A może Project I.G.I wyprzedzał swoje czasy? Będzie okazja to sprawdzić
Autorzy strzelaniny z 2000 roku pracują nad jej powrotem.
Ale Project I.G.I też miało asa w rękawie. Bo choć napisałem, że była to strzelanina, to warto dodać do tego przymiotnik taktyczna. Do tego śliczniutka. Wtedy.
Project I.G.I.: I'm Going In - Mission-1 (Trainyard)
Rozgrywanie misji miało smaczek, który dziś znamy z Ghost Recon Wildlands czy nawet Sniper: Ghost Warrior 3. Najpierw zwiad, znalezienie mniej oczywistych miejsc do zinfiltrowania bazy, rozplanowanie ścieżek, a potem akcja. Najlepiej po cichu. Gdy zaczynał wyć alarm I.G.I pokazywało dużo gorsze oblicze, z hordami głupiutkich wrogów. Cała frajda szła w diabły.
Studio Innerloop zwinęło manatki po sequelu, którego sprzedaż mocno rozczarowała. Na początku bieżącego roku założone przez tamtych ludzi studio Artplant odkupiło prawa do marki od Square Enix z zamiarem tchnięcia w nią nowego życia. Norwegowie cieszyli się wtedy, że kończą z pracą na zlecenie wydawców, by wreszcie być "na swoim".
Spokojnie - nie napalam się jakoś szczególnie, bo z grami budowanymi na grantach nigdy nic nie wiadomo. Ale chętnie zobaczę, czy deweloperzy rozwiną swoją wizję. A im bliżej będzie jej do taktyczności starszych Ghost Reconów, tym mocniej będę trzymał kciuki.
Maciej Kowalik