Doki Doki Literature Club - recenzja po czasie na dwa głosy. Specyficzny język miłości

Doki Doki Literature Club - recenzja po czasie na dwa głosy. Specyficzny język miłości24.04.2019 10:00
Adam Piechota

Jak wiele będziesz w stanie znieść, by ją zdobyć?

Adam: No, w końcu nadrobiliśmy tak głośną pozycję (i dziękujemy czytelnikowi za zachętę w dziale blogów!). Która jak ulał pasuje do formy „recenzji po czasie”. Jak inaczej o Doki Doki mówić, jeśli nie właśnie poprzez dość biegunową dyskusję?

Przecież jest tutaj dużo do obgadania, zanim dobrniemy do części "spoilerowej" (niczego nie zepsujemy, spokojnie!). Po pierwsze - jak tendencyjna warstwa gatunku symulatorów randkowych wygląda ze swoim seksistowskim podejściem w oczach dojrzałej, grającej kobiety? Nie miałaś problemu z przesadnie „haremowym” stylem Literature Club? Czy może dzięki wiedzy, że pod tym kożuchem kryje się coś zupełnie innego i zaskakującego, spokojnie łyknęłaś całą iluzję?Aśka: Gdybym obrażała się za każdym razem, gdy w grze pojawi się facet i cały wianuszek zapatrzonych w niego dziewczyn, to po prostu bym po takie gry nie sięgała. Na szczęście, Doki Doki to nie jest ani podręcznik dla inceli, ani wulgarny randkowy sim. Napięcie budowane jest umiejętnie i stopniowo, a sam bohater w sumie wcale nie jest taki beznadziejny i bezosobowy. Czasami wręcz zaskakiwały mnie jego teksty. I wiedząc, że powinnam spodziewać się czegoś szokującego, skupiałam się właśnie na nim - na jego myślach i czynach.A cała iluzję łyknęłam bez problemu, chociaż każde zdanie podszyte było pewnym niepokojem. Wiedziałam, że coś się stanie. Czytałam uważnie każde zdanie, bez przewijania.

A i tak nie byłam przygotowana.

Nic nie byłoby mnie w stanie przygotować.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakiś tekst kultury - książka, film czy gra - tak mnie psychicznie sponiewierał.Adam: Bo widzicie, po krótkiej rozmowie telefonicznej wyszło, że oboje z Aśką byliśmy pozytywnie zaskoczeni tym tytułem. Ja od dwóch lat świadomie wymijałem wszelkie głębsze analizy i do przygody podszedłem jedynie z „wiem, że ta gra może mnie wystraszyć” w głowie. Aśka - zaraz pewnie opowie.

A jako horrorowy ultraweteran mam sporo problemów z gatunkiem. Jeśli patrzymy na ostatnie pięć lat, ogólnie pojętą obecną generację, poczułem się głęboko zaniepokojony tylko przy P.T. oraz drugim Outlaście. Doki... na szczęście też się udało. Dzięki tak zabawnemu kombinowaniu z ostatnim gatunkiem, jaki byśmy kojarzyli ze „strachem”. Czym Literature Club jest bardziej - horrorem czy dating simem?

Aśka: Dating simem, który zamienia się w horror.

Dating simem podszytym niepokojem i strachem, ale nie takich zwykłym, typowym dla dreszczowców. Autentycznie parę razy czułam aktywizację gadziego móżdżku, który kazał mi po prostu uciekać. To był inny rodzaj strachu - nie takie "ach, ojejku, potwór", tylko coś bliższego uczuciu, które towarzyszy patrzeniu w otchłań. Jak u Nietzschego. Poznałam nowe oblicze strachu. Nie przesadzam. Obcowanie z Doki Doki bierze mózg i zamienia w papkę.

Adam: Robi to w pełni świadomie, wykorzystując ponadto unikalne dla naszego kochanego medium formy przekazu. Zanim jednak przejdę do PRAWDZIWEGO MIĘSKA, chciałbym poruszyć coś bardzo... zwykłego. Która z czterech pań jest „tą” wartą grzechu? Przynajmniej w pierwszej połowie zabawy?

