Annihilation - recenzja dodatku do Call of Duty: Black Ops
Treyarch wrócił do korzeni. Wygląda na to, że wyskok z Call of Dead, które nieco zmieniało reguły panujące w trybie Zombies był jednorazowy i na powtórkę nie ma co liczyć. Wydaje mi się, że głośnymi w pewnych kręgach nazwiskami, autorzy poprzedniego dodatku chcieli zachęcić do kupna Escalation przede wszystkim graczy, którzy odpuścili już sobie regularną rywalizację w trybach wieloosobowych. Ucierpiała na tym reszta mapek, które powielały utarte już schematy. Czy w Annihilation sytuacja się zmieniła?
16.07.2011 | aktual.: 30.12.2015 14:04
Shangri La [mapa do trybu Zombies]
Najnowszą przygodę z zombiakami najkrócej można opisać, jako Call of Duty spotyka Indianę Jonesa. Tylko nie traktujcie tego zbyt dosłownie, bo tym razem autorzy darowali sobie zatrudnianie znanych aktorów, filmowe wprowadzenie i kultowego bohatera, który nieustannie podąża śladem graczy. Shangri La znów wraca do klasycznej formy zabawy z zombiakami znanej z oryginalnej gry i pierwszego dodatku. Moim skromnym zdaniem niepotrzebnie. Chętnie zobaczyłbym tu kolejne nowe pomysły.
Rzecz jasna plansza ma swój własny klimat i związane z niecodziennym otoczeniem nowe elementy (jak chociażby iście Jonesowskie pułapki, czy przejażdżkę kopalnianym wózkiem), ale jednak czuć już „zmęczenie materiału”. Zwłaszcza, że sama mapa jest dosyć nieskomplikowana, a dżungla skrywająca ruiny mitycznego miasta nie jest specjalnie oryginalnym miejscem akcji. Po Call of Dead, Shangri La rozczarowuje.
Hazard
Zdecydowanie moja ulubiona mapa w tym dodatku. Hazard kontynuuje tradycję zapraszania graczy w niecodzienne miejsca. Był park rozrywki, było zoo, przyszedł czas na pole golfowe. Wszechobecna zieleń i dołki sprawiają na początku wrażenie, jakby ktoś chciał zrobić Treyarch dowcip i podmienił mapkę, na coś nie pasującego do rozgrywki na śmierć i życie. To nic złego - jest w tej mapce po prostu jakaś wesołość.
Nie do śmiechu będzie graczom, którzy obiecali sobie, że nigdy, przenigdy nie wezmą do wirtualnej ręki karabinu snajperskiego. Mam dla nich złą wiadomość - na Hazard będziecie w mniejszości. Mapa, choć nie należy do największych oferuje mnóstwo ciekawych pozycji dla strzelców wyborowych. Niestety (tak, lubię kampować), nie rozumiejący pojedynków snajperskich gracze łatwo mogą nas z nich przegonić.
Silo
To, czego Silo brakuje w sferze wizualnej (kolejna sowiecka baza), mapa próbuje nadrabiać zróżnicowaniem terenu. Jest przez to uniwersalna, co z jednej strony oznacza, że dobrze bawić może się na niej każdy, ale z drugiej - że brakuje jej własnego charakteru. Rozgrywka przypominała mi latanie w kółko Quarry w Modern Warfare 2. W Silo podobnie trudno jest uzyskać kontrolę nad środkiem mapy, w który wycelowane są lufy mniej chętnych do sprintu graczy. Nie, żebym chciał się jakoś specjalnie nad tą mapką pastwić, po prostu widząc, że gra ładuje Silo jakoś markotniałem.
Drive-In
Mapka, której akcja toczy się w samochodowym kinie została zaprojektowana głównie dla fanów szybkiej, prostej i emocjonującej akcji z Nuketown. Drive-In jest jednak trochę większe i bardziej „zagracone”. Świetnie nadaje się do trybów, w których drużyny wykonują zadania, ale świetnie biega się po niej też w klasycznym deathmatchu. Nigdy nie trzeba zbyt długo szukać akcji, a jeśli nie szwendamy się bez celu na otwartych przestrzeniach, możemy spokojnie ignorować kilku zdeklarowanych snajperów, którzy zawsze czają się na dachach. To nastawiona na akcję, szybka mapka, na którą zawsze chętnie głosuję.
Hangar 18
Dodatek dostępny jest na Xboksie. Wersje PC i PS3 pojawią się 28 lipca.
Kolejna mapka umieszczona w ciekawym miejscu, tym razem to Strefa 51. Tajemnice związane z tym miejscem zachęciły autorów do ukrycia na mapie wielu ciekawostek. Ciała ludzi, obcych, dziwne dźwięki w obcym języku, a nawet lewitujące jabłko, wydające dziwne dźwięki po trafieniu pociskiem, to kilka przykładów takich śmiesznostek. Atmosfera jest na pewno inna, niż na pozostałych mapach, ale gdy już pobawimy się w znajdywanie easter ergów i zacznie się regularna rozgrywka, Hangar 18 zdradza brak aspiracji do bycia czymś więcej, niż kolejną, solidną „mapką dla każdego”. Takich też nam oczywiście trzeba, więc miło, że autorzy przynajmniej zadbali o ciekawe otoczenie.
Werdykt Po zmierzeniu się z mapkami z poprzedniego dodatku byłem przekonany, że Treyarch skończyły się już pomysły na nowe poziomy. Annihilation jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza, bo świeżości nie ma tu za wiele. Na szczęście, w przypadku tego dodatku projektanci lepiej przyłożyli się do roboty i (może poza Silo) nawet kopiując samych siebie stworzyli ciekawe mapki. Żałuję tylko, że Shangri La jest tak standardowa. Przy trzecim kosztującym 50zł dodatku, to zwyczajnie nie wypada. Acha, no i cena jest oczywiście za wysoka, ale to przecież żadna niespodzianka.
Ogólnie rzecz biorąc sprawa jest prosta. Jeśli interesuje was głównie zabawa ze znajomymi w trybie Zombies, kupcie poprzedni dodatek. Jeśli chcecie co wieczór mierzyć się z innymi graczami, lepiej zainwestować w Annihilation.
Maciej Kowalik
Zobacz też: Recenzja dodatku First Strike