NBA Playgrounds - recenzja. Uliczna loteria

NBA Playgrounds - recenzja. Uliczna loteria23.05.2017 13:20
Maciej Kowalik

Nie próbujcie tego na sali od wuefu.

NBA Playgrounds wyskoczyło jak Muggsy Bogues z konopi. Od zapowiedzi do premiery studio Saber Interactive uwinęło się w szybkim dwutakcie, czym już na wstępie zapewniło sobie moją uwagę. Co jakiś czas pomstuję na łamach Polygamii na EA, które nie potrafi wypuścić na rynek pełnoprawnego basketu, a jednocześnie nie próbuje swoich szans z NBA Jam. Playgrounds złapało Elektroników na wykroku, przekozłowało piłę między ich nogami i wyskoczyło na trzy metry w górę, by po piruecie, salcie i fiflaku załadować ją do kosza. Ale czy trafi?

Platformy: PC, PS4, Xbox One, Nintendo Switch

Producent: Saber Interactive

Wydawca: Mad Dog Games

PL: Brak

Data premiery: 09.05.2017

Wymagania: Intel core i3 CPU 530 2.93GHz; 4GB RAM; GeForce GT 630

Graliśmy na Xboksie One. Grę dostarczył producent. Obrazki pochodzą od wydawcy.

NBA Playgrounds sporo robi dobrze, ale trudno nie odnieść wrażenia, że z premierą pospieszono się o kilka tygodni.Ma oficjalną licencję, obejmującą nie tylko obecne gwiazdy, ale również legendy pokroju George'a Mikana czy Wilta Chamberlaina. Ten ostatni w swoim czasie dominował na amerykańskich parkietach, wymuszając kilka zmian regulaminu, ale dla dobra zabawy wylosowanie go z paczki w grze (nie ma mikrotransakcji, zarabiamy je, zdobywając poziomy i wygrywając turnieje) nie oznacza samych wygranych meczów. Choć oczywiście każda prawdziwa gwiazda ma jakąś statystykę, w której błyszczy. Z drugiej strony nie każda drużyna NBA ma tu taką samą liczbę reprezentantów do odkrycia, a oni sami nie zawsze są śmietanką, którą fani by wybrali. Na szczęście autorzy wypełniają braki darmowymi aktualizacjami, choć póki co Marcina Gortata nie ma w planach.

Powiedzieć, że Playgrounds jest arcade'owe to nie powiedzieć nic. Ale jednocześnie już od pierwszego meczu, pierwszego rozepchnięcia się łokciami i pierwszego dunka nijak nie da się powiedzieć, że gra pachnie świeżością. To skóra zdjęta z NBA Jam, doprawiona jedynie pojedynczymi nowinkami. Z jednej strony "chciałem NBA Jam, to mam", ale z drugiej - przy każdej takiej prośbie w domyśle dodaję "na miarę 2017 roku".Oczywiście mecze rozgrywamy tu w formacie 2 na 2, a reguły koszykówki potraktowane są z przymrużeniem obu oczu. Jest licznik czasu akcji, można wracać na własną połowę, a o faulach nikt tu nie słyszał, więc mecze swoim rytmem i przebiegiem nie mogłyby bardziej przypominać klasyka. Od kosza do kosza, walnąć po łapach, zdecydować czy daję "małemu", by cisnął zza linii rzutów za 3 punkty, czy pcham się większym pod kosz, by po spektakularnej akrobacji załadować piłkę do kosza. Choć wszystko dzieje się tu wolniej niż w NBA Jam, a szczególnie denerwuje konieczność czekania na wyrzut piłki spod kosza...Różnicę robi niebieski pasek na górze ekranu, zapełniający się się wraz z udanymi akcjami, zarówno w ataku, jak i obronie. Ale nie robi tego równomiernie. Zwykły rzut z dystansu wypełni jedynie kawalątek, podczas gdy potężny wsad, a najlepiej zagranie alley-oop wleje w niego dużo więcej energii. A co gdy się wypełni? Wtedy gra wylosuje naszej drużynie jeden z bonusów. Może to być nieograniczony wytrzymałością zawodnika sprint, supercelny rzut, mnożnik punktów za trafienie z wyznaczonej pozycji czy chociażby mniej czasu na akcję przeciwnika.Nie robi to może nawet ułamka wrażenia gamebreakerów z NBA Street, ale ciekawie urozmaica mecze. I przy okazji nieźle je balansuje, powodując, że spamowanie rzutami za 3 można kontrować częstymi wsadami i bonusami z loterii. Wspomniałem już, że nie ma tu fauli, ale odepchnąć przeciwnika tak czy siak można. Nieuczciwe zagranie łatwo wytrąca mu piłkę z rąk, ale jednocześnie zeruje pasek "loterii". Przechwyty są mniej skuteczne, ale nie karzą tak gracza.

