Ej, a graliście w... 007: Everything or Nothing?

Ej, a graliście w... 007: Everything or Nothing?14.09.2015 14:00
marcindmjqtx

GoldenEye to najlepsza gra z Jamesem Bondem? Nie dla mnie.

GoldenEye była na swoje czasy grą lepszą niż Everything or Nothing. Nie była jednak lepszą grą o Jamesie Bondzie. Everything or Nothing to nie tylko najlepszy tytuł o "wstrząśniętym, nie zmieszanym" agencie. To lepszy film o Bondzie niż niektóre pełnoprawne filmy o Bondzie (tak, "Śmierć nadejdzie jutro", mówię o tobie). To też pożegnanie Pierce'a Brosnana z rolą 007 (i przy okazji debiut w grze wideo). I Pan Pierce żegna się z nią z hukiem.

Bo Everything or Nothing jest jak sekwencje akcji z pięciu filmów o Bondzie zlepione w jedną całość za pomocą nie tak głupiej jak na to uniwersum fabuły (nie ma złoczyńców z diamentami na twarzy). 007 zbiega po ścianie wybuchającej tamy, goni pociąg w Porsche Cayenne, lewituje czołgiem nad ulicami Moskwy, bierze udział w rajdzie samochodowym, uwodzi supermodelki, przelatuje śmigłowcem przez walące się świątynie... I mógłbym tak wymieniać jeszcze przez trzy akapity, bo niemal każda akcja z gry zapada w pamięć. Tak, na końcu Bond jak zwykle ratuje świat.

Ratuje go zresztą nie przed byle kim. W nemesis Agenta Jej Królewskiej Mości wciela się sam Willem Defoe, który po latach raz jeszcze skradł nagłówki mediów o grach rolą w Beyond: Dwie Dusze. A żebyśmy poczuli się jeszcze bardziej niczym podczas seansu kolejnego filmu w sadze, Q mówi głosem Johna Cleese'a, M to Judi Dench, a na zbajerowanie przez Bonda czekają Heidi Klum (<3), Shannon Elizabeth i piosenkarka Mya. Ta ostatnia nagrała zresztą na potrzeby gry utwór.

Aha, zapomniałbym. Nie mówi zbyt wiele, ale uśmiecha się sporo z ekranu także Richard Kiel.

Zgoda, nie jest to najlepszy kawałek, jaki przygrywał otwarciom filmów z Bondem, ale zdarzały się też gorsze (tak, "Śmierć nadejdzie jutro" i Madonno, mówię o was).

Jeśli to wszystko nie wystarczy, by przenieść nas całkowicie w świat drogich aut, świetnie skrojonych garniturów i pięknych kobiet, zostaje jeszcze rozgrywka. Nie dajcie się zwieść platformom docelowym. Wśród zalewu nie znoszących próby czasu strzelanek z PS2, Xboksa i Gamecube'a, Everything or Nothing wyróżnia się jako jedno ze szczytowych osiągnięć tamtej ery.

Na dwa lata przed premierą Gears of War, która wyznaczyła nowe standardy strzelania w TPP, na znacznie starszych konsolach EA stworzyło grę, w którą nie gra się dziś, zgrzytając zębami. Strzela się przyjemnie, jeździ pojazdami przyzwoicie, akcja cały czas gna na złamanie karku, a poczuć się jak 007 pozwalają poukrywane na planszach "Bond momenty". To nagradzane znajomym motywem muzycznym i efektownymi animacjami specjalne rozwiązania patowych sytuacji. Wystarczy na każdym kroku zadawać sobie pytanie "co zrobiłby James?", by wrogów pozbywać się z klasą, często z wykorzystaniem otoczenia oraz - a jakże - fikuśnych gadżetów od Q.

Co jest w Everything or Nothing gorsze od GoldenEye? Do głowy przychodzi mi w zasadzie jedna konkretna rzecz - brak klasycznego deathmatchu. GoldenEye miało jeden z lepszych trybów tego typu w dziejach, w Everything or Nothing go natomiast zabrakło. I braku tego nie był w stanie wynagrodzić przyzwoity tryb kooperacji.

Grze EA brakowało też tej trudnej do wskazania palcem magii. Magii, na którą stać było tylko nieomylne Rare z drugiej połowy lat 90-tych. GoldenEye była lepsza grą. Everything or Nothing ma jednak nad nią jedną, ważną przewagę.

Jako kawalkada zmienianych jak rękawiczki garniturów, uroczych kobiet z polygonów, szybkich aut z rakietami na pokładzie i jednolinijkowców Brosnana sprawdza się znacznie lepiej niż jakakolwiek inna gra z 007 w tytule. To trzymająca na skraju fotela przejażdzka kolejką górską ze znaczkiem Astona Martina na przedzie. Dobrze się stało, że jej pomysłów i potencjału nie zmarnowano na kolejny (nijaki wówczas) film z Bondem.

Po wycieczce w przeszłość czas spojrzeć w przyszłość. I to tęsknym wzrokiem. Patrząc na zwiastun Spectre, marzy mi się jeszcze jedna świetna gra z Bondem...

Zresztą, nie musi być koniecznie świetna. Ucieszyłbym się nawet na po prostu udaną jak Quantum of Solace.

Piotr Bajda

--

"Ej, a graliście w..." to nasz wakacyjny cykl, w którym będziemy blogować o grach, o których chcemy Wam coś opowiedzieć. Mogą być stare, mogą być nowe, mogą być świetne, a mogą okazywać się też crapami. Grunt, że zmusiły nas do podzielenia się z Wami historyjką.

A może i Was zachęcą do podobnych opowiastek? Śmiało. Ślijcie je na kontakt@polygamia.pl Może trafią na stronę.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.