Daj pan dychę - o notach maksymalnych w mediach branżowych lub bolesnych konsekwencjach ich braku

Daj pan dychę - o notach maksymalnych w mediach branżowych lub bolesnych konsekwencjach ich braku21.01.2016 14:15
Paweł Olszewski

Znam jegomościa, który zawsze powtarza, że nigdy nie grał w grę "na dychę", taką zasługującą na najwyższą ocenę wedle przyjętej skali.

Kilka razy drążyłem temat. Dowiedziałem się, że jego ulubioną pozycją wszech czasów jest The Last of Us. Na konsole dosiadł się akurat przy starcie poprzedniej generacji, więc ma nieco łatwiej - wybierał spośród gier ostatniej dekady.

Jednak nawet zapytany, jaką ocenę w skali od jednego do dziesięciu wystawiłby ostatniej produkcji Naughty Dog, odparł z pełnym przekonaniem: dziewięć. Wytłumaczył mi to zwięźle - maksymalna ocena oznaczałaby ideał, ideał jest nieosiągalny, ergo nie można wystawić maksymalnej oceny żadnej, nawet bliskiej ideału grze. Bo po prostu nigdy nie będzie idealna.

Podobnym tokiem myślenia, choć odrobinę mniej radykalnym, kierowały się jeszcze kilka lat temu czołowe media growe świata. Nazw można by wymienić więcej, jednak pozostanę przy swoich ulubionych przykładach: Famitsu i Gamespot. Moment, w którym padła legendarna czterdziestka w pierwszym czy „dyszka” w drugim, wstrzymywał chwilowo oddech na całym świecie.

Nic w tym zresztą dziwnego - dużo częściej mieliśmy okazję oglądać deszcz meteorytów niż zobaczyć recenzję tych dziennikarzy zwieńczoną maksymalną notą. Między trzecim Tonym Hawkiem a Grand Theft Auto IV (obie dziesięć na dziesięć według Gamespotu) minęło niemal siedem lat. Mnożąc to przez liczbę produkcji wypuszczanych na rynek rocznie w tamtych czasach, czyli o wiele więcej niż dzisiaj, wychodzi nam kilkaset tytułów, z których żaden nie dostąpił podobnego zaszczytu.

„Jeszcze kilka lat temu”, ponieważ ostatnio balon pękł. Przez ostatnie dwa lata Gamespot maksymalną notą obdarzył Bayonettę 2, Journey w wersji na PS4, Dziki Gon i Phantom Pain, trzy ostatnie wyłącznie w 2015 roku. W Famitsu zmiana miała miejsce kilka lat wcześniej, plus minus od premiery Super Smash Bros. Brawl - od wtedy prawie co roku przynajmniej jedna gra zgarniała pełną pulę (z małą przerwą między GTA V i Phantom Pain).

Japoński periodyk nadal traktuje się z wielkim respektem - wszak wielokrotnie współtworzył historię branży - ale na wynik 40/40 wszyscy spoglądamy już z przymrużeniem oka. Wiadomo, że jeden tytuł zgarnie maksa, bo jest kolejną częścią kochanej serii, drugi z powodu zasłużonych nazwisk, trzeci dlatego, że „nasz, japoński”, a najlepsze zachodnie, by zaprezentować (konieczny już dzisiaj) szacunek dla Zachodu. O tych stanowiących efekt zakurtynowej współpracy periodyku z wydawcą wolę nawet nie myśleć.

Czyżby w podobnym kierunku zmierzał powoli Gamespot? Nigdy nie dowiemy się, czy Metal Gear Solid V tak naprawdę miał otrzymać dziewięć, a delikatne podbicie nie było karą dla Konami za całą Kojimaferę. Chciałbym w to wierzyć, bo Fantomowy Ból delikatnie zawiódł.

Z kolei przykład Journey dokumentuje to, co w recenzentach drzemie od lat - gdy czują, że grają w rzecz zjawiskową, ale boją się przekroczyć granicę, zza której nie ma powrotu - co w przypadku portalu słynącego z niestawiania dziesiątek jest wystawieniem dziesiątki. I nie przekonują tutaj zdania, że dopiero na PlayStation 4, po kosmetycznych usprawnieniach, Journey ociera się o artyzm. To klasyczna próba zadośćuczynienia, albo dosadniej: przeprosin za wcześniejsze tchórzostwo.

Ale spójrzmy inaczej. Siedem lat między Jastrzębiem a GTA IV. W tych siedmiu latach kryje się cała generacja konsol. Pochowano tam poczciwe PS2, pierwszego Xboxa i Gamecube'a. Wraz z nimi wszystkie tytuły, o jakie się wtedy zabijaliśmy.

Dziś początkujący gracz znajdzie odpowiedni artykuł, gdzie zsumowane są gry obdarzone na serwisie maksymalną notą i zobaczy, że na rynku musiała być kilkuletnia zapaść. Nie przeczyta tam o Ico, Shadow of the Collossus, Halo, Wind Wakerze, Okami, Metroid Prime czy Metal Gear Solid 3 (i kilku pozostałych, które już zakiełkowały w Waszych myślach). Rzuci okiem na recenzję Wind Waker HD, by tam zobaczyć, że Gackowa Zelda to dziś absolutna klasyka. No fajnie, tylko dlaczego w artykule o tych najważniejszych nie znaleziono dla niej miejsca?

Ponownie - bo ktoś się zawahał. Łatwo zrozumieć presję, jaką odczuwa recenzent, którego wypociny za chwilę przeczyta cały świat, który będzie miał wkład w średnią na Metacritic i zakładkę „Reception” na Wikipedii. Łatwo też wydawać sądy z perspektywy dziennikarza krajowego, mróweczki branży. Tutejsze oceny mają maleńki (czasem żaden) oddźwięk.

Niemniej ta dość drastyczna zmiana metod gigantów nie ma w sobie nic ze "sprzedawania się" lub moralnej kruchości. Maksymalna nota pada, by w oś czasu wbić punkt odniesienia. Żeby potem nie pozostały białe plamy. Inaczej byłoby tak, jak teraz - jedynym kamieniem milowym poprzedniej generacji zostało Guns of the Patriots, które nawet na pokładzie PlayStation 3 nie miało żadnej konkurencji. Bo na przykład The Last of Us dostało identyczną notę, co ostatni Need for Speed. A jedyną genialną platformówką od ery szesnastobitowców jest Super Mario Galaxy 2. Bo choćby taki Super Mario 64 otrzymał "zaledwie" dziewięć. Ubogo to nasze poletko prezentowałoby się w porównaniu do innych działów kultury i sztuki, chociażby kina.

Czy ostatni przyrost „dyszek” lub „czterdziestek” oznacza, że krytycy obniżyli wymagania? Wolałbym tak nie myśleć, idealistyczne podejście każe mi wierzyć w sens recenzenckiej misji. Zgodziłbym się jednak na argument, że zamiast bezmyślnie wypatrywać Absolutu, którego istnienia nie sposób być pewnym, nareszcie doceniamy cuda codzienności.

Adam Piechota

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.