Gdyby nie ten niebieski pasek pewnie nie miałbym już NBA Playgrounds na dysku Xboksa, ale o dziwo wystarcza on, by wynieść grę ponad miano li tylko podróbki NBA Jam. Choć trzeba dać grze szansę. A przyznam, że po pierwszych meczach nie miałem na to ochoty, bo pierwsze wrażenie robi słabe.Poza potężnym uczuciem déjà vu, męczy rzecz w arcade'owym baskecie najważniejsza - rzuty. Nie sposób wyczuć momentu, w którym należy puścić odpowiadający za nie przycisk. I nie mówię tu tylko o rzutach z dystansu. Przy wsadach jest tak samo. Zawodnik robi gwiazdę, wybijając się z rąk z linii osobistych, kręci trzy fikoły, kamera robi najazd, czas zwalnia i... pudło. Raz - można się pośmiać, drugi i trzeci też, ale moment, w którym rozgrywka zmienia się w cyrk, następuje tu bardzo szybko.

Arcade'ówki mają element losowy wpisany w definicję - najważniejszą mechaniką tej jest prawdziwa loteria bonusów mogących zmienić przebieg meczu - ale przy balansowaniu rzutów ktoś upadł na głowę. Studio zresztą wycofuje się z tego rakiem, zapowiadając na najbliższe tygodnie wielką aktualizację, która doda wskaźnik rzutu i zmniejszy ich trudność, utrudniając za to "trójki". Gdyby zrobili to wcześniej, średnia ocen pewnie byłaby wyższa, bo prawie każdy narzeka na ten element.Aktualizacja doda też możliwość gry w sieci ze znajomymi, bo tej podstawowej opcji również brakuje. Na szczęście na kanapie można spokojnie grać 2 na 2 i oczywiście wtedy NBA Playgrounds smakuje najlepiej. Odpalając sieciowy mecz z losowym przeciwnikiem, trzeba mocno trzymać kciuki za jakość połączenia. Gra jest tu zero-jedynkowa - albo jest superpłynna i gra się prawie tak jak z kumplem, albo niewidoczny zawodnik blokuje oddany 3 sekundy temu rzut, teleportując potem siebie i piłkę pod drugi kosz. Póki co nie ma też żadnego systemu reputacji, karzącego tchórzy wychodzących z meczu po kilku pierwszych akcjach. Będzie. W aktualizacji.Jeśli idzie o grę z konsolą, pozostaje pojedynczy mecz lub turnieje, odblokowujące kolejne turnieje. Początkowo nie podobało mi się, że każdego z zawodników trzeba tu odblokować, wyciągając jego kartę z paczki, ale... jest to fajna motywacja. Zwłaszcza, że każdemu z nich możemy wbić kilka poziomów, zdobywając coraz efektowniejsze zagrania. A trzeba oddać animatorom, że przy projektowaniu tych akrobacji polotu im nie zabrakło.Czy NBA Playgrounds to NBA Jam na miarę 2017 roku? Na pewno nie. Gra bardzo bezpiecznie wchodzi w buty klasyka, a te nie pozwalają wyskoczyć zbyt wysoko ponad jego poziom. Ale jeśli prawnicy EA nie wytoczą dział, a autorzy wzbogacą i zrównoważą grę tak, jak powinno to wyglądać w momencie premiery, to meczyk albo dwa rozegram chętnie i zawsze.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.