Adr1ft - recenzja. Kosmiczna nuda
Jaka piękna gra o niczym.
20.04.2016 | aktual.: 22.04.2016 14:55
PS4 - Adr1ft Trailer [E3 2015]
Największym problemem Adrift jest to, że inspiracje "Grawitacją" skończyły się na pomyśle. Tak jak w filmie, w Adr1ft mamy kosmonautkę-rozbitka, która jako jedyna cudem przeżywa katastrofę na orbicie. O ile jednak w kinie jest to dopiero początek problemów, klasyczne trzęsienie ziemi, po którym napięcie nieprzerwanie rośnie, tak w grze mamy, za przeproszeniem, ledwie pierdnięcie i potem niezręczną ciszę.[/vc_column_text][/vc_column_inner][vc_column_inner width="1/3"][vc_column_text css=".vc_custom_1461157221228{margin-top: 45px !important;margin-right: 15px !important;}"]
[/vc_column_text][/vc_column_inner][/vc_row_inner][/vc_column][/vc_row][vc_row el_id="Kosmiczna pustka"][vc_column][vc_custom_heading text="Kosmiczna pustka" font_container="tag:h5|text_align:left" use_theme_fonts="yes"][vc_single_image image="225530" img_size="full" onclick="link_image" css=".vc_custom_1461062529571{margin-bottom: 1px !important;}"][vc_custom_heading text="Piękna oprawa może zmylić. Choć na początku robi ogromne wrażenie" font_container="tag:h6|text_align:right" use_theme_fonts="yes" css=".vc_custom_1461062733963{margin-right: 15px !important;margin-bottom: 15px !important;}"][vc_column_text]W Adr1ft po prostu nic się nie dzieje. Po początkowych kilku sekundach względnej akcji zaczynamy eksplorację zniszczonej stacji kosmicznej w poszukiwaniu kapsuły ratunkowej. Nie ma tutaj jednak dramatycznej walki o przetrwanie, nagłych zwrotów akcji. Nie ma deszczu asteroid, mknących w naszą stronę z prędkością pocisku AK-47 odłamków zniszczonej stacji, rozszczelniających się kapsuł czy tego "kosmicznego MacGyvera", gdzie pęknięty hełm sklejamy taśmą izolacyjną, a do ewakuacji używamy jakiegoś starego Soyuza. Nie ma tutaj nic, po prostu. Zero akcji. Dosyć szybko okazuje się, że Adrift bliżej tak naprawdę do Gone Home niż "Grawitacji".
Tam była jednak intrygująca historia nastolatki, a tutaj nic takiego nie zaobserwowałem. Sporadycznie znajdowane audiologi nie budują fabuły ani klimatu, nie dowiadujemy się zbyt wiele o naszej bohaterce, o tym co czuje, o tym jak to jest być zdaną tylko na siebie, tysiące kilometrów od Ziemi i ludzkości. Skoro w Adr1ft nie ma akcji, to powinna być więc dobra narracja. Niestety. Gra nie ma drugiego ani nawet pierwszego dna. Ma tylko jeden cel - wrócić do domu, a żeby to zrobić, trzeba wykonać kilka powtarzalnych czynności.[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row el_id="Galaktyczne potknięcie"][vc_column width="1/2"][vc_custom_heading text="Galaktyczne potknięcie" font_container="tag:h5|text_align:left" use_theme_fonts="yes"][vc_column_text]Lewitujemy więc sobie po tym, co zostało z naszej bazy i co rusz zaciągając się ze znalezionego tu i tam pojemnika O2 (mamy lekko uszkodzony skafander), szukamy tych kilku przełączników niezbędnych do pchnięcia "akcji" naprzód i skończenia żenującej przygody. Na początku nie jest źle, puszki z tlenem przeważnie są w zasięgu wzroku, udusić można się więc co najwyżej ze swojej winy. Całość wydaje się też dosyć logiczna i liniowa. Schody zaczynają się, gdy po jakimś czasie trzeba nie tyle przeć przed siebie, co pomyszkować po stacji. Wtedy ograniczenie tlenu daje się we znaki, bardziej od niego wkurza jednak nawigacja. Teoretycznie na HUD-dzie są jakieś strzałki, praktycznie nic konkretnego jednak nie pokazują. Wciśnięcie prawej gałki pozwala podświetlić interaktywne obiekty w okolicy, ale zupełnie nie ratuje to sytuacji, bo nasz cel może być gdzieś hen daleko. Trzeba więc poruszać się mocno na czuja, zaglądać w zakamarki etc. A cały czas mamy przecież mocno ograniczone zapasy tlenu. Taka presja na ciągłe zbieranie zasobów sprawdzała się w korytarzowym Lost Planet, gdzie nie dało się zgubić. Tutaj o to bardzo łatwo, twórcy z jednej strony każą nam więc eksplorować ogromną stację, a z drugiej trzymają krótko ściągniętą smycz z napisem O2. Nonsens.
