A jednak Red Dead Online ma tryb battle royale
Tylko jedna firma ma szansę pogrozić palcem Fortnite’owi.
Przecieki sprzed wielu miesięcy (za które wydawcy Trusted Reviews przyszło zapłacić słoną sumkę) okazały się prawdziwe. Sieciowa odsłona Red Dead Redemption 2, startująca już dzisiaj, przypominam, będzie zawierała tryb o nazwie Make It Count. W rozgrywce weźmie udział 32 graczy, każdy będzie miał wyłącznie jedno życie, ograniczony ekwipunek, a dookoła nich zmniejsza się nieubłaganie obszar zabawy. Wygrywa ten, który jako ostatni zostanie na polu bitwy. A potem pewnie wcina obiad z kurczaka. Albo owsianych ciasteczek. Albo, o, tańczy jak któryś popularny youtuber.
Ach, ale to nie wszystko. Twitterowiec illogicalmods, który wypuścił tę informację na chwilę przed startem samego RDO (prawie jak „RODO”!), w plikach wykopał też listę zadań fabularnych. Pojawić ma się w nich nowa postać, Horley, i starych lokacji z „jedynki”, Tumbleweed oraz Armadillo. Wiadomo, że Rockstar planuje Online rozbudowywać latami, a napady z GTA świetnie skleiły się z fanami. Niemniej łudzę się tak odrobinkę, że w nadchodzącym szaleństwie znajdzie się jeszcze miejsce dla prawdziwego, singlowego DLC. Jeśli nie rozszerzającego wielgachny scenariusz podstawki (Sadie na bohaterkę!), to chociaż coś mniej poważnego, jak Undead Nightmare lata temu.