aRecenzja: Angry Birds Rio
Rovio postanowiło iść za ciosem i przygotowało kolejną odsłonę przygód Wściekłych Ptaków. Tym razem nie jest to jednak tylko zestaw dodatkowych plansz. Bohaterowie powędrowali w zupełnie inne klimaty, a ich destrukcyjne przygody sprawdziliśmy w Angry Birds Rio.
Nie jest to pełnoprawna kontynuacja - gra została wydana w związku z premierą filmu animowanego Rio, który powinien trafić na ekrany polskich kin 8 kwietnia. Opowiada on o sympatycznym ptaku, który zostaje porwany podczas wyprawy z właścicielami do pięknego Rio. Rovio postanowiło pociągnąć tę samą ścieżkę fabularną, dlatego zaczniemy zabawę w wielkim magazynie, gdzie naszym zadaniem będzie uratowanie z klatek porwanych przez kłusowników ptaków egzotycznych.
W pierwszym etapie strącać będziemy właśnie rzeczone klatki, niszcząc przy okazji (czy też przede wszystkim) konstrukcje z drewnianych skrzyń i innych dziwnych przedmiotów, które na ogół spotyka się w magazynach. Utrudnieniem mogą okazać się wiszące u sufitu lampy, które w skuteczny sposób ograniczają pole manewru, psując pieczołowicie przygotowane strzały. W takim wypadku trzeba obrać inną, mniej standardową strategię, bo dopiero uwolnienie wszystkich przyjaciół gwarantuje zakończenie etapu.
Drugi z dostępnych rozdziałów to kolejna część przygody - ptaki lądują w dżungli, a ich zadaniem jest likwidacja małp, podobnie jak miało to miejsce w przypadku świń. Małpiszony zabunkrowały się w domkach na drzewach, czy też innych podobnych konstrukcjach z drewna oraz mocniejszych elementów. Będą banany, za które przyznawane są dodatkowe punkty, liany, czy też podwieszane mosty. Warto zwrócić uwagę na świetną animację przeciwników - osuwają się z budowli, spadają krzycząc i wydając właściwe dla tego typu zwierzaków odgłosy.
Angry Birds Rio ściągnięto 10 milionów razy - i to tylko w 10 pierwszych dni od premiery gry.
Na uwagę zasługuje poprawiona oprawa graficzna. Wydaje się, że wszystko działa płynniej, ale przede wszystkim w oczy rzucą się Wam śliczne tła. Zarówno magazyn, jak i dżungla wyglądają bardzo dobrze i zupełnie zapomniałem o słabych i nudnych krajobrazach pierwowzoru. Odgłosy niszczonych budowli i dźwięki wydawane przez zwierzęta prezentują się nieźle i nie czułem potrzeby wyciszania telefonu. Wielki plus dla Rovio za nową oprawę Angry Birds.
Angry Birds Rio Trailer
Co mi się podobało:
- wprowadzono przeszkadzajki (lampy, palmy), które wymuszają stosowanie nowych strategii. Jest też kilka etapów, w których elementy budowli zbudowane są na zasadzie dźwigni,
- poprawiona oprawa graficzna prezentuje się świetnie, tła są naprawdę śliczne,
- na końcu drugiego rozdziału czeka szef, fajne urozmaicenie.
Co mi się nie podobało:
- brak nowych ptaków, całkowita powtórka z poprzednich odsłon,
- gra jest łatwa, przejdziecie ją w niecałe 3 godziny.
Werdykt W tej chwili udostępniono 60 plansz, 30 w magazynie i 30 w dżungli. Ale to nie koniec przygody - w menu wyboru rozdziałów czekają kolejne, na dzień dzisiejszy niedostępne propozycje. Jeśli wierzyć grze, zostaną odblokowane kolejno w maju, lipcu, październiku i listopadzie. Gra w wersji na iSprzęt kosztuje 0,79 euro (około 3,20 zł), Mac OS X za 3,99 euro (ok. 16 zł), Android natomiast znów dostał tytuł za darmo. Jeśli podoba Wam się seria Angry Birds, łykniecie Rio bez popity. Cicho liczę na to, że mające się ukazać w kolejnych miesiącach etapy będą trudniejsze i zagwarantują większe wyzwanie. Z drugiej strony to gra dla wszystkich, typowy użytkownik telefonu nie może się przecież zaciąć na powiedzmy dziesiątej planszy. Tak czy inaczej, warto wydać te kilka złotych, bo gra bez wątpienia wciąga. Taki to już fenomen Angry Birds, który Rio bezbłędnie kontynuuje.
PS. Gra testowana była na telefonie Sony Ericsson Xperia X10 z systemem Android 2,1-update 1. Tytuł działał płynnie i ani razu nie zaliczył "zwieszki".
Android Angry Birds Rio link do Android Market
iPhone/iPod Touch/iPad Angry Birds Rio link do AppStore Mac OS X Angry Birds Rio link do Mac AppStore
Paweł Winiarski