Nie mam nic przeciwko grom, które pozwalają nam się zgubić. Musi to być jednak przemyślany element rozgrywki niczym w pozbawionych mapy Soulsach czy arcyciekawym pod względem nawigacji Kholat, a nie skutek uboczny słabego UI. Adr1ft nie tylko więc rozczarowuje, ale też frustruje, bo jakby tego było mało, stacja kosmiczna jest mocno nijaka. Wygląda obłędnie, screeny i trailery nie kłamią. Większość elementów jest jednak zbyt mocno do siebie podobna, przez co właściwie nic nie zapada w pamięć. Kolejne porozbijane elementy w połączeniu z powtarzalnymi korytarzami bardzo szybko się nam mieszają, co tylko pogarsza i tak słabe już wrażenia.[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/2"][vc_single_image image="225537" img_size="full" onclick="link_image" css=".vc_custom_1461062757787{margin-right: 15px !important;margin-bottom: 1px !important;}"][vc_column_text el_class="colorNone" css=".vc_custom_1461061554244{margin-right: 15px !important;}"]Adr1ft w goglach VR Oculus Rift
Premierę Adr1ft opóźniono specjalnie pod Oculusa, a gra była jednym z nielicznych dużych nowych tytułów startowych na gogle VR Facebooka. Efekt końcowy pozostawia jednak sporo do życzenia. Po pierwsze, gra w goglach wygląda o wiele gorzej niż na tradycyjnym monitorze. Wynikające z technologicznych ograniczeń ekranów OLED ziarno obrazu przeszkadza w podziwianiu pięknej grafiki. Po drugie, możliwość obracania się kosmonautką w każdą stronę po każdej osi szybko prowadzi do przykrych objawów choroby lokomocyjnej. Dotkliwe są zwłaszcza przechyły na boki i beczki. Sam nie byłem w stanie grać w goglach dłużej niż kilkanaście minut. Gra zajmuje natomiast około pięciu godzin.
