Graj utracony: Poligon emocji

Graj utracony: Poligon emocji23.10.2010 09:00
marcindmjqtx

Dzień dobry, witam wszystkich po bardzo długiej przerwie, wynikającej po części z tego, że musiałem się wylogować ze wszystkiego na kilka miesięcy, a po drugie z tego, że zwyczajnie nie było w co grać, a jak nie ma w co grać, to nie ma o czym pisać. Swoją drogą bycie elektronicznym publicystą to chyba najtrudniejszy kawałek chleba w dziennikarstwie, kręcenie bata z gówna i doszukiwanie się na siłę treści w miejscach, gdzie tej treści zwyczajnie brakuje. Ale dziś nie o tym, dziś o wysublimowanej, wykształciuchowej kinematografii i o tym, jak traktuje naszą ulubioną, zaraz po seksie, rozrywkę.

Nie, nie chodzi mi o ekranizację elektronicznych bestsellerów, bo to temat stary i wyświechtany, bardziej o to, w jakim kontekście gry są obecne w kulturze, a mówimy tu o filmach obecnych na Warszawskim Festiwalu Filmowym, czyli teoretycznie lepsiejszych i mądrzejszych. Tropię je specjalnie, w zeszłym roku była to niemiecko-austriacka "Gra w ojca"  (Das Vaterspiel, 2009), w tym holendersko-francusko-tajwańskie "R U There" (2010) i francusko-belgijskie "Black Heaven" (L'autre monde, 2010) . O tyle fajnie się składa, że pierwszy film opowiada o twórcy gry, drugi o zawodowym graczu, a trzeci o zwykłym kolesiu, który daje się uwieść morpegowi.

"Gra w ojca" (trailer tutaj) to był koszmar, jeden z tych festiwalowych filmów, na które regularnie trafiam i z których nauczyłem się wychodzić w połowie. Nudny, pretensjonalny, na dodatek w specyficzny dla niemieckojęzycznego kina sposób ciężki, emocjonalnie brudny i depresyjny, niczym mieszkanie Nataschy Kampusch (zresztą piwnica odgrywa w filmie istotną rolę), z oczywiście obecnym wątkiem winy, Zagłady i Drugiej Wojny. Bohater, maniak komputerowy, piszę grę "Zagłada ojca", w której gracz morduje zastępy maszerujących po domu w pidżamach ludków o twarzy szanownego taty. Produkcja zyskuje zresztą nawet pewną popularność, gdyż każdy może wyposażyć ludka w fizys własnego rodzica. Niezależnie od jakości filmu, twórcom udało się pokazać ciekawą rzecz - eskapistyczną funkcję gier i sposób, w jaki wykorzystują zaangażowanie emocjonalne. Bohater, który ma poważny problem emocjonalny z ojcem, próbuje sobie z nim poradzić w wirtualnym świecie. Konflikt syna z rodzicem, potrzeba wyjścia z jego cienia, potrzeba symbolicznego "zamordowania" to podstawy psychologii. Film mówi: gra może być medium, które pozwala w zastępczy sposób sobie z tym problemem poradzić. Kino ani książka na to nie pozwala, tymczasem w grach możemy własnoręcznie ukatrupić rodzica. Jaki to ma wpływ na psychologię gracza? Trudno powiedzieć, dziś gry wykorzystywane są poza nielicznymi wyjątkami jedynie dla rozrywki, istnieją jednak już poważne opracowania i próby wykorzystywania gier w psychoterapii - będę o tym pisał następnym razem.

"R U There?" (trailer tutaj) należy niestety do tej samej kategorii dzieł, wywołujących u widzów zdziwienie, że siedzą na sali, zamiast oddawać się tysiącom innych rzeczy. Zaczyna się nieźle, bo mamy zawodowego gracza w CS (chyba) na turnieju w Tajpej, potem jest już tylko gorzej. Jitze jest oczywiście - przecież gra w gry - emocjonalnie i społecznie upośledzony, bez mrugnięć oczami posyła do piachu tuziny elektronicznych przeciwników, ale kiedy jest świadkiem prawdziwej śmierci w wypadku na ulicach miasta, coś w nim pęka. Następnego dnia jego towarzysz w ten sam sposób pada martwy na ziemię, Jitze zyskuje emocjonalną głębię, ale traci refleks i miejsce w drużynie - widać człowieczeństwo nie pomaga w grach. Zyskuje za to przyjaciółkę w postaci lokalnej masażystki, z którą spotyka się w Second Life. Trochę stare, SL to dziś już tylko wspomnienie niegdysiejszej histerii i słabe przez to, że nasz bohater (co oczywiste, przecież gra w gry) jest tak dalece emocjonalnie i społecznie upośledzony, że nawet w wirtualnym świecie nie jest w stanie nawiązać relacji. Niemniej holenderski reżyser zauważa to samo, co austriacki: gry są miejscem, gdzie możesz załatwiać swoje emocjonalne sprawy. W obu filmach są to sprawy inicjacyjne, zarówno uwolnienie od rodzica, jak i seks ze starszą kobietą to elementy wchodzenia w dorosłość. Bohaterowie najpierw wypróbowują te emocje w świecie wirtualnym, gry są tutaj symulatorem, w którym możemy się wypróbować przed starciem z prawdziwym życiem.

