Anomaly 2 - recenzja
Atakowanie wież ma się dobrze. Polacy najpierw przewrócili ideę tower defense do góry nogami, a teraz idą za ciosem, dostarczając oszlifowaną kontynuację.
Ocena: 4/5 - Warto Anomaly 2 zionie miętą jak blondynka ruszająca w miasto na podryw. O oryginalnych, przełomowych pomysłach trudno jednak mówić - to kontynuacja sprawdzonej formuły, na dodatek z dość krótką kampanią, przez którą można przebrnąć w dwa popołudnia. Ma większe od "jedynki" szanse do przekonania nowicjuszy do idei tower offense i wszelkie dane ku temu, by zadowolić weteranów pierwszej odsłony.
Anomaly: Warzone Earth od polskiego 11 bit studios zrobiło na rynku sporo szumu - formuła odwróconego tower defense stanowiła świetną odskocznię od wypranego oryginału, a jako że deweloper nie szedł na kompromisy w temacie oprawy audiowizualnej, doczekaliśmy się kolejnej rozpoznawalnej polskiej marki. Anomaly 2 próbuje być wzorowym sequelem - do sprawdzonej formuły dorzuca garść nowych rozwiązań, przedstawia nową historię i dorzuca tryb multiplayer. Co wychodzi po zamieszaniu w tyglu?
Istota tower offense zakłada, że wieżyczki stawia druga strona - my jesteśmy napierającym na nie ciągiem, na którego jednostajny ruch i ciągły ostrzał nie mamy wpływu, ale decydujemy o paru innych rzeczach. Celem jest zazwyczaj dotarcie do punktu na mapie, ale w każdej misji podrzucono nam na tyle zróżnicowane atrakcje, że o nudzie nie sposób mówić. Przynajmniej od pewnego momentu - tego, w którym przemkniemy przez kilka nudnych tutorialowych misji. We właściwej kampanii na nudę nie ma też miejsca dlatego, że kończy się zanim zdążymy poczuć znużenie. Za szybko.
Kilkanaście lat po wydarzeniach z Anomaly: Warzone Earth Ziemia znów ma przegwizdane, a jedynym ratunkiem jest Shockwave, projekt hiperważnej i ubermocnej broni. Nie zastanawiając się wiele ruszamy na poszukiwania, a historia i dialogi bardzo starają się nie wchodzić w paradę - osadzono je idealnie, by gracz poznał tło tego co się dzieje dookoła, a jednocześnie nie narzekał na zbyt częste odciąganie go od gry.
Anomaly 2
Jednostki suną przed siebie same, my natomiast kierujemy panem dowódcą, którego ogień się niemal nie ima, i ułatwiamy życie oddziałowi. Na mapie taktycznej wybieramy marszrutę, którą możemy później modyfikować, zaś na mapie właściwej używamy zdolności. Podrzucamy na trasę punkt leczenia, montujemy podpuchę, w którą przeciwnicy będą strzelać, obezwładniamy ich na moment z użyciem EMP lub wskazujemy cel, w który mają naparzać nasi. Akurat przy tym ostatnim odniosłem wrażenie, że podwładni nie zawsze się słuchają, ale to być może kwestia sporej zadymy na polu bitwy. Jak pewnie zauważyli weterani "jedynki", nie wymieniłem zasłony dymnej i nalotu - obu w sequelu zabrakło i w związku z tym wydaje mi się, że gra stanowi nieco większe wyzwanie niż „jedynka”. Również dlatego, że podkręcono tempo rozgrywki i wszystko dzieje się szybciej. A jeśli komuś wciąż za wolno, to może sobie trochę przyspieszyć akcję Shiftem.
Najistotniejszą, kluczową dla rozgrywki zmianą jest możliwość morfowania swoich jednostek. Każda występuje w dwóch różniących się formach, które można przełączać w locie podwójnym kliknięciem. Hound w swojej podstawowej formie majestatycznie porusza się na gąsienicach i dobrze spisuje się na średnim dystansie - po zmianie niczym transformers zamienia się w kroczącą machinę bojową z mocniejszym pancerzem i miotaczem ognia. Gripper Guard robi świetną robotę spowalniając ruch obrotowy wrogich wieżyczek, ale jako Shield Guard daje naszym jednostkom dodatkową odsłonę. Morfowanie daje nam de facto drugie tyle pojazdów.
