Assassin's Creed: Rogue - recenzja

Pokładałem sporo nadziei w teorii spiskowej na temat tegorocznej premiery Assassin's Creed. Że daty wydania obu odsłon wyrównano, a recenzenckie wersje Rogue wysłano później w obawie, iż za szybko wyjdzie na światło dzienne przerażająca prawda - że Unity jest gorszą grą. Chciałem tę prawdę tutaj sprawiedliwie wyłuszczyć, ukarać nieludzką korporację, ostrzec wszystkich. Niestety, choć poniższa recenzja nadal nosi w sobie cechy ostrzeżenia, mocniej bić będzie od niej żar rozczarowania. Ponieważ oba tytuły zawiodły...

Assassin's Creed: Rogue - recenzja
marcindmjqtx

19.11.2014 | aktual.: 30.12.2015 13:26

...rozgrywką Podstawową bolączką Assassin's Creed: Rogue jest ogólna mechanika. Jeżeli zagrywając się w Black Flag byłeś pewny, że temat piracki pasowałby na osobną podserię, przygoda Shaya Cormaca gruntownie zweryfikuje tamtą opinię. Dobrze wspominasz morską żeglugę, szanty w głośnikach, abordaże, rozbudowę okrętu, mapę bogatą w maleńkie lokacje do eksploracji, polowanie na wieloryby lub szaleńcze bitwy na otwartych wodach? Oby, gdyż wszystkie te elementy powracają w Rogue, bazując na bliźniaczych animacjach, nie kryjąc nawet specjalnie swego zapożyczonego oblicza.

Zgodnie z dewizą Ubisoftu, na brak zajęć pobocznych w nowym (okej, jednym z nowych) Assassin's Creed narzekać nie wypada. Ponownie można zbierać bez celu fragmenty Animusa i szukać skarbów na podstawie ręcznie rysowanych mapek. Ponownie w kajucie kapitańskiej czeka "flashowa" minigierka ekonomiczna. Znów potrzeba skór zwierząt do pełnego odpicowania protagonisty. I jeszcze raz gdzieś tam w ciemnych zakamarkach mapy ukryta jest „tajemnicza nagroda” dla węszących, klasycznie w postaci (również niepotrzebnej) ultrazbroi. Nie wydaje mi się jednak, aby osoba, która „czwórkę” przewałkowała wzdłuż i wszerz, odnalazła nagle sens w schemacie powtórzonym niczym świąteczna ramówka Polsatu. Być może ktoś zdążył przez rok wyjątkowo mocno za tym zatęsknić, ale dla tak oddanych wiernych przeznaczone było już DLC, Freedom Cry.

Co istotne, absolutnie rewelacyjna jest geograficzna lokalizacja tej odgrzewanej przygody. Jeżeli mechanikę skopiowano z Black Flag, to pod tym względem zdecydowanie inspirowano się „trójką”. Trzy mniejsze mapki w miejscu jednej wypadają idealnie, zapewniając wyczekiwaną - choćby wizualną - różnorodność. Nieznacznie przemodelowany Nowy Jork wepchnięto trochę na siłę, gdyż nawet scenariusz wrzuci nas do miasta maksymalnie na kilkadziesiąt minut. Co innego pełne lodowców, mroźne wody Północnego Atlantyku lub dziewicze tereny River Valley. To najpiękniejsze lokacje, jakie obejrzysz w Assassin's Creed na konsolach poprzedniej generacji, a ich eksploracja wynagradza wiele zgryzot.

...tym, co zawsze Shay w walce radzi sobie nawet z dziesięcioma oponentami (leniwy gracz może w ogóle zapomnieć o podejściu stealth), płynnie gładząc czekające manekiny za pomocą jednego przycisku na padzie. Po co zatem cała paleta starych lub nowych gadżetów - linka z hakiem, usypiające lub rozwścieczające strzałki, prototyp granatnika? O wiele łatwiej wyciągnąć miecz, po czym wyczyścić całą lokację ze ślepych i głuchych strażników.

Assassin's Creed Rogue

Wtedy przynajmniej można skupić się na celnym parkourze, by omyłkowo nie wbiec bez potrzeby na ścianę czy nie zeskoczyć w przypadkową przepaść, kończąc z frustrującym napisem „desynchronizacja” na ekranie. To wciąż „Asasyn starej generacji”, więc problemy, które trawiły serię od jej zarania, a tak drastycznie zaczęły przeszkadzać od „trójki”, nadal zbierają żniwo w postaci klnących graczy. Nie wierzę także, iż znany z Unity patent na bezbolesne schodzenie z budynków jest tak zaawansowaną technologią, by nie można jej było umieścić również w Rogue. Ale wtedy oczy świata odwróciłyby się od Arno i jego rozsypanej przez bugi facjaty. Skoro zaś o robactwie mowa - podczas jednej z głównych misji przebiłem przeciwnikowi głowę mieczem telepatycznie, stojąc kilka metrów dalej. Ot, poziom Black Flag co najwyżej, internetowych hitów tutaj nie będzie.

