Hip-hopowa ballada o koniokradzie. Rozmawiamy z twórcami Rustler

Hip-hopowa ballada o koniokradzie. Rozmawiamy z twórcami Rustler23.02.2021 13:45
W Rustler gramy dresiarzem. W średniowieczu.
Źródło zdjęć: © materiały partnera
Materiał powstał przy współpracy z Games Operators

Rustler, nowa polska niezależna produkcja, jest już w sprzedaży we wczesnym dostępie. Postanowiliśmy zapytać jej autorów, skąd czerpali inspiracje i dlaczego gra jest właśnie taka, jaka jest.

Ileż można być grzecznym i miłym? Ciągle tylko to ratowanie księżniczek, zabijanie smoków czy tam innych kikimorów oraz bycie pomocnym dla wszystkich. Bo tak trzeba, bo Wielkie Zło, bo jakaś tam plaga czy gradobicie. I ktoś musi być tym dobrym, który wszystko naprawi. W każdej jednej grze, do znudzenia i puszczania baniek nosem. Czy nie czas od tego odpocząć?

Dobrze jest być złym

Rozmawialiśmy z twórcami nowej polskiej gry Rustler i okazało się, że oni też mieli dość. - Po 2 latach ciężkiej pracy nad bardzo złożonym i poważnym Operatorem 911 musieliśmy nieco odreagować. Zwykle robiliśmy to grając sobie w stare sieciowe gierki, naparzajac się na miecze lub grając w LARPy. Chcieliśmy jednak zrobić coś lekkiego i głupiego, stąd pomysł na średniowieczną grę akcji w pokręconym świecie i z prostą i znaną formułą GTA - mówi nam Bartek Gajewski, główny projektant z Games Operators, studia tworzącego grę.

Idea jest piękna w swojej prostocie. W Rustler gramy dresiarzem. W średniowieczu. Takim ziomusiem spod bloku krytego słomą na dzielni pachnącej świeżym gnojem i ogólnie niskim stanem higieny osobistej. Producent Oleg Kovalenko tak określa głównego bohatera: - Wiecznie smutny mistrz krótkiej i ciętej riposty, ale też miły chłopak który na pewno zapytałby ‘czy masz jakiś problem?’. Tyle razy przerabialiśmy w grze wybrańców, zacnych rycerzy, mistrzów skrytobójców, książąt... tym razem wcielamy się po prostu w zbira, których zabijaliśmy dziesiątkami w tamtych grach.

I to działa. Już od pierwszego momentu, gdy budzimy się z potężnym kacem po imprezie, o której cała wieś będzie jeszcze opowiadała za sto lat.

Kasa, misiu, kasa

Nasz antybohaterski przedstawiciel średniowiecznego społecznego marginesu to prosty chłopak. Nie lubi się przemęczać podczas pracy w polu. No, chyba że matka kazała. Ale ogólnie to woli dla zysku dać komuś po łbie tudzież pysku ewentualnie coś podprowadzić i sprzedać. Konia na przykład. Być może z wozem od razu, w ramach takiej zbójeckiej kumulacji. Pracuje na rachunek własny, choć na zlecenie sprytniejszych i pewnie podlejszych od siebie. I nie, że nie ma szczytnych celów, bo tak się składa, że ma. Pół królestwa i ręka księżniczki leży na stole. Niedosłownie oczywiście. Do wzięcia jest, jedno i drugie. Trzeba będzie tylko kraść, oszukiwać i może zaciukać tego czy tamtego szlachciurę.

Oczywiście, to nie na serio. Rustler to tak naprawdę jeden wielki żart. Oleg Kovalenko tłumaczy to tak: - Humor pozwolił nam uniknąć zbędnego zadęcia i umożliwił ewidentne przerysowania pewnych sytuacji. Śmiejemy się ze wszystkiego jak popadnie, i z cliché różnych gier, a czasem sami z siebie. Praktycznie każda misja ma w sobie jakiś element komiczny, jeśli nie w samej swojej konstrukcji, to przynajmniej w dialogach lub jakichś zabawnych wrzutkach.

Chłopaki i dziewczyny z Games Operators po zabawne odniesienia sięgnęli głęboko do otaczającej nas rzeczywistości oraz popkultury. - Inspiracje czerpaliśmy też z filmu - od Monthy Pythona, przez Grę o Tron, po Obłędnego rycerza, Facetów w rajtuzach i wiele innych tytułów - mówi Bartek Gajewski. Samo średniowiecze też obśmiali dookoła, łącząc je ze współczesnymi elementami. - Chcieliśmy trochę pokombinować konwencją, humorem, muzyką itp. Gra i tak podpada pod parodię, postanowiliśmy więc poszaleć. I jak powiedzieli, tak zrobili.

Rustler ma być zabawną wariacją na temat klasycznych części Grand Theft Auto, Źródło zdjęć: © materiały partnera
Rustler ma być zabawną wariacją na temat klasycznych części Grand Theft Auto
Źródło zdjęć: © materiały partnera

Nie ma, że boli

Rustler to zabawna wariacja na temat klasycznych części Grand Theft Auto. Ale mimo tego, że gra jest mocno niepoważna, to wcale nie jest łatwa. Konia ukraść to bułka z masłem, ale już zwiać na nim przed strażą to prawdziwa sztuka, której się trzeba nauczyć. Zwłaszcza gdy do konia jest przyczepiony ten wspomniany wcześniej skumulowany wóz. Jak mówi Oleg: -  Chcieliśmy zrobić grę ‘easy to learn - hard to master’. Większość głównych mechanik przedstawiamy w trakcie tutorialu. Natomiast niektórych rzeczy gracz powinien nauczyć się sam, robiąc błędy. I rzeczywiście, w Rustler na tychże błędach się uczymy, niektóre misje powtarzając wielokrotnie. Aż do skutku. I satysfakcji z pokonania wyzwania.

Żarty, w tym także takie growe, nie mogą być zbyt długie. I Rustler też nie jest monumentalną epopeją w trzech aktach z otwartym światem. Jak mówią twórcy: -Obecnie świat gry podzielony jest na dwie wyspy, z dwoma sporymi miastami i kilkoma wioskami. Ogranie obecnej zawartości zajmie graczowi koło ośmiu godzin. Parodie, mieszanie konwencji i śmieszne wtręty mają być główną siłą Rustlera i przyjemną odskocznią od epickich epopei i kolejnego ratowania świata przed Wielkim Złem. Graną w starym stylu i w takt bardzo fajnie dobranej ścieżki, w której średniowieczne plumkanie miesza się ze swojsko brzmiącym neofolkiem oraz hip-hopem. Zróbmy sobie przerwę. Buchnijmy kobyłę. Obijmy komuś gębę. Spieniężmy nie swoją własność. I księżniczka. Nie zapominajmy o księżniczce.

Rustler, czyli GTA w średniowieczu od polskiego studia Games Operators

Materiał powstał przy współpracy z Games Operators
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.