Anomaly 2
Gracz ma zresztą jeszcze więcej do roboty niż wcześniej. Nie tylko kontroluje stan zdrowia jednostek, używa zdolności oraz zmienia kolejność maszyn w składzie, ale i przełącza formy w zależności od potrzeby. Mało tego - bywa, że niezbędna będzie natychmiastowa sprzedaż któregoś z pojazdów, bo nie nadaje się do walki z konkretnymi typami wieżyczek. Przykładowo obiekt zwany Chargerem nie zrobi nam krzywdy, pod warunkiem że nie będziemy w niego naparzać ciągłą serią - jeśli przesadzimy, zamieni się w jedną z potężniejszych wież w grze. Tendencję do siania pocisków w tempie maszynowym ma Hound, trzeba więc albo upłynnić żelastwo i kupić w jego miejsce nowe, albo szybko zmieniać mu formę, bo w trakcie przemiany nie jest w stanie strzelać.
Imponuje mi świetne zbalansowanie przeróżnych zależności i kruczków - mocy broni, zasięgu rażenia oraz samych jednostek i ich kolejności. Są bowiem defensywne, służące reszcie tarczą, generujące dodatkowe zdolności lub obezwładniające na chwilę przeciwników. Misja pozornie trudna może się nagle okazać banalnie łatwa, gdy zmienimy szyk składu. Kupno nowych jednostek wymaga zbierania tutejszej waluty zwanej Carusaurum. Zdobywamy ją na zlikwidowanych maszynach, ale leży też luzem - zazwyczaj w otoczeniu konkretnej gromady przeciwników. Wszystko jest tu wycyzelowane i dograne, by gracz miał wyzwanie adekwatne do wybranego poziomu trudności. Przede wszystkim trzeba jednak chronić swoje jednostki - strata jednej z nich może oznaczać problem w późniejszej fazie misji (i to już na normalnym poziomie trudności).
Anomaly 2
W Anomaly 2 znalazł się multiplayer i jak słusznie sugeruje logika, jedna ze stron obejmie władzę nad wieżyczkami - czyli zabawi się w klasyczny tower defense, z tym że po drugiej stronie będzie miała żywego przeciwnika. Tryb wieloosobowy wymaga dodatkowego szkolenia, bo przedstawia zupełnie nową rozgrywkę. Nie tylko stawiamy wieżyczki, ale i dbamy o to, "by była między nimi chemia". Warto jedną z nich uczynić Twardzielem, który skupi na sobie ogień wroga, drugą Berserkerem, który będzie stanowił podstawową siłę ognia, a budowlę między nimi obdarzyć regeneracją, by przywracała energię całej trójce. A jest jeszcze Kamikadze, który po prostu wybuchnie, zabierając ze sobą - oby - przeciwnika do grobu.
Wież jest 9 i opanowanie silnych i mocnych stron każdej z nich oznacza sporo zabawy - a znalazło się i miejsce na drzewko technologii. W multi nie pograłem zbyt wiele, bo póki co brakuje chętnych (gra dopiero pojawiła się na Steamie), trudno mi więc powiedzieć, na ile będzie to tryb żywotny.
Polska wersja gry nie uniknęła kilku przykrych błędów
Anomaly 2 wygląda lepiej niż pierwsza część. Świetnie prezentują się wszelkie efekty towarzyszące wybuchom i wystrzałom, swoje zrobiło też przeniesienie akcji w bardziej malownicze rejony - tonący w śniegu Nowy Jork i parującą od gorąca Amerykę Południową. Widać pracę włożoną w takie - wydawałoby się - drobiazgi jak menu i ikony. Trudno mieć jakiekolwiek zarzuty do oprawy muzycznej, choć utwory zazwyczaj toną w huku wystrzałów, przez co nie mają szansy zapaść w pamięć.
Jak to więc jest z tym wzorowym sequelem? Wyszło? Jak najbardziej. Anomaly 2 zionie miętą jak blondynka ruszająca w miasto na podryw. Poczucie świeżości jest spore, bo podkręcenie tempa gry, przemodelowanie jednostek, nowe zdolności i opcja morfowania bardzo mocno zmodyfikowały grę. O oryginalnych, przełomowych pomysłach trudno jednak mówić - to kontynuacja sprawdzonej formuły, na dodatek z dość krótką kampanią, przez którą można przebrnąć w dwa popołudnia. Ma większe od "jedynki" szanse do przekonania nowicjuszy do idei tower offense i wszelkie dane ku temu, by zadowolić weteranów pierwszej odsłony.
Ocena: 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które dają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów).
Marcin Kosman
- Producent: 11 bit studios
- Wydawca: 11 bit studios
- Dystrybutor wersji pudełkowej w Polsce: Cenega
- Data premiery: 15.05.2013 (wersja cyfrowa), 17.05.2012 (wersja pudełkowa)
- PEGI: 12
Egzemplarz gry w wersji na PC został udostępniony przez Cenegę.
Anomaly 2 (PC)
- Gatunek: strategiczna
- Kategoria wiekowa: od 12 lat