Assassin's Creed: Brotherhood of Venice - nowa gra, ale tym razem planszowa

Dwa dni temu wystartowała na Kickstarterze kampania, która miała umożliwić firmie Triton Noir przeniesienie historii o konflikcie między Asasynami a Templariuszami na grunt gry planszowej. Wystarczył im jednak jeden dzień, by uzbierać kwotę 98 tysięcy dolarów i teraz jest to już kwestia osiągania kolejnych progów wpłaty. W ciągu dwóch dni wspierający wyciągnęli z portfelów ponad 485 tysiecy. Co chwilę zresztą zerkam na licznik i widzę, jak nowa osoba wpłaca pieniądze.

Gra powstaje oczywiście na licencji Ubisoftu i przeznaczona będzie na maksimum czterech graczy, działających w pełnej kooperacji. Taka mechanika pasuje do założenia gry, ponieważ gracze wcielą się asasynów, posiadających rozmaite umiejętności i taktykę walki. Nie będzie to zatem rozgrywka w stylu Fallout: The Board Game, w którym każdy sobie sam pisze los. Ogólnie rozgrywka będzie klasyką - chodzimy po mapie i ciągniemy karty wydarzeń, wypełniamy misje, bierzemy udział w turowych walkach oraz zbieramy ekwipunek.

Tutaj macie wideo z rozgrywką wczesnej wersji gry:

Kampania toczy się w 1509 roku, jakiś czas po walce Ezio Auditore da Firenze z Borgią. Myślę, że to bardzo dobre miejsce i czas, ponieważ druga odsłona Assassin's Creed jest przez wielu graczy uznawana za najlepszą (moim zdaniem, była najbardziej asasyńska).

Gra będzie dostępna w angielskiej i francuskiej wersji językowej.

Studio Triton Noir zdążyło już wydać jedną grę - V-Commandos, która cieszy się sporą popularnością, a na BoardGameGeeku zebrała średnią ocenę 7,9, chociaż w ogólnym rankingu zajęła dość odległe miejsce.

Nie ma różnych opcji wpłaty - twórcy określili jedną sumę na wsparcie ich pomysłu, a jest to 119 dolarów, 105 euro albo 92 funty. W cenie jest pudełko z grą, wszystkimi figurkami, kartami itd. W przyszłości pojawią się bonusy. Premiera gry planowana jest na 2020 rok.

A tutaj możecie obejrzeć niektóre figurki (Ezio jest identyczny z figurką, która była dostępna w edycji kolekcjonerskiej gry):

Czy skok wiary będzie polegał na tym, że wyrzucimy figurkę przez okno?