Ghost of Tsushima. Jin przypomniał mi, czym jest zen i czemu to takie ważne

Ghost of Tsushima. Jin przypomniał mi, czym jest zen i czemu to takie ważne21.07.2020 09:07

Brakujące ogniwo gier akcji.

Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że w grach pędzimy przed siebie. Kolejne levele, kończenie misji, szukanie następnych, a po drodze wyskoczy nam jeszcze jakaś generowany losowo. Tak działają wszystkie „otwarto-światowe” gry ostatnich lat – i tak działa też "Ghost of Tsushima".

Pogracie dwie godziny – na mapie zaroi się od znaków zapytania, czerwonych punktów oraz kwadratów oznaczających mniej lub bardziej ważne questy. A i tak Sucker Punch oszczędza nas mocno, bo wrócił do prastarego patentu na mgłę wojny. Tak, to nie jest "Wiedźmin 3", w którym można dostać ciężkiej choroby od miliona znaczników, które wyrastają jak grzyby po deszczu.

Powodów, dla których zamieniamy się w maszyny do odhaczania zadań, jest masa. Ale nie w tym rzecz. Skoro nas to bawi, to nic w tym złego. A może jednak?

Pora relaksu

Ale to też nieprawda, że w grach zamieniamy się w korposzczury, które pędzą przed siebie. Każdy z nas poszukuje chwili na odpoczynek. Tylko… to rzadko kiedy prawdziwy odpoczynek. Przypomnijcie sobie – co robimy, gdy nie biegamy z mieczem po lasach? Eksplorujemy, pozyskujemy surowce, handlujemy, wytwarzamy przedmioty. Tak, to dla nas relaks – który jednocześnie jest wpisaną w zasady gry pracą.

Ktoś powie: „A co z momentem, gdy postać chodzi spać? Albo z medytującym wiedźminem?” Nic z tego. Trzeba już naprawdę przejeść się grą, albo mieć znów naście lat i za dużo wolnego czasu, żeby roleplayować te czynności, traktować je jako element życia bohatera.

Robimy to, bo muszą nam się odnowić paski – życia, wytrzymałości, many. Bo musimy zrzucić efekty negatywnego zaklęcia. Albo przewinąć do jakiejś godziny, by odpalić questa. Proste. A w tym czasie z niecierpliwością będziemy spoglądali na time-lapse z mknących na przód godzin.

Jednym z miłych zaskoczeń w tym temacie było dla mnie "Assassin’s Creed: Origins". Jeden moment – szukanie tych specjalnie ułożonych skał, by podziwiać różne konstelacje na niebie. Doznanie spotęgowane tym, że autorom udało się w to zgrabnie wcisnąć taki mistyczny moment relacji ojciec-syn, którzy obserwują niebo i rozmawiają o "ważnych sprawach" ("Król lew" się kłania). Ale to tylko dodatek.

Zen is when

Cicha medytacja, religijna kontemplacja, nurt buddyzmu – tak w żołnierskich słowach wyjaśnia termin "zen" Wikipedia. I o ile na stricte religijnym poziomie nie mam zamiaru podejmować się analizy, tak wszyscy znamy przecież więcej niż popkulturowy wymiar. Spokój, ale i obserwację - zwłaszcza siebie i swojego umysłu. Współczesne podręczniki zdrowego życia wkroczyłyby tu szturmem z terminem "mindfulness".

Ale Jin nie potrzebował żadnych terminów i szturmów, żeby pokazać coś bardzo ważnego. "Ghost of Tsushima" to gra, która po cichu krzyczy o szukaniu balansu. O tym, co wolno, czego nie wolno. Że na wszystko jest jakaś odpowiedź. I że po urządzeniu soczystej rzezi trzeba nie odpocząć, nie zjeść jakąś jagodę i zupę albo na godzinkę się kimnąć celem odnowienia zdrowia. Trzeba oczyścić umysł.

I Cuszima jest poprzecinana atrakcjami, które nam w tym pomogą. Zacznijmy od tych najbardziej oczywistych, czyli gorących źródeł. Dobrze ukryte stawy z ciepłą wodą, najczęściej już lekko przystosowane dla bywalców, zwiększają kąpiącemu pasek zdrowia. Minimalnie. Ale to w ogóle nie jest ważne.

