Activision znowu pokazuje bezwzględną twarz. Francuski oddział Blizzarda zamknięty
Chociaż Activision na początku pandemii pokazywało, jak dba o pracowników w dobie koronawirusa, to najwyraźniej teraz okres ulgowy się skończył. To właśnie Covid-19 jest wymówką, aby zamknąć francuski oddział Blizzarda.
Zwolnienia zaczęły się już wcześniej, w ubiegłym roku. "Ratunkiem" miało być przeniesienie zespołu do Londynu, ale ze względu na trwającą pandemię taki proces jest niemożliwy. Jedyne wyjście? Najbardziej bolesne - zamknąć oddział.
Wśród powodów wymienia się m.in. fakt, że koszty pracy we Francji są duże, a prawa pracowników respektowane. Tamtejsze przepisy w znaczący sposób utrudniają masowe zwolnienia, a odsyłanym na bezrobocie należą się odszkodowania.
Restrukturyzacja odbywająca się w Activision niemal regularnie zawsze szokuje, gdy przypomnimy sobie o zarobkach Bobby'ego Koticka. Mającym krótką pamięć pomógł Jason Schreier, który na Twitterze wspomniał, że tylko w ubiegłym roku boss Activision zarobił 30 mln dol.
Część akcjonariuszy Activision Blizzard od dawna chciałoby zmniejszenia wynagrodzenia dla prezesa, ale jak widać firma szuka oszczędności gdzie indziej. Oprócz zamknięcia studia we Francji, Activision potwierdziło koniec holenderskiego oddziału znajdującego się w Hadze.
Teoretycznie nie możemy być zaskoczeni. W końcu rok temu Activision lekką ręką pozbyło się 800 pracowników, mimo że wyniki firmy były idealne. Teraz koronawirus jest idealną podkładką, aby wytłumaczyć zwolnienia i cięcia kosztów.
Ciekawe, czy osoby zwolnione dalej będą mogły skorzystać z telefonu pocieszenia i wykręcić numer do Koticka. W ten sposób szef firmy chciał pomóc przetrwać niełatwy okres pandemii. Prawda, że było to niezwykle wzruszające i szczodre?