NBA Live 18 – recenzja. Druga liga

NBA Live 18 – recenzja. Druga liga29.09.2017 10:08
Maciej Kowalik

Czy wskrzeszonej koszykarskiej serii EA Sports wystarczył rok przerwy?

Wiedzieliście, że istnieje coś takiego jak koszykarska G League? To specjalna, wspierana przez NBA organizacja służąca do rozwoju umiejętności koszykarskich. Menedżerowie oraz trenerzy od kilku lat z wielką przyjemnością wysyłają do niej zawodników młodych albo takich, którzy grają poniżej swojego potencjału. Często zdarza się, że taki koszykarz łapie wiatr w żagle, jak Danny Green z San Antonio Spurs, i wraca, zajmując miejsce w pierwszym składzie. Czasami zaś… cóż. Lepiej grać w G League niż na podwórku, prawda?

Platformy: PS4, Xbox One

Producent: EA Tiburon

Wydawca: EA Sports

Dystrybutor: EA Polska

Data premiery: 15.09.2017

PL: Nie

Graliśmy na Xboksie One. Zdjęcia pochodzą od redakcji.

NBA Live 18 jest właśnie taką G League, nie tylko w sensie metaforycznym w porównaniu do lepszej konkurencji, NBA 2K18. Gra przypomina mi rozgrywki z ligi szkoleniowej również pod innymi względami, choćby widowiskowości, poziomu zaawansowania strategicznego czy niezdarności. Jest jednak w NBA Live 18 również nadzieja na przyszłość, na poprawienie błędów, na rozwinięcie istniejących elementów.

NBA Live 18 ma dwa świetne tryby, Ultimate Team oraz The One. Ten pierwszy to znane wszystkim budowanie własnego składu, dobieranie zawodników oraz rozgrywki wielo- i jednoosobowe. W porównaniu do FIFY czy NBA 2K18 nie ma tu aż tak wielu opcji, ale generalnie pasuje to do całościowej koncepcji NBA Live 18 jako prostszej, niewymagającej gry, która wprowadza w świat koszykówki.Ten drugi to kampania dla pojedynczego gracza. Sterujemy w niej poczynaniami młodego zawodnika, którą dobrze zapowiadającą się karierę przerwała bardzo poważna kontuzja. Po 7 miesiącach dochodzi on jednak do siebie, wyleczywszy zerwane więzadło, jest w stanie wrócić na boiska i parkiety. Od tego momentu zaczyna się seria meczów, która ostatecznie doprowadza do startu w najlepszej koszykarskiej lidze świata.Widać, że EA Sports całą parę włożyło właśnie w ten tryb, chcąc jak najlepiej wciągnąć graczy w świat koszykówki ulicznej i profesjonalnej. Przed przeróżnymi treningowymi meczami mamy okazję posłuchać, jak lektor opowiada o ważnych dla amerykańskiego basketu miejscach, choćby o roli Nowego Jorku (szkoda tylko, że nie da się pominąć tych filmików wprowadzających). Tworzy to przyjemny kontekst dla naszych poczynań i w ogóle dla całej kultury koszykarskiej w USA.Tryb ten wprowadza świetnie zrealizowane możliwości rozwoju zawodnika. Im więcej gramy, tym więcej opcji staje się dostępnych. Na samym początku możemy zajmować się tylko naszymi głównymi umiejętnościami koszykarskimi, wybranymi podczas tworzenia gracza. Szybko jednak NBA Live 18 wprowadza dodatkowe elementy, dzięki którym wyróżnimy się na boisku i dostosujemy styl do naszych preferencji. Możemy nawet wybierać sobie przed meczem specjalne umiejętności zawodnika tak, aby lepiej dostosować się do profilu drużyny, takie jak lepszy rzut za 3 z większej odległości czy więcej energii podczas powrotu do obrony.Jeśli warto w NBA Live 18 zagrać, to właśnie dla tego trybu. Głównie dlatego, że irytujące mechanizmy są tutaj najmniej widoczne.Wszystko w porządku, ale jak w to NBA Live 18 się gra? EA Sports postanowiło pójść w stronę płytszej, zręcznościowej rozgrywki, co tak naprawdę wychodzi serii na dobre. Szczególnie widoczne jest to w obronie, która jest przyjemna, dobrze zaprojektowana oraz wymaga skupienia oraz refleksu. Dobrym przykładem tego jest mechanizm obrony zawodnika z piłką. Wyświetla się pod nim strzałka, która pokazująca kierunek ruchu atakującego, więc możemy odpowiednio szybko zareagować oraz zablokować przemieszczanie się w kierunku kosza.

