków, które w tej kategorii cenowej nie powinny mieć racji bytu.
Nie da się jednak zaprzeczyć, że przy swojej jakości wykonania, dźwięku i komforcie, który nie maleje nawet przy kilkugodzinnych sesjach, testowany zestaw jest rozwiązaniem drogim, ale jednocześnie w pełni satysfakcjonującym wymagającego gracza.
Maciej Kowalik
PS Pamiętajcie też, że nic nie stoi na przeszkodzie, by zainwestować w samego MixAmpa i podpiąć pod niego wasze ulubione słuchawki stereofoniczne jeśli kiedyś zainwestowaliście już w przyzwoity sprzęt.