...scenariuszem Zacny potencjał miała fabuła. Dodatkowy rozdział kolonialnej ery, łączący wątki z Black Flag i „trójki”, dający możliwość (w końcu!) postawienia się po drugiej stronie barykady i ubicia dla odmiany kilku asasynów. Shay Patrick Cormac, postać obdarzona tak silnym irlandzkim akcentem, że aż w uszach dzwoni, spuszcza niestety z trailerowego tonu, okazując się sympatycznym i łatwowiernym koleżką, któremu brakuje silnego kręgosłupa moralnego. Zaczyna z asasynami, lecz przy porannej kawce może zmienić swoje zdanie i złamać kilka przyrzeczeń. Odgrywa klasyczną rolę antybohatera - rozumiesz, dlaczego coś robi, wiesz, że tego żałuje, powinieneś w głębi duszy mu współczuć.

Assassin's Creed: Rogue

Niemniej Ubisoft nadal nie odrobiło lekcji z poprawnego budowania wiarygodnych protagonistów i wyważonego prowadzenia historii. W Rogue z asasynami, będącymi później naszymi celami, spędzamy zdecydowanie za mało czasu (dosłownie jedną misję treningową) - nie sposób zatem uwierzyć w emocjonalne więzi między nimi i Shayem. Świetnie oskryptowane wydarzenie w pewnym europejskim mieście (w sosie a la Uncharted), w efekcie którego nastąpi zmiana ideologii oraz zdrada, podsumowane zostaje jedną, niedługą kłótnią. Scenariusz pędzi barbarzyńskim tempem, zamiast - na wzór Assassin's Creed III - w kilku odpowiednich momentach przykucnąć, coś przemyśleć. Druga połowa historii to już tylko i wyłącznie mordercza furia, skakanie od gardła A do gardła B z jednym lub dwoma spojrzeniami na rozgwieżdżone niebo w przerwach.

Rogue o wiele lepiej sprawdza się w funkcji spoiwa pozostałych części niż samodzielnej historii. Uzupełnia życiorysy Haythama i Achillesa, przedstawia upadek Bractwa w Nowym Świecie, domykając tym samym następną w serii trylogię. Krótki występ zalicza Adéwalé, a fragmenty scenariusza rzucą gracza nawet do Paryża, w dosyć chyba oczywistych nawiązaniach do „tej lepszej” tegorocznej odsłony. Na przekór Unity, wiele miejsca poświęcono również wątkom współczesnym. Znowu pokręcimy się po budynku Abstergo Entertainment, shakujemy kilka komputerów i wynajdziemy przełamujące czwartą ścianę żarciki Ubisoftu na temat kolejnych odcinków asasyńskiej telenoweli. Rewolucja w Rosji? Assassin's Creed: Rising Pheonix (i to „coming soon”!)? Już widzę spekulacje fanów.

Assassin's Creed: Rogue

...i ceną Choć osobista krucjata Shaya wyciąga pełnię możliwości emerytowanych sprzętów, biada tym, którzy, tak jak ja, Black Flag ograli na PS4 lub „pierwszym”. Niska rozdzielczość i paskudne cienie powinny już kategorycznie ginąć w odmętach przeszłości. Albo krztuszący się framerate (hej, Unity, weź to do siebie). Graficznie Rogue o krok nie odchodzi od pirackiej „czwórki”, więc - po raz kolejny - silne uczucie déja vu gwarantowane. Sytuację ratują tylko nowe lokacje, bowiem śniegu w „Hasasynach” nigdy (podkreślam!) za wiele. W przypadku recenzji skrytobójczej serii uwielbiałem osobny akapit poświęcać muzyce - dziś nie mogę tego zrobić. Poza motywem przewodnim, stanowiącym i tak modyfikację kultowego utworu Kyda, nic nie wpada w ucho.

Łatwo sprawdzić, czy Assassin's Creed: Rogue jest tytułem dla Ciebie. Wyobraź sobie Black Flag, z jego wszystkimi nowinkami i atrakcjami, przeniesione w niezmienionej niemal formie na nową - tym razem fajniejszą - mapkę. Skróć główny wątek do siedmiu godzin, co umawiamy się traktować jako zaletę, gdyż schematy misji to wciąż „znajdź”, „złap”, „zabij” lub „nie daj się wykryć” (przynajmniej odpuścili już żałosne śledzenie). Wyobraź sobie podobną liczbę aktywności pobocznych (czyli - ogrom). Wytnij multiplayer. Tak, wytnij, zapomnij - jeżeli lubisz podchody w Sieci, tym razem musisz obejść się smakiem. Proszę bardzo, oto Rogue. Zbyt bezpieczna zagrywka, by traktować Shaya poważnie. Zbyt wtórny tytuł, by mógł konkurować z Unity. Ale znośna dokładka dla spragnionych po Black Flag. No i niezła opcja dla tych, którzy przez brak żeglugi, lasów i jezior wizytą w Paryżu nie są zainteresowani. Tylko czy nie lepiej poczekać na nextgenowy remaster? Bo chyba nikt nie sądzi, że Ubi sobie odpuści, prawda?

Adam Piechota

Platformy:PS3, Xbox 360 Producent:Ubisoft Wydawca:Ubisoft Dystrybutor:Ubisoft Data premiery:14.11.2014 PEGI:18

Grę do recenzji udostępnił dystrybutor. Testowaliśmy wersję na PS3. Screeny pochodzą od wydawcy.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
recenzje360assassins creed
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.