A gdybym Wam powiedział, że pierwszy Rayman nie był pierwszym Raymanem?
Michel Ancel pochwalił się ciekawym odkryciem.
Gdybyście mieli ochotę powierzchownie przeskanować historię Raymana, szybko znaleźlibyście, nawet na Wikipedii, informację o tym, że pierwsza wersja drugiego najlepszego IP Michela Ancela powstawała jeszcze na maszynę szesnastobitową, dokładniej Super Nintendo Entertainment System (SNES-a). To Ubi zdecydowało, że projekt lepiej będzie przerzucić na sprzęty z napędem optycznym, skutkiem czego znany nam Rayman z 1995 roku, którego ogrywaliśmy na pierwszym PlayStation lub (rzadziej) Jaguarze czy Sedze Saturn.
Ale Ancel lubi ostatnio spuszczać sentymentalne bomby w Internecie. "Znaleźliśmy unikalnego ROM-a SNES-owego Raymana! Spał od dwudziestu czterech lat. Czas go w końcu obudzić" - napisał, wrzucając jako dowód zdjęcie z grą wepchniętą w moją ulubioną konsolę Nintendo. "Działa! Cztery osoby na całym świecie widziały ją w ruchu. Myśleliśmy, że zaginęła na zawsze. Ale działa, i to w sześćdziesięciu klatkach na sekundę. Powinniśmy zrobić wersję na Switcha" - żartuje, pokazując odpaloną już na telewizorze grę. Jak tłumaczy w innym skrawku Instagrama, pierwotny kod Raymana nigdy nie został ukończony, a do tego zgubili wersję testową. Nieco romantycznie twierdził, że te piksele zginęły niczym łzy na deszczu. Ale najwyraźniej w erze Internetu nic nie może zginąć na zawsze (chyba że stara Polygamia!).
Być może przemawiam tutaj w imieniu starego pokolenia (co napawa mnie przerażeniem), ale pierwszy Rayman był naprawdę konkretnym tytułem w swoich czasach. Jako dziecko konsol, gdy przesiadałem się z "polskiego" ośmiobitowca na PSX-a i dostałem po oczach takim poziomem oprawy wizualnej, straciłem język w gębie. Z perspektywy czasu jednak pierwowzór wspominam chyba najchłodniej w całej serii. Prawdopodobnie dlatego, że od lat dziewięćdziesiątych nie sprawdziłem go więcej w ruchu (mimo iż wersję cyfrową na PS3 mam od dawna). Imponował mi mrok trójwymiarowej "dwójki", uwielbiałem humor odczuwalnie słabszej "trójki", kocham części współczesne (zwłaszcza Legends). A zdjęcia z niewydanej, prawdziwej "jedynki" nagle powoduje, że chciałbym jak najszybciej odświeżyć ten rozdział historii gatunku. Jak podawało niegdyś Unseen64, gra miała oferować kooperację dla dwóch osób (zupełnie jak Origins jakieś półtorej dekady później).
Może i "wersja na Switcha" to żarcik, ale naprawdę chciałbym mieć możliwość przycięcia w to. Najlepiej z Maciem w koopie.
Adam Piechota