Afro Samurai 2: Revenge of Kuma vol.1 - recenzja

Afro Samurai 2: Revenge of Kuma vol.1 - recenzja

Afro Samurai 2: Revenge of Kuma vol.1 - recenzja
marcindmjqtx
22.09.2015 19:01, aktualizacja: 30.12.2015 13:19

Pierwsza część drugiej części Afro Samurai to strata czasu. To czy poprzednia gra przypadła Wam do gustu nie ma tu znaczenia.

W zderzeniu z pierwszym odcinkiem sequela, Afro Samurai nagle pięknieje. Tamtejsze walki wydają się wspaniale skoordynowanym baletem cięć, uników i kontr, oprawa żywcem wyciągniętą z anime, a wrogowie przebiegłymi bestiami. Wiemy, że nie do końca tak to wyglądało. Ale przy Revenge of Kuma to majstersztyk.

Afro Samurai 2: Revenge of Kuma vol.1

Są takie gry, które zmuszają mnie do wyłożenia kawy na ławę od razu, by ktoś, broń Boże, nie pomyślał, że jest tu się nad czym zastanawiać. Nie kupujcie Afro Samurai 2. Ani teraz, ani gdy będzie dorzucany do płyt z kolędami za 2,50 zł. Nie róbcie tego sobie, Waszej konsoli czy padowi.

Ciekawi Was pewnie skąd to zacietrzewienie z mojej strony. Otóż trudno mi znaleźć jeden element Afro Samurai 2: Revenge of Kuma, który nie byłby kpiną z gracza.

Muzyka jest ok. Tak, to chyba jedyny akcent łączący sequel z oryginałem, którego nie pokpiono. Choć też nie do końca, bo reszta oprawy audio leży. Trudno słuchać bitów, których nie powstydziłby się RZA, gdy głosy postaci odgrywane są raz głośniej, raz ciszej. Pierwsza godzina gry to zresztą i tak wykrzykiwanie przez głównego bohatera tych samych kwestii do znudzenia. A później wcale nie jest lepiej, bo zdarza się, że w trakcie scenki przerywnikowej wszystkie postacie mówią naraz. Mózg wykręca się wtedy na lewą stronę, gdy uszy próbują cokolwiek wyłapać.

Walka to prymitywna sieczka, w której nie ma nawet grama tańca ostrzy z pierwszej gry. Słabiutko animowany Kuma miota się nieskoordynowanie (nieznacznie inaczej w zależności od wybranego stylu), a gracz nigdy nie wie czy trafia wrogów czy powietrze. Efekt jest zwykle taki sam - po naładowaniu finiszera wciskamy kółko, gra dławi się do 5 fps, a gdy już wróci do swojej nędznej normalności, wrogowie leżą poszlachtowani.

Revenge of Kuma potrafi czasem chamsko zmusić nas do korzystania z danego stylu - wróg nawet po wpakowaniu w niego 30 ciosów combosa nie umrze, dopóki raz nie ciachniemy go z tyłu po przeskoczeniu mu nad głową. "Super" sprawa. Zwłaszcza gdy walczymy z różnymi zakapiorami, gra przycina, a zmiana stylu "w locie" istnieje tylko teoretycznie. Spece ze studia Redacted nie potrafili zaprogramować nawet banalnego QTE, by nie wkurzało koniecznością absolutnego masakrowania przycisków pada w celu przejścia dalej.

Dawno nie miałem do czynienia z równie dziadowskim systemem walki. A już na pewno nie w grze, w której powinien on błyszczeć. I teraz nie wiem czy fakt, że okazje do bitki są tu zwykle oddzielone kilkoma wstawkami, w trakcie których Kuma musi przejść lub przeczołgać się między dwoma punktami, traktować jako wadę czy zaletę. Wisielczy humor, ale co poradzić, gdy na "okazję" do sprania w nudnej i brzydkiej sieczce kilku tuzinów wrogów i tak musimy sobie "zasłużyć", nie zasypiając pomiędzy nimi...

Afro Samurai 2: Revenge of Kuma vol.1

Żeby te scenki były jeszcze jakoś zagrane czy wyreżyserowane. Gdzie tam. Najczęściej to statyczne obrazy uzupełniane voice actingiem, którego nie powinien słuchać nikt, komu za to nie płacą.

O dziwo, czasem da się je pominąć. Jednak częściej trzeba odpękać całość. Gdyby Revenge of Kuma błyszczała w walce, irytowałaby częstotliwość, z jaką projektanci odcinają nas od dynamicznej akcji. Ale przy obecnym stanie mizerii jaką jest ta gra, nie ma to wielkiego znaczenia. Poza faktem, że szybko wybiło mi z głowy próbę zrozumienia, co się dzieje, kto jest kim i czemu do cholery ten Kuma ciągle powtarza, że PAAAAAAAAMIĘĘĘĘĘĘĘĘTA, PAAAAAAAAAAAAMIĘĘĘĘĘĘTA WSZYYYYSTKO.

Ja się tego nie dowiem. Spędziłem z nim trzy godziny i nie zamierzam wracać. Odpuściłem w trakcie kolejnego powtarzania fragmentu, w którym trzeba unikać eksplodujących mnichów, jednocześnie walcząc z uzbrojonymi oddziałami. Zrobiło mi się żal pada, który nie zasługuje na wyzionięcie ducha przy takim crapiszczu. Zacząłem się też bać o konsolę, bo o ile wcześniej gra potrafiła się chwilowo (aczkolwiek regularnie) zadławić, to w tym fragmencie zamieniała się w klasyczny i niepokojący pokaz slajdów.

Dziwne, bo oprawa opisywanej to kolejny powód do wstydu autorów. Fatalne modele, pokpiona animacja, masa przenikających się obiektów i kamera, która chyba z litości czasem zamiast akcji woli pokazać nam głaz.

Afro Samurai 2: Revenge of Kuma vol.1

W trakcie męki, jaką jest Afro Samurai 2: Revenge of Kuma zdążyłem wyrobić sobie teorię o tym, że ta gra to tak naprawdę zemsta fanów Afro Samurai na recenzentach. "Pierwszej gry media nie doceniły, więc drugą im za to dowalimy". Ok. Biorę te baty na siebie. Wy nie musicie już grać.

Maciej Kowalik

Platformy:PC, PS4, X1 Producent:Redacted Studios Wydawca:Versus Evil Dystrybutor:- Data premiery: 22.09.2015, wersja X1 później PEGI:18 Wymagania: 2 GHz, 2 GB RAM, GeForce GTX550 lub odpowiednik

Grę do recenzji udostępnił producent. Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od redakcji.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)