A czy Wasza przeglądarka działa pod wodą? - graliśmy w Silent Hunter Online

A czy Wasza przeglądarka działa pod wodą? - graliśmy w Silent Hunter Online

A czy Wasza przeglądarka działa pod wodą? - graliśmy w Silent Hunter Online
marcindmjqtx
13.02.2013 18:01, aktualizacja: 07.01.2016 15:45

Seria Silent Hunter ma już najlepszy czas za sobą. Ostatnią ciepło przyjętą przez graczy odsłoną była wydana w 2005 roku część trzecia. Dwie kolejne nie potrafiły jej dorównać. Czy przeglądarkowa wersja sprosta zadaniu?

„Silent Hunter Online” jest już w produkcji od 2011 roku, doczekał się również zamkniętych testów, na których podstawie twórcy wciąż implementują poprawki. Czuć duże zaangażowanie w projekt i chęć zatarcia złego wspomnienia po raczej średnich odsłonach z numerami 4 i 5. Podobnie jak w przypadku opisywanego tydzień temu „Anno Online” przeglądarkowy „Silent Hunter” będzie w pełni darmowy. Mikrotransakcje pomogą jedynie niecierpliwym, którzy będą chcieli przyspieszyć postęp swoich statków, czy też skrócić czas potrzebny na dotarcie do oznaczonych na mapie misji.

Ahoj! W „Silent Hunter Online” wcielamy się w kapitana łodzi podwodnej (a tak naprawdę grupę maksymalnie sześciu łodzi), uczestniczącego w prawdziwych bitwach II wojny światowej. Zapomnijcie jednak o samotnej zabawie - kolejne kampanie gracze odblokują bowiem wspólnymi siłami, zaliczając dostępne na starcie misje. Co ciekawe, nowy gracz, który postanowi sprawdzić SHO powiedzmy pół roku po premierze, nie będzie mógł od razu wskoczyć w to, co odblokowali inni - owszem, blokada kampanii znika, ale będzie on musiał zaliczyć wszystko od początku. Taka motywacja, żeby spędzić w grze więcej czasu.

Silent Hunter Online

Okienkowy zawrót głowy No dobrze, ale jak się gra? Na początku niełatwo, szczególnie dla osoby, która pierwsze odsłony serii pamięta jak przez mgłę. Sporo tu różnego rodzaju okienek i statystyk, których okiełznanie jest niezbędne do zrozumienia mechaniki „Silent Hunter Online”. Na pokazie twórcy wszystko nam wytłumaczyli, ale nie wyobrażam sobie, żeby pierwszym godzinom SHO nie towarzyszył jakiś sensowny poradnik - gra musi wyciągnąć do nas rękę, w przeciwnym razie odstraszy tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z SH. A dla nich właśnie przygotowano pewne ułatwienia. Otóż na każdym ze statków mamy kilku oficerów, którym można zlecać konkretne zadania (warto pamiętać, że oficerowie też zdobywają kolejne poziomy doświadczenia). Nie chcecie sami liczyć trajektorii torped po zauważeniu przeciwnika? Nic prostszego - zlecacie to oficerowi, który po chwili ma dla Was gotowe ustalenia, wtedy wystarczy jedynie załadować broń, wystrzelić i patrzeć, jak torpedy zmierzają do celu.

A patrzeć można nie tylko na radarze, ale i przez peryskop, choć nie oczekujcie tu fajerwerków graficznych. Twórcy, zapytani o to, czy podobnie jak w poprzednich grach będzie można po prostu wyjść na łódź i popodziwiać fale oraz zachód słońca, pokręcili głowami. Oczywiście mają to w dalszych planach, ale na razie liczy się przede wszystkim przyjemność płynąca z zabawy, a nie oszałamiająca oprawa graficzna. A ta jest schludna i jak na grę przeglądarkową całkiem ładna. Ale pamiętajcie, że to nie uroda decyduje o sile tego typu produkcji.

Silent Hunter Online

Fajne, ale nie dla mnie Trudno mi uwierzyć, że Ubisoft dotrze za sprawą „Silent Hunter Online” do graczy, którzy wcześniej omijali serię szerokim łukiem. I nie pomogą tu nawet ułatwienia w postaci oficerów, czy też darmowość gry. To po prostu nie jest gra dla wszystkich, ale produkcja skierowana do wąskiego grona odbiorców. Należy jednak pamiętać, że ci całkowicie wciągną się w „Silent Hunter Online” i zostawią tam zapewne sporo pieniędzy. To solidna produkcja, która może się okazać lepszym pomysłem niż kolejna pudełkowa odsłona. Na pokazie widziałem kilku zapaleńców, którzy wszystko robili ręcznie - od budowania łodzi po ustawianie trajektorii torped. A potem patrzyli, jak ich ofiary płoną na oceanie. I to właśnie dla nich jest SHO. Paweł Winiarski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)