Apollo Justice: Ace Attorney - recenzja
Apollo Justice, to pierwsza część nowej sagi przygód zaliczanej do serii Ace Attorney. W poprzedniej trylogii kierowaliśmy poczynaniami Phoenixa Wright'a, który z pewnych względów (które poznajemy w trakcie gry) nie jest już obecnie główną postacią. Nie będzie wielkim spoilerem, jeśli zdradzę, że nasz stary znajomy pojawia się obecnie w dwóch rolach: jako niegrywalna postać, tj. nasz nowy mentor i jako grywalny bohater, gdy cofniemy się w przeszłość, aby rozwiązać pewną niedokończoną sprawę.
21.04.2008 | aktual.: 30.12.2015 14:13
Głównym bohaterem recenzowanej gry jest tytułowy Apollo Justice, którego poznajemy na samym początku jego prawniczej kariery. Jak to zwykle z początkami bywa chłopak jest przerażony i nie bardzo wie co ze sobą robić, co w sposób bezbolesny pozwala wpleść do rozgrywki tutorial. Akcja ma miejsce ponad 7 lat od ostatnich wydarzeń, znanych z Trials and Tribulations czyli trzeciej i zarazem ostatniej części przygód Phoenix Wright'a.
Czym w ogóle jest Apollo Justice - Ace Attorney? Tytuł ten należy do gatunku przygodówek w starym stylu, które od pewnego czasu przeżywają renesans na Nintendo DS. Jest to jednak zarazem pozycja na tyle innowacyjna, że wychodzi poza utarty kanon zwykłej gry przygodowej przez co zdobyła na całym świecie sporą rzeszę fanów. Recenzowany tu tytuł to już czwarta (i zapewne nie ostatnia) odsłona serii Ace Attorney, a więc nie może być (nie)stety mowy o jakiejś wielkiej rewolucji czy licznych zmianach. W niczym to jednak nie przeszkadza. Ważne jest natomiast to, że nie zepsuto tego, co dobre i lubiane.
Oprawa nie straciła nic ze swojego uroku. Postacie nadal są bardzo charakterystyczne, a ich wygląd i zachowanie wiele o nich mówią (można więc łatwo domyślić się kto jest „killerem”). Zarówno nasz nowy bohater (pomimo, że to szczyl) jak i jego nowy przeciwnik, tj. oskarżyciel Govin, po prostu dają radę. Również inne NPC wypadają świetnie. Warto zaznaczyć, że przez całą grę nie zaobserwowałem jakiegoś wybitnie denerwującego charakteru, co w poprzednich częściach miało miejsce zdecydowanie zbyt często. Muzyka stoi, jak zawsze, na wyśmienitym poziomie. Przygrywające nam kawałki nie męczą nas ani na chwilę, w dodatku łatwo wpadają w ucho, co sprawia, że oprawę audio należy ocenić bardzo wysoko.
Na recenzowany tutaj tytuł składają się tym razem tylko cztery sprawy. Każda z nich stanowi oddzielny epizod, ale mimo to są ze sobą powiązane. Dzięki temu gra jest krótsza niż poprzednie odsłony. Czy to źle? Zdecydowanie nie! Gra starczy nadal na wiele długich wieczorów (na pewno ponad 20h grania), a jednocześnie unikniemy syndromu kończenia danego tytułu przez 1,5 miesiąca (kiedy już nie pamiętamy co było na początku). Każdy kolejny epizod jest bardziej rozbudowany niż poprzedni, jednakże nikt nie powinien poczuć się zagubiony. W moim odczuciu obniżył się trochę poziom skomplikowania rozgrywki, a tym samym i poziom trudności (mniej dowodów, łatwiejsze i bardziej oczywiste skojarzenia). Uznaję to jednak za zdecydowany plus, jako że praktycznie ani razu nie zdarzyło mi się zaciąć na dłużej, co nadaje grze płynności i praktycznie redukuje frustrację do zera, przy jednoczesnym zachowaniu wymogu koncentracji i sensownego myślenia (ślepe stukanie w ekran kończy się szybkim Game Over).
Rozgrywkę, tak samo jak i w każdej części Ace Attorney, możemy podzielić na dwa etapy: śledztwo oraz to, co dzieje się na sali sądowej. O ile pierwsza część wymaga od nas czynnego udziału, polegającego na prowadzaniu rozmów z napotykanymi postaciami, zbieraniem dowodów, przeprowadzania oględzin miejsca zbrodni (i innych miejscówek), o tyle druga cześć stanowi swoistego rodzaju interaktywną opowieść, w której naszym zadaniem jest nie tyle granie, co obserwowanie całej akcji oraz popychanie w kluczowych miejscach fabuły do przodu. Odbywa się to tak samo jak poprzednio poprzez prezentowanie poszczególnych dowodów lub też rzucanie charakterystycznych Objections! Jak już wspominałem powyżej gra jest bardzo logiczna i sensowna. Zwykle wystarczy tylko chwilkę pomyśleć, aby dojść do prawidłowego rozwiązania problemu (sytuacje znane z niektórych przygodówek, gdzie trzeba wsadzić gumkę od majtek do tostera, by zrobić wentylator, przy pomocy którego polecimy na księżyc, tutaj na całe szczęście nie mają miejsca).
Często jest tak, że wprowadzane do tasiemcowych produkcji (czwarta część to już chyba tasiemiec) zmiany nie są zbyt trafne. W Apollo Justice nic takiego nie ma miejsca. Wręcz przeciwnie, w znacznej mierze zlikwidowano to, co było denerwujące (np. Psyche Locks), a wprowadzone w to miejsce nowe rozwiązania (np. Perserve) są znacznie ciekawsze i mniej męczące dla gracza (dla wielbicieli Psyche Locks, mogę powiedzieć, że i ta opcja w grze występuje aczkolwiek tylko w jednym epizodzie).
Perserve jest to bardzo proste, ale zarazem ciekawe rozwiązanie. Pozwala ono wyczuć naszemu bohaterowi kiedy dana osoba kłamie poprzez obserwowanie pewnych nerwowych tików, jakie mają miejsce, gdy ktoś nie mówi prawdy. Zdolność ta nie bierze się oczywiście z kosmosu i jest w sposób jasny i w miarę przekonywający wyjaśniona w toku fabuły.
Interesujące są też interaktywne rekonstrukcje zdarzeń (np. momentu zabójstwa), które w bardzo ciekawy sposób pokazują np. tor lotu pocisku czy też rozstawienie postaci na miejscu zbrodni. Przypomina to trochę różne odsłony serialu CSI (znanego u nas jako „Kryminalne zagadki Miami/Nowego Jorku, Las Vegas) i zdecydowanie dodaje grze realizmu. Nowością są także krótkie filmiki prezentujące fabułę (np. koncert, podczas którego mają miejsce ważne dla historii wydarzenia).
EPILOG
Apollo Justice to godny następca Phoenix Wright'a. Esencja gry nie zmieniła się za mocno (po co zmieniać coś co jest bliskie ideału?), a nowe postacie czy też wprowadzone w rozgrywce modyfikacje zdecydowanie wyszły grze na plus. Mamy tutaj więc coś więcej niż tylko zwykłe dodatkowe misje, a jednocześnie zachowano klimat i wysoką jakość poprzednich odsłon serii Ace Attorney. Tytuł ten mogę z całą odpowiedzialnością polecić każdemu, obojętnie czy w poprzednie części sagi grał czy też nie.
PS Minusy są zdecydowanie przejaskrawione i nie powinno ich być, ale coś musiałem napisać, bo inaczej cenzura nie puści tekstu.