Alarm bombowy przerwał spotkanie zwolenników GamerGate
Policja w Waszyngtonie musiała interweniować, kiedy w sieci pojawiły się groźby wysadzenia restauracji, w której mieli spotkać się zwolennicy GamerGate.
Kolejny raz przekroczono granicę, która powinna pozostać nienaruszona. Policja w Waszyngtonie została zmuszona do ewakuacji restauracji 'Local 16', w której odbywało się spotkanie osób optujących za GamerGate z dwoma prominentnymi przedstawicielami ruchu.
Służby porządkowe zareagowały po otrzymaniu od FBI informacji o możliwym zagrożeniu bombowym. Niezidentyfikowany jeszcze użytkownik Twittera zamieścił wpis, w którym oświadczył, że rozłożył wokół lokalu ładunki wybuchowe i nie zawaha się ich zdetonować, jeżeli spotkanie dojdzie do skutku.
Polygon
Funkcjonariusze wkroczyli do akcji o godzinie 21:30 (czasu lokalnego), przeszukali okoliczne tereny i nie stwierdziwszy zagrożenia opuścili miejsce zdarzenia około 23:50. Uczestnicy spotkania udostępnili na Twitterze zdjęcia z całego zajścia i według informacji udzielonych im przez policję, zostali wyproszeni z lokalu z powodu zagrożenia bombowego.
Alarm przerwał spotkanie z Christiną Hoff Sommers z American Enterprise Institute oraz z Milo Yiannopoulosem z portalu Breitbart. Zarówno Pani Christina, jak i Pan Milo, napisali głośne teksty na temat GamerGate, w których ostro krytykowali argumenty o rzekomej mizogini i seksizmie w grach wideo, wytoczone przez środowiska liberalne i feministyczne. Autorzy przekonywali, że za stanowiskiem tych kręgów stoją pobudki czysto polityczne i zostały one zbudowane przez umiejętne podsycanie tematu oraz agitację liberalnych mediów.
Sommers i Yiannopoulos oskarżyli o całe zamieszanie przeciwników GamerGate. Policja nie jest na razie w stanie dokładnie określić, kto stoi za tym „żartem”, ale groźby pojawiły się na kontach, które skasowano niedługo po publikacji wpisów.
Na poparcie swojej tezy, Yiannopoulos opublikował screen e-maila, którego otrzymali właściciele restauracji Local 16 od Artura Chu (poczytnego krytyka GamerGate; w październiku napisał na łamach portalu Salon tekst, w którym stwierdził, iż osoby popierające GG są skazą na dobrym imieniu kultury graczy i geeków). Publicysta prosił w nim o dobrowolne odwołanie spotkania oraz starał się "nawrócić" właścicieli na słuszną drogę. #GGinDC to hashtag pierwszego oficjalnego spotkania osób popierających GamerGate w Stanach Zjednoczonych.
Chu napisał na swoim Twitterze, że „nie chadza do lokali, które udostępniają jego korespondencję osobom, które go nienawidzą i postara się przekonać swoich przyjaciół, żeby zrobili to samo”, całkowicie zaprzecza również, aby miał jakikolwiek związek ze sprawą.
Bez obaw, sytuacja jest jeszcze bardziej pogmatwana, gdyż przeciwnicy GG (Ci, którzy mieli złożyć fałszywe zgłoszenie teraz) oskarżają zwolenników GG o dokładnie takie samo zachowanie w przypadku ich spotkań. Oczywiście obydwie strony wypierają się takowych działań.
Ruch GamerGate, który nie ma praktycznie oficjalnego kierownictwa, jest pokłosiem tego, co jego zwolennicy postrzegają jako nieprofesjonalne i propagandowe dziennikarstwo growe. Autorzy tacy jak Yiannopoulos, Sommers i im podobni, przy okazji całej afery, ostro krytykowali środowiska feministyczne i inne spokrewnione kręgi, które zaatakowały gry i ich rolę w popkulturze. Z kolei przeciwnicy GamerGate nazywają cały ruch mizoginistycznym, wrogim wszystkim kobietom, mniejszościom i innym marginalizowanym grupom społecznym. Jeżeli chcecie przybliżyć sobie całą sprawę i spróbować zrozumieć, o co tak naprawdę w niej chodzi, to odsyłam do tekstu, w którym Paweł Kamiński rozbiera tę aferę na czynniki pierwsze.
Oskar Śniegowski