Amy Hennig dostanie nagrodę za całokształt twórczości podczas Game Developers Conference
To dzięki niej pewna sylwestrowa noc... ale o tym za chwilę.
12.12.2018 11:23
20 marca 2019 odbędzie się Game Developers Conference. Pierwsza edycja tej największej imprezy branżowej odbyła się w 1988 roku, zatem w tym obchodzi ona swoje 30 urodziny. Podczas konferencji mają miejsce liczne panele dyskusyjne, wykłady, warsztaty i spotkania z ekspertami z branży.
Amy Hennig, scenarzystka i reżyser, otrzyma nagrodę za całokształt twórczości - ceremonia wręczenia nagród będzie mieć miejsce 21 marca. Scenarzystka zaczęła pracę w branży od gry Michael Jordan: Chaos in the Windy City dla NES. W Crystal Dynamics była przez osiem pełnych lat i to dzięki niej seria Legacy of Kain: Soul Reaver ma taką niezwykłą historię. Potem w studiu Naughty Dog w roli dyrektora artystycznego kierowała pracą nad Uncharted. Następnie Hennig przeniosła się do Visceral Games, w której miał powstać tytuł związany z Gwiezdnymi Wojnami, ale niestety, Electronic Arts zamknęło projekt. Po tym wydarzeniu Hennig postanowiła powołać do życia własne niewielkie studio i zająć się tytułami na VR. Jest całkiem prawdopodobne, że podczas otrzymywania nagrody zaanonsuje swój nowy tytuł.
Amy Hennig otrzymała wiele nagród za swoją działalność - między innymi, WGA Videogame Writing Awards oraz BAFTA. Katie Stern z Game Developers Conference, tak określa sylwetkę Hennig:
Za swoje osiągnięcia Hennig dołączy do grona takich osób, jak: Tim Schafer, Tim Sweeney, Shigeru Miyamoto, Warren Spector, John Carmack, Hironobu Sakaguchi, Hideo Kojima, Sid Meier, Ken Kutaragi, Ray Muzyka, Greg Zeschuk oraz Peter Molyneux.
W związku z tym musicie mi wybaczyć osobisty wydźwięk tekstu, ale z rana taki zastrzyk dobrej energii bardzo mi się przyda. Legacy of Kain: Soul Reaver to dla mnie przykład gry, w której historia i relacje między postaciami spychają na dalszy plan wszystko inne. Oczywiście, w czasach, gdy ten tytuł wyszedł, jego grafika i ogólna konstrukcja też robiły wrażenie. Ale do dziś pamiętam najlepiej pewną sylwestrową noc, podczas której moi rodzice wraz z siostrą oglądali film, a ja własnie doprowadzałam do końca historię Raziela i czekała mnie walka z Kainem, tym podłym, zdradzieckim, podstępnym draniem. Pamiętam, że przerwałam rozgrywkę akurat, by stuknąć się kieliszkiem z rodziną, zerknąć za okno na fajerwerki - i zaraz po tym okazało się, że cała podróż Raziela po dominiach jego spotworniałych braci to był dopiero początek. Z napisami końcowymi i wielkim "WTF" wymalowanym na twarzy weszłam w Nowy Rok. I zaprawdę, było to bardzo udane wejście. Mam nadzieję, że Hennig da mi jeszcze wiele powodów, może nie tyle do opuszczenia sylwestrowych imprez, co do uwierzenia, że można napisać historię, która zostawia człowieka wewnętrznie spustoszonym i błagającym wszystkich mrocznych bogów o więcej.