Tę ideę sprawnie rozwija Gilles Marchand w swoim zakwalifikowanym do konkursu w Cannes "Innym Świecie". Francuski tytuł "L'autre Monde" po angielsku brzmi "Black Heaven", choć "Another World" jest o ileż bardziej znaczący. Polecam obejrzeć trailer, który w kilku miejscach pokazuje jak wygląda stworzony na potrzeby filmu świat morpega "Black Hole". Jest wizualnie piękny i intrygujący, ascetyczny w stylu "Mirror's Edge", ale znacznie bardziej mroczny i ponury, zbudowany jakby z czarnego szkła, oświetlonego słabymi jarzeniówkami.

"Black Heaven" to inicjacyjna historia, opowiedziana w formie thrillera, rozgrywającego się jednocześnie na zalanym słońcem Lazurowym Wybrzeżu i w ciemnym świecie gry. Gaspard ma fajnych kumpli, świetną dziewczynę i śródziemnomorskie lato do dyspozycji, ale wikła się w niepokojącą i brudną grę z blond femme fatale w chandlerowskim stylu, którą przypadkiem ratuje w czasie próby popełnienia samobójstwa. Rozbawiła mnie scena, w której na gangsterskiej melinie Playstation jest naturalnym uzupełnieniem alkoholowo-narkotykowego obrazu patologii, ale poza tym reżyser nie ma ambicji wypowiadać się i moralizować, wykorzystuje gry, żeby przeprowadzić bohatera przez próg dorosłości.

Nie będę tu rozwijał dysertacji "Gry komputerowe jako symulacja rytuału przejścia w społeczeństwach ponowoczesnych", ale coś musi być na rzeczy, skoro zauważyło to niezależnie od siebie kilku reżyserów kina artystycznego. W wielu kulturach rytuał inicjacji związany jest z brutalnością, przemocą, otarciem się o śmierć. Symboliczna rola tego jest jasna, dziecko musi umrzeć, aby narodził się mężczyzna. Bronisław Malinowski pisał o podobieństwach wśród obrzędów inicjacyjnych - że zawsze obecny jest okres odosobnienia, po którym następuje szereg prób, wtajemniczenie w obrzędowość plemienia oraz mniej lub bardziej okrutny akt cielesnego okaleczenia, czyli właśnie symbolicznej śmierci. Po zakończeniu rytuału jednostka wraca do społeczności w nowej już, dojrzałej roli.

W naszym społeczeństwie poza subkulturami właściwie nie istnieją rytuały inicjacyjne. Młodość i niedojrzałość można przeciągać bez końca, ani matura, ani studia, ani małżeństwo nie mają w sobie cech przejścia w dorosłość. I może coś jest w tym, że choćbyśmy nie wiem jak zaklinali rzeczywistość, że to rozrywka dla dojrzałych ludzi, to gry są najpopularniejsze wśród nastoletnich chłopców, w odpowiednim dla przejścia wieku, dla których krwawe produkcje, w których heroicznie ratują świat, szlachtując tabuny coraz groźniejszych potworów, są jakimś substytutem udowadniania swojego męstwa. Nie mówię, że tak jest, mówię, że w ten sposób zaczęła postrzegać gry kultura - jako sposób na bezpieczne wypróbowywania emocji.

Czy są ten substytut i ta symulacja coś warte? Pewnie załatwiają jakieś emocjonalne sprawki, ale z "Black Heaven" utkwił mi głowie taki obraz. Biedne, ascetyczne pomieszczenie w wieżowcu, rozgrzebane łóżko, krzesło, stolik, na stoliku czarny laptop. Że laptop to niby brama to pełnego tajemnic i niedostępnych w normalnym świecie emocji "Black Hole". I wszystko fajnie, gdyby nie pokazany w filmie świat za oknem: lazurowe morze, romantyczne zatoczki, nierówno położone miasteczka z oknami zakrytymi okiennicami, rowery, uśmiechnięte dziewczyny, chłopackie zabawy. Stary laptop w zapuszczonej norze być może kryje wiele - ale to wiele to ciągle iluzja, przeżywana na starym laptopie w zapuszczonej norze.

Zygmunt Miłoszewski

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.