Anthem "wraca na deski kreślarskie". Aktualnie nad grą pracuje zespół złożony z 30 osób
Powiedzenie "dobra mina do złej gry" pasuje tutaj idealnie.
18.05.2020 | aktual.: 22.05.2020 22:34
Anthem jeszcze przed premierą nie miał łatwego życia, a większość graczy już przy okazji pierwszych, bardziej konkretnych zapowiedzi (tych, w których BioWare zdradziło, że będzie to "loot-shooter" w stylu Destiny) wyraziło swoją dezaprobatę dla tego pomysłu.
Chciałabym napisać, że gracze się mylili, ale oczywiście wiecie, jak się to skończyło – od premiery gry minął już ponad rok i choć pojawiały się głosy, że Anthem ma potencjał (podlinkowałbym tu reckę Dominika, ale wiecie, jak jest), to jednak zdecydowana większość osób go w nim nie dostrzegła. Co gorsza, twórcy również przez długi czas nie wiedzieli jak się do tego zabrać, dlatego zarzucili regularne dodawanie do gry nowej zawartości na rzecz Anthem Next.
To z kolei (cytując Dominika) "pomóc ma słabo przyjętej przez graczy produkcji w powrocie do łask", jednak od dłuższego czasu nie było wiadomo, jak wyglądają prace nad grą i kiedy możemy spodziewać się konkretów. Niestety, w opublikowanym w piątek poście na blogu BioWare, nie uświadczymy ich zbyt wiele, ale pomiędzy stwierdzaniem stanu faktycznego a robieniem dobrej miny do złej gry, znaleźć można kilka ciekawych informacji.
Przede wszystkim, to co wiecie już z nagłówka, czyli zespół, który pracuje nad grą liczy raptem 30 osób – pododdział BioWare z Austin, któremu przewodzi Christian Dailey, próbuje tchnąć w Anthema nowe życie, co, jak się łatwo domyślić, okazało się trudniejszym zadaniem. niż na początku zakładano. Przez problemy z koronawirusem konieczne było wdrożenie nowych metod pracy, ale, jak sugeruje dyrektor studia, "mały zespół zapewnia nam zwinność, na którą nie mogliśmy sobie pozwolić, gdy byliśmy częścią większej grupy".
Czy tak faktycznie będzie? Zobaczymy… kiedyś, bowiem nie podano konkretnej daty premiery Anthem Next ani kiedy możemy spodziewać się pierwszych aktualizacji. Zapewniono natomiast, że zespół zacznie częściej komunikować się ze społecznością: Ta, te żarciki (a jeśli to wołanie o pomoc?!). Tak czy inaczej, powoli coś z Anthemem zaczyna się dziać i chyba to jest dobre, choć, jak sam przyznaje Dailey, nie wszystko co uda się przygotować zespołowi takowe będzie i nie gwarantuje, że spodoba się to społeczności. Sama produkcja miała ponoć "wrócić na deski kreślarskie" już jakiś czas temu, ale developerzy przez długi czas milczeli, bo woleli zebrać opinię od osób, które mimo problemów i niedogodności przy grze zostały.
Deweloper przyznał, że sam proces będzie długi, ale, jak pokazała historia, nie takie powroty już widzieliśmy – wystarczy przypomnieć Final Fantasy XIV, Fallouta 76, który od wprowadzenia postaci sterowanych przez komputer stał się normalnym Falloutem od Bethesdy. Nie zapomnijmy o dziecku Hello Games, czyli No Man’s Sky, które przez długi czas było podawane jako przykład złej komunikacji tego, czym dany tytuł ma w ogóle być. Z drugiej strony, doskonale pamiętam, jak szybko wycofano się ze wspierania Mass Effect: Andromeda, gdzie mimo zapowiedzi fabularnych DLC, nigdy ich tak naprawdę nie dostaliśmy.
Z trzeciej strony (wiem, że się tak nie pisze, ale jest po 20:00, a to mój nadprogramowy wpis, BO TAKIM JESTEM DOBRYM REDAKTOREM I DBAM O WAS), gdyby Electronic Arts i BioWare chciały porzucić ten projekt, to już dawno by to zrobiły. Tak więc istnieje jakaś iskierka nadziei, ale kiedy i czy w ogóle przerodzi się ona w jakiś większy ogień? Trudno teraz powiedzieć i podejrzewam, że 30-osobowy zespół BioWare Austin również nie jest tego pewny.
Bartek Witoszka