Amerykański serial o twórcach gier krytykowany za rasizm i płytkie żarty
Za "Dads" odpowiada Seth MacFarlane, więc nie mogło być inaczej.
MacFarlane, obrazoburczy w telewizji (m.in. "Family Guy"), a ostatnio również w kinie ("Ted"), przyzwyczaił widzów do żartów ze wszystkiego - koloru skóry, orientacji seksualnej, wieku, chorób i wszystkich innych zjawisk, które dobrze czują się jako tematy tabu kłaniające się w pas poprawności politycznej. Dowcipy faktycznie bywają grube, często nie tyle balansują na granicy dobrego smaku, co przeskakują ją susem, ale w wielu przypadkach stanowią celną analizę amerykańskiego (i nie tylko) społeczeństwa.
To, co uchodziło w serialu animowanym, najwyraźniej jest dla krytyków nie do przyjęcia, gdy odbywa się z udziałem prawdziwych aktorów, m.in. Giovanniego Ribisiego i Setha Greena. "Dads" to serial o dwójce utalentowanych twórców gier wideo, których życie zmienia się wraz z wprowadzeniem się do ich mieszkania zdziwaczałych ojców.
Krytycy narzekają na rasizm, nieśmieszność i żarty niskich lotów, a nawet na fakt, że serial jest filmowany w studiu, na oczach zaśmiewającej się publiczności (jeden z recenzentów napisał: "Ludzie śmiejący się z "ironicznego" rasizmu sprawiają, że staje się on prawdziwy").
Zwiastun jest średnio zabawny, ale skoro w tle przewijają się gry wideo, liczę na wiele żartów na ich temat, wyśmiewania stereotypów związanych z elektroniczną rozrywką, no i rzecz jasna - w związku z obecnością starych - na konflikt pokoleń z Atari w tle. "Dads" pojawi się w amerykańskiej telewizji Fox we wrześniu.
[Źródło: Daily Mail]
Marcin Kosman