Trzeba jednak przyznać, że Adr1ft świetnie wypada jako krótkie demo technologiczne, zwłaszcza jak po przejściu odblokujemy tryb, w którym nie trzeba martwić się poziomem tlenu. Pełna swoboda poruszania się w przestrzeni kosmicznej, możliwość rozglądania w ramach naszego skafandra i statycznego hełmu. Pierwsze wrażenie jest piorunujące. Na dłuższą metę męczy jednak pod każdym względem.[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row el_id="Kosmiczny klimat"][vc_column][vc_custom_heading text="Kosmiczny klimat" font_container="tag:h5|text_align:left" use_theme_fonts="yes"][vc_single_image image="225532" img_size="full" onclick="link_image" css=".vc_custom_1461062547150{margin-bottom: 1px !important;}"][vc_custom_heading text="Akcję obserwujemy z ujęcia FPP, ``z hełmu``, na którym wyświetla się HUD. Ten niestety jest nieczytelny" font_container="tag:h6|text_align:right" use_theme_fonts="yes" css=".vc_custom_1461062745684{margin-right: 15px !important;margin-bottom: 15px !important;}"][vc_row_inner][vc_column_inner width="1/6"][/vc_column_inner][vc_column_inner width="2/3"][vc_column_text]Gdyby jeszcze Adr1ft było brzydkie albo nie miało fajnego klimatu, to już w ogóle nie byłoby o czym mówić. Na (nie)szczęście, gra wygląda fenomenalnie. Widok odległej Ziemi to obrazek żywcem wyjęty z "Grawitacji". Sama zniszczona stacja, choć po bliższym kontakcie nudna i powtarzalna, robi fenomenalne pierwsze wrażenie. Pourywane części, na wpół zniszczone moduły. Lewitujące wszędzie odłamki i fruwające kable. To nie może się nie podobać, zwłaszcza że całość obserwujemy ze świetnie zrealizowanego widoku FPP. Adr1ft ma to, na czego brak narzekałem w Somie, Layer's of Fear i większości pierwszoosobowych gier przygodowych/eksploracyjnych - animację naszych kończyn. Każdy ruch, każda najdrobniejsza czynność jest tutaj bardzo ładnie odwzorowana. Otwieranie drzwi, sięganie po pojemniki z tlenem, uruchamianie różnych dźwigni i przekładni. RE-WE-LA-CJA. Z ekranu wręcz wylewa się klimat, naprawdę czujemy, że jesteśmy tą kosmonautką, a nie kursorem czy kropką na ekranie. Wrażenie potęguje "pływające" sterowanie (wszak jesteśmy w stanie nieważkości) i fakt, że możemy obracać się w dowolnym kierunku wokół każdej osi. Czasem nie wiadomo więc gdzie jest góra, a gdzie dół, ale często nie ma to też znaczenia.[/vc_column_text][/vc_column_inner][vc_column_inner width="1/6"][/vc_column_inner][/vc_row_inner][vc_gallery type="image_grid" images="225527,225528,225529,225530,225531,225533" img_size="medium"][vc_column_text]W oprawie audiowizualnej i generalnie technikaliach gorzej wypada dźwięk. Nie jest zły, ale nie ma co liczyć na dopracowanie na poziomie genialnego pod tym względem Obcego: Izolacji. Słychać po prostu mniejszy budżet. Cieszy za to muzyka poważna będąca ukłonem w stronę "Odysei kosmicznej".[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row el_id="Czarna dziura"][vc_column][vc_custom_heading text="Czarna dziura" font_container="tag:h5|text_align:left" use_theme_fonts="yes"][vc_row_inner][vc_column_inner][vc_column_text]Adr1ft nie broni się jako gra. Zbyt wiele elementów jest tutaj zbyt słabych i nie zamaskuje tego nawet najlepsza grafika i animacja z ujęcia FPP. Może być z tego jednak wdzięczny szkielet pod ewentualne mody. Gdyby twórcy udostępnili społeczności pakiet narzędzi, a ci zaczęli tworzyć własne poziomy, to na bank doczekalibyśmy się egranizacji "Grawitacji" albo po prostu dobrze zrobionej gry eksploracyjnej, którą Adr1ft, podejrzewam, miał być. Potencjał wciąż jest tutaj ogromny, ale niewykorzystany.[/vc_column_text][/vc_column_inner][/vc_row_inner][vc_custom_heading text="ZAGRAĆ? NIE" font_container="tag:h5|text_align:left" use_theme_fonts="yes"][vc_column_text]Więcej o naszym systemie ocen.
Platformy: PC (wersja konsolowa jest w planach)
Producent: ThreeOneZero
Wydawca: 505 Games
Data premiery: 28.03.2016 r.
PEGI: 12
Grę do recenzji dostaliśmy od wydawcy. Testowaliśmy wersję na PC. Screeny pochodzą od producenta.
Paweł Olszewski[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]