Apple i Google pozwane przez Ubisoft za dystrybucję mobilnego klona Rainbow Six Siege
Darmowe Area F2 wygląda niemal identycznie, jak strzelanka wydana w 2015 roku, co oczywiście nie podoba się francuskiemu wydawcy.
18.05.2020 13:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć Rainbow Six Siege nie zaliczył najlepszego startu, to twórcy regularnie wspierali swoją grę, dodając nowe mapy, kolejnych przedstawicieli policyjnych i wojskowych jednostek specjalnych oraz dbając o właściwy balans poszczególnych broni i gadżetów, jakie możemy na nich umieścić. Jak to jednak ostatnimi czasy bywa, na bok będziemy musieli odłożyć “giereczkowanie” i skupić się na tym, co dzieje się wokół danego tytuł.
Area F2 | Official Trailer
A dzieje się całkiem sporo, bo jak donosi Bloomberg, Ubisoft złożył pozew w sądzie federalnym w Los Angeles przeciwko Google i Apple za dystrybucję gry Area F2, która jest tak naprawdę klonem “R6”. Francuzi zauważają, że produkcja chińskiej firmy Ejoy.com ma taki sam ekran wyboru postaci czy tego, na którym prezentowane są wyniki końcowe.
Do tego zostało skopiowane główne założenie gry – podział na broniących i atakujących oraz faza przygotowań poprzedzająca realne starcie – łącznie ze wszystkimi szczegółami; nawet stylistyka została ta sama, z tym że całość została dostosowana do możliwości smartfonów i tabletów.
Ubisoft, w uzasadnieniu wysłanym redakcji Kotaku, zapewnia, że będzie walczyć o swoją "jedną z cenniejszych marek": No, dobrze, a czemu w ogóle zdecydowano się pozew właścicieli sklepów, skoro głównym winowajcą jest tutaj Enjoy.com? Przede wszystkim dlatego, że firma została zarejestrowana w Chinach, a tam obowiązuje nieco inne podejście do kwestii praw autorskich, dlatego łatwiej było pozwać Google i Apple za rozpowszechnianie klona.
Usunięcie Area F2 z dwóch najpopularniejszych sklepów mobilnych będzie się najprawdopodobniej wiązało ze śmiercią tytułu, ale z drugiej strony to dość ewidentny klon, a sama sytuacja jest na tyle jednoznaczna, że brak w tym przypadku jakichś wątpliwości. Tym bardziej, że Google i Apple nie komentują na razie sprawy.
Bartek Witoszka