Gorzej jest z podawaniem. Teoretycznie kierunek podania pokazuje nam linia, ale często zdarza się, że piłka trafia do zupełnie innego zawodnika, niekoniecznie tego, który gotowy jest na asysty. Jeśli więc preferujemy grę rozgrywającym, to często prowadzi to do sytuacji, gdy cała akcja rozsypuje się na naszych oczach, ponieważ zamiast podać do niekrytego zawodnika, specjalizującego się w rzutach za 3, piłką wędruje gdzieś między ciałami pod sam kosz do centra nieprzygotowanego do akcji.Łączy się to z kolejnym problemem, to znaczy z ograniczonym zakresem animacji w grze. Nie chodzi mi już tylko o dziwnie wyglądający sprint czy pakowanie do kosza, ale o zacinających się na sobie zawodnikach. Nie uświadczycie tutaj zaawansowanych animacji, jak zawodnicy próbują mijać się na zasłonie, jak wpadają na siebie, odbijają, przewracają. Wydaje się, że brak płynnego przechodzenia z jednego ruchu do drugiego jest największym winowajcą.Ze względu na ograniczenia w animacjach zabieranie piłki zawodnikom atakującym mija się z celem. Tak naprawdę we współczesnej koszykówce taktyka obronna nigdy nie jest nastawiona na zwykłą „kradzież”, wszystko zależy przecież od sytuacji. W NBA Live 18 próby takie kończą się bardzo często katastrofą. Stoimy przed przeciwnikiem, który drybluje, próbujemy zabrać mu piłkę, a nasz zawodnik skacze gdzieś dwa metry przed siebie z wyciągniętą ręką, jakby reagując na sytuację, która istnieje tylko w jego głowie.Pamiętam dobrze moment, w którym seria NBA Live zaczęła mocno odstawać od marki NBA 2K. Gry od EA Sports stawiały bardzo mocno na tak zwaną „koszykówkę heroiczną”, to znaczy taką, w której dało się wygrywać mecze jednym zawodnikiem. Jeśli grało się LeBronem Jamesem, to w zasadzie nic nie było w stanie nas powstrzymać, ponieważ NBA Live zwyczajnie w świecie pozwalało pakować nad innymi graczami, do woli mijać ich i blokować w obronie. W tym czasie NBA 2K zaczęło stawiać na głębie, na dostosowanie się do roli i standardowe strategie stosowane w NBA, takie jak choćby pick & rolle.

NBA Live 18 niestety powtarza błędy tych niefortunnych odsłon, które były za proste. Istnieje ogromna przepaść między gwiazdami a zawodnikami „funkcyjnymi”, czyli spełniającymi konkretne role, na przykład zbieranie, zastawianie czy obrona. Najlepiej jest to widoczne, gdy takim koszykarzem steruje SI. Gracze gubią się gdzieś w obronie, zostawiają zawodników, których mieli kryć, ponieważ zagubili się gdzieś w tłumie albo po prostu nie wrócili do obrony. Wszystko działa wspaniale, gdy Russell Westbrook i Paul George bez przerwy zdobywają punkty w spektakularny sposób, ale już granie takimi Memphis Grizzlies (albo nie daj Boże Sacramento Kings) staje się szybko męczące.NBA Live 18 idzie w ślady FIFY i wprowadza do wirtualnego sportu drużyny żeńskie. I jest to świetny pomysł. Biorąc pod uwagę wszechstronność gwiazd NBA, która w grze jest zanadto widoczna, WNBA wyróżnia się troszkę wolniejszym, bardziej taktycznym podejściem do meczów. Tempo jest niższe, trzeba bardziej kombinować z podawaniem, dryblingiem i wybieraniem odpowiedniego miejsca do rzutu. Szkoda, że drużyny żeńskie nie pojawiają się w innych trybach oprócz gry lokalnej. No, i komentatorzy dziwnym trafem nie bardzo mają ochotę podczas rozgrywki wspominać nazwy zespołów czy nazwiska zawodniczek.

Podobne niedopracowania znaleźć można w trybie Franchise, w którym sterujemy drużyną. Jeśli szukacie niuansów, fabuły, możliwości głębokiego grzebania w strategii czy głowach zawodników, to niestety się zawiedziecie. Tryb menedżerski wydaje się, podobnie jak WNBA, wrzuconym w ostatnich momentach dodatkiem do kampanii dla pojedynczego gracza. Brakuje też czegoś świeżego, nowego, co sprawiłoby, że NBA Live 18 odróżni się mocno od konkurencji, ponieważ obecna lista trybów i elementów aż prosi się o porównywanie do podobnych aspektów NBA 2K18.Monopol nigdy nie jest dobry i serii NBA 2K przydałaby się porządna konkurencja, tym bardziej, że tegoroczna edycja pokazuje, że wydawca przechodzi na mroczną stronę mikrotransakcji, wpychając je do każdego możliwego aspektu. Niestety, NBA Live 18 nie nadąża pod większością względów za popularnym przeciwnikiem. EA Sports ma przed sobą jeszcze daleką drogę, zanim powróci do koszykarskiej formy, ale przynajmniej porusza się w dobrym kierunku dzięki uproszczonemu sterowaniu i świetnej kampanii.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.