Arena of Fate - gramy do 10 punktów, niszczenie baz jest dla słabych
Reakcją na wieść, że Crytek robi swoją MOBA były uśmieszki politowania. Oto wielka firma próbuje podczepić się pod trend i coś sobie uszczknąć. Tymczasem po prezentacji przekonałem się, że twórcy mają na nią całkiem interesujący pomysł.
Forma prezentacji: 30 minut samodzielnego grania z radami i odpowiedziami od twórcy
Nie będę rozważał, czy Arena of Fate pokona Dotę 2 i League of Legends, bo jak sądzę twórcy i wydawca wiedzą, że szanse są niewielkie. Zerowe wręcz, chyba, że któryś z liderów sam się wyłoży. Dlatego ludzie z Crytek świadomie starają się odróżnić w sferze mechaniki - zwiększając przystępność rozgrywki. Od 2,5 roku tworzą grę, która ma przemówić albo do graczy nowych w gatunku, którzy jeszcze nie próbowali, albo do takich, których inne MOBA odrzuciły rozbudowaniem i skomplikowaniem zasad.
10 do zera!
Jak to robią? Upodabniają mecz w grze do meczu sportowego. Nie trzeba wcale niszczyć bazy wroga, by wygrać. Ba, zdarza się to rzadko - choćby dlatego, że wieże na trzech liniach są bardzo odporne na obrażenia i mają dodatkowe tarcze. By je usunąć trzeba zniszczyć ostatnią wieżę na środkowej. Ale - co dość zaskakujące - środkowa wcale do bazy nie prowadzi, można tam wejść tylko z dwóch linii bocznych. Więc i tam trzeba się wież pozbyć. A na to nie bardzo jest czas - mecz zawsze trwa 20 minut.
Każdy gracz na początku meczu wybiera sobie jedną z 7 ról i otrzymuje bonus, które będzie chciał w niej wykonywać. Np. do niszczenia wież lub zabijania potworów. W ten sposób każdy może sobie znaleźć miejsce i sposób działania, jaki mu odpowiada - akcja jest bardziej różnorodna. Mogę sobie wyobrazić drużynę, która głównie krąży między liniami i zabija przeciwników oraz potwory i nabijając punkty.
Mniej komplikacji, więcej akcji
Arena of Fate
Poza tym twórcy starają się, by akcja nie ślimaczyła się, a ruszała od pierwszego gwizdka. Wszystkie umiejętności dostępne są od początku, ich możliwości rosną wraz z poziomami. Jeśli chcecie w 2 minucie wywalić we wroga umiejętność ostateczną, by dobić go uciekającego - możecie.
Nie ma też całej wielkiej zbrojowni przedmiotów. Są proste do pojęcia bonusy pasywne do cech - zdobywane za darmo co kilka poziomów. Nawet ich ikonki sugerują, jakiej postaci się przydadzą - 10% więcej kradzieży życia, 30 procent więcej mocy magicznej, 500 dodatkowych punktów zdrowia itd. Są też ciut bardziej skomplikowane, które dają np. większą odporność na umiejętność powstrzymujące ruch (ogłuszenia, spowolnienia itp.) albo redukcję leczenia wrogów.
Te pierwsze w czasie meczu wybiera się trzy, te drugie dwie. Jest ich jednak do wyboru nie aż tak wiele - dlatego spytałem, czy nie spowoduje to, że każdy grający tą samą postacią będzie miał na nią taki sam zestaw bonusów. Producent, Maya Georgieva, odpowiedziała, że liczba nie jest jeszcze finalna i bardzo chcą uniknąć właśnie znanej choćby z LoL-a sytuacji, że każdy używa jednego wzorca. Jej zdaniem: mniej bonusów to łatwiejsze balansowanie ich mocy - dzięki czemu da się stworzyć więcej sensownych kombinacji. Każda postać ma dzięki temu móc spełniać wiele ról.