Fujiyama

Gdy znajdziemy takie źródło, możemy odpalić sekwencję. Jin zdejmuje z siebie wojownicze łachy i jako gołodupiec wskakuje do środka. A gdy zanurzy się po szyję, gra daje nam dwa tematy do rozmyślania. Ok, rozmyślanie o "zmarłym ojcu lub wujku", jako absolutnie pierwszy temat kąpieli, było dość nieprzemyślane. Ale dalej gra serwuje nam całe spektrum tematów – o ludziach, wojnie, niepokoju, jedzeniu, przyjemnościach.

W identycznym duchu stworzona specjalne miejsca do tworzenia… haiku. Tak, japońskość "Ghost of Tsushima" dopełnia pisanie japońskiej poezji. Jak to działa? Poszukujemy "pięknych miejsc", które oprócz tego, że są piękne, mają też okrągłą, wiklinową matę do siedzenia. Klękamy, wyciszamy się i spoglądamy w dal. Gra pozwala wybrać małe okręgi, z których wybierzemy tematy. Trzy tematy dadzą efekt w postaci króciutkiego wiersza.

Dla jednego będzie to kretyńska mini-gra, ale ja tu widzę dopełnienie tego nurtu zen. Popatrzcie na to tak – jesteśmy po konkretnej jatce, przez ostatnie 30 minut wyżynaliśmy Mongołów. Krew się lała gęsto, a nam włączał agresor i rządza perfekcyjnego rozcinania ciał innych istot ludzkich. Bawimy się dobrze, ale hej – zabijamy wirtualnych ludzi. "Not cool", jakby powiedział Dominik.

Z drugiej strony jest wojna, więc nie mamy z tym problemu. Ale rządny kolejnych wyzwań i odkrywania znaczników umysł warto przecież oczyścić – jak miecz z krwi (tak, jest na to animacja w grze i możemy ją sami odpalać po każdej jatce, touchpad w prawo).

Zatrzymujemy się w takim "tu i teraz", rozglądamy, podziwiamy, rozmyślamy. Czasem o szczęściu i naszych losach po wojnie, czasem o takim "memento mori". Gdyby to nie była gra, w której bohatera chronią save’y, Jin mógłby zginąć na każdym kroku. Ale to przecież wyżyny stoicyzmu, by nie trząść się nad własną śmiercią na polu walki, ani nie kipieć żądzą krwi, tylko pozbyć się strachu i być gotowym na wszystko.

Albo przypomnieć sobie, że poza walką są też piękne rzeczy, a jak ta cała wojna się skończy, to Jin pójdzie najeść się słodkich gruszek. "Wojna? Spoko, ale jestem też człowiekiem, potrafię myśleć nie tylko o zdobywaniu nowych obozów". Zen.

Tego jest więcej

I chociaż wizyty w źródłach i układanie haiku to najważniejsze elementy, "Ghost of Tsushima" daje nam więcej momentów do zachwytu. Na przykład w postaci tych romantycznych pejzaży, pełnych kolorowych liści. Epicka walka nie musi przecież odbyć się na klepisku, miejskim targu czy najwyższej wieży. Równie dobrze może ślicznie kontrastować z żywym od barw światem.

Nasze zen dopełnia obecność mądrych zwierząt w grze. Mamy znane z japońskiego folkloru "kitsune", czyli lisy. Mamy i złote papugi. Oba zwierzaki wskażą nam drogę do skarbu. A wiatr drogę do wskazanego celu. Bez nerwowych przeklików przez mapę czy natarczywej kreski prowadzącej do celu.

Idzie sobie na przód, wiatr prowadzi cię do celu. Nagle zjawia się papuga – podążasz za nią i odkrywasz jakąś świątynię czy inny bonus. Nie zostałeś zwabiony znacznikiem na mapie. Gra zafundowała nam naturalne zejście z trasy. Zen.

O ile spotkania z fauną i florą w większości są ulotne, tak po haiku zostaje nam pamiątka. W menu z ubraniami znajdziemy kolekcję opasek na głowę, a w ich opisie nasze haiku. Nasza świadectwo człowieczeństwa, nasza pamiątka ze ścieżki. Bo w końcu samuraj nie ma celu, tylko drogę.

Wybrane dla Ciebie
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.