Aśka: Hmm, trudne pytanie. Każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa. Fajnie zarysowane charaktery, specyficzny ton wypowiedzi. Oraz to, co piszą. Chyba najlepiej mi się je poznawało za pośrednictwem ich dzieł. Najpierw skłaniałam się w stronę nieco mrocznej Yuri, ale w końcu mój wybór padł na Sayori. Mimo że w ogóle nie jest w moim typie.Adam: Yuri była tą, którą bym normalnie wybrał. Ale bardzo szybko zauważyłem, że Doki Doki chce zrobić wiele, by podświadomie czuć respekt i ciągotki w stronę Moniki. Ci, którzy przeszli, znają prawdziwy powód. Reszta - będzie próbowała zrozumieć, dlaczego nie zawsze wszystkie próby licealnej bajerki idą po ich myśli. Wystarczy trochę więcej doświadczenia z „analizą i interpretacją” wiersza.

No dobrze, to teraz trzeci gatunek. Wiem, że pojęcie „metagier” nie jest ci obce, ale masz z nim nieco mniejsze doświadczenie. Tradycyjnie oznacza coś zupełnie innego - ustalanie własnych zasad na przekór zasadom gry - dziś odnosi się coraz częściej do niezależnych dziwactw, które z premedytacją przyznają przed graczem, że... są grą. I mają z tego faktu sobie pokorzystać. Co innego wzruszajacy erpeg w stylu Undertale, co innego ewentualny straszak. Tutaj wrócimy do Asiowego gadziego móżdżka. To nie przypadek, że czuła się źle nie tylko w świecie fikcji, ale również we własnym pokoju, w obecności komputera. Prawda, towarzyszko?Aśka: Tak, bo to było takie uczucie, gdy ten bezpieczny realny świat, pokoik, w którym ogrywasz jakiś tytuł, nagle przestaje być taki wygodny. Gra zwraca się bezpośrednio do Ciebie, dosłownie i w przenośni. Oczywiście, nie jest tak, że nagle tracę poczucie rzeczywistości. Ale jednak... troche tak. Zwłaszcza osoba taka, jak ja, która mocno przeżywa gry. Która się w nich zatapia po uszy. To niebezpieczne i dopiero przy Doki Doki zdałam sobie z tego sprawę.

Niebezpieczne, ale też wielce pożądane. Żyję dla takich gier.A Ty, Adam? Trząchnęło tobą choć trochę? Nic się nie boisz horrorów, jump scare'y spływają po tobie. Czy Doki Doki znalazło dostęp do twoich lęków?

Adam: Znalazło. Kilka razy. Dźwiękiem i obrazem. Jestem nieco niestabilną osobą psychicznie, jak się okazało kilka miesięcy temu, i działają na mnie wymierzone w epileptyków czy lękowców zabiegi. Autentycznie drżałem, gdy kilka razy gra robiła formalne psikusy, żeby pozbawić mnie poczucia zahaczenia w rzeczywistości.

Aśka: Tak, to uczucie, gdy coś dziwnego napiera na cienką granicę między ułudą a rzeczywistością, a ty boisz się, że to coś zaraz ją przerwie i wydostanie się na zewnątrz... brrr, daj inny zestaw pytań!!Adam: Już ostatnie pytanie, przecież nie chodzi o to, by odebrać czytelnikom możliwości dołączenia własnego głosu. Jak zareagowałaś na finalne... zadanie w grze? Walkę z „głównym bossem”? Gdzie kończy się granica interakcji z grą wideo? Jestem przekonany, że na coś takiego właśnie miał nadzieję wpaść w czwartym lub piątym MGS-ie Kojima. Udało się za to jakiemuś „noname’owemu” zespołowi, który swoje dzieło rozdaje w zasadzie za darmo!

Aśka: Tak, to było.. niesamowite. Tylko że ja się poddałam bez walki. Nie miałam siły po prostu. I to też jest świetne, że istnieje taka możliwość. Zaakceptowałam swój los i wyższość tego "bossa". Bo czyż czasami nie jest tak, że napotykamy przeciwnika, z którym nie chcemy walczyć, czy to z powodu braku motywacji, czy po prostu zmęczenia? Mi już było wszystko jedno.

To był zresztą ten moment, który ostatecznie przesądził o mojej ocenie tej gry. Jest wyjątkowa. Jest straszna. Jest boska. Jest niszcząca. Jest anielska.

Adam: Jest bardzo dobra, ale nie wypada niszczyć flow Wiedźmie, gdy się rozkręca. Grajcie koniecznie, jeśli to doświadczenie wciąż przed Wami!

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.