Arena of Fate
Nie ma więc np. typowych postaci wsparcia, które robią niewiele i stają się nie przeszkadzać drugiemu bohaterowi, który zbiera złoto i obrasta w moc. Zdobywane przez jednego gracza złoto dzielone jest między tych w pobliżu, by wszyscy rozwijali się w tym samym tempie. Choć z samym złotem sytuacja jest dziwna, bowiem na obecnym etapie gry jego liczba oznacza doświadczenie postaci. Ale twórcy pracują jeszcze nad tą koncepcją.
Popkulturowy tygiel
Firmy promujące swoje MOBA i piszące o nich media często skupiają się na kosmetycznym wyglądzie postaci i mapy. To pierwsze w Arena of Fate jest istną mieszaniną skrajności - twórcy po prostu sięgnęli po znane postaci z bajek, historii, literatury. Joanna D'Arc kontra Nikola Tesla, Chupacabra i Czerwony Kapturek, Akashi i Rasputin. Nie jest to w ogóle spójne, ale ma swój urok - taki popkulturowy tygiel. Można narzekać, ale jeśli uczciwie spojrzeć na dwie najpopularniejsze wspomniane na początku gry, to tam też jest niezła mieszanina bohaterów. W LoL-u mag krwi sąsiaduje z wikingiem, piratem, strachem na wróble, humanoidalnym owadem i małą dziewczyną z pluszowym misiem. Dota 2 jest ciut bardziej konsekwentna ze swoim mrocznym fantasy, niezłe pod tym względem jest też Smite ze swoimi bogami - choć z różnych mitologii, to jednak z jednego typu postaci.
Arena of Fate
Trzeba przyznać także, że Arena of Fate naprawdę ładnie wygląda. CryEngine może nie generuje tu hiperrealistycznej rzeczywistości, ale postaci są ładnie i płynnie animowane, plansza plastyczna, może tylko paleta barw zbyt jaskrawa i kojarząca się z League of Legends. Szkoda, że zamiast zwykłego lasu ze świata fantasy, nie stworzono bardziej odważnych dekoracji - np. mieszanki motywów ze światów, z których pochodzą postacie.
Dobre na start z gatunkiem
Crytek sprytnie kombinuje - wiedząc, że gracze w LoL-a i Dotę 2 raczej swoich gier nie porzucą, stara się przemówić do tych jeszcze nieprzekonanych oraz do tych zniechęconych przekombinowaniem największych MOBA. Daje im szybką grę na punkty, łatwą do pojęcia, z elastycznymi warunkami zwycięstwa. Uważnie patrzy też na to, co konkurencja robi nie tak. Georgieva powiedziała, że zespół sam sporo gra i stara się unikać w swojej grze tego, co im w innych przeszkadza. Nawet nazwy MOBA nie używają, Arena of Fate to po prostu "action and strategy game" - wiedzą, że sporo osób albo nie rozumie nazwy MOBA, albo alergicznie reaguje na ten skrót.
Jeśli z kimś AoF może się zderzyć, to z Heroes of the Storm od Blizzarda - tam recepta jest podobna: krócej, prościej, szybciej i z większym nastawieniem na współpracę, niż solowe popisy.
Arena of Fate
Nie dam głowy, że to wypali - sam widzę tu jeszcze sporo wątpliwości, a kolejne pytania pojawią się, gdy zagram więcej, niż dwa mecze. Doceniam jednak, że Crytek nie robi chamskiego klona, a szuka sposobu na gatunek i ich zdaniem lepszych rozwiązań. Dużo zależy też jeszcze od modelu dystrybucji - ale o tym nie mogę nawet prorokować. Dowiedziałem się tylko, że na pewno będzie to free2play, ale jeszcze nie wiadomo, jak dużo zawartości faktycznie będzie „free”. Na pewno ma nie być kupowania mocniejszych mocy za pieniądze, ale na szczegóły jeszcze poczekamy.
Arena of Fate jest obecnie na etapie zamkniętej bety, do której zapisać można się na stronie arenaoffate.com.
Paweł Kamiński