Wielu maluczkich chłopców deklaruje chęć wstąpienia w szeregi straży pożarnej. Z czasem na pierwszy plan wysuwają się inne zawody: m.in. informatyk, handlowiec, prawnik, menel, żul, lump, pijak, wałkoń, alfons, dres, bamber i polityk. Kasa oraz nieszczęsna presja otoczenia spychają biednego strażaka na szary koniec najbardziej atrakcyjnych zawodów. Czy gra Fire Department zdoła zmienić tą sytuację?BRAWANa początku chciałbym pogratulować firmie Monte Cristo podjęcia się tego dość ambitnego tematu, a polskiemu dystrybutorowi - Cenedze - wydawniczej odwagi. Poza stareńkim Emergency nie pamiętam bowiem żadnego programu, który trafiłby do polskich sklepów, a jednocześnie opowiadał o tak niecodziennym zawodzie, jakim jest fach strażaka. Co więcej, Fire Department ubrany jest w bardzo atrakcyjne ciuszki strategii ekonomicznej. Zapowiada się więc naprawdę interesująca wyprawa w świat marzeń z dzieciństwa.Główny bohater gry (gracz) kończy właśnie Amerykańską Akademię Pożarniczą. W kilka tygodni później wysyła swoje CV do jednej z lokalnych jednostek straży pożarnej i... przyjmują go. Od razu na stanowisko kierownicze. Biedaczek w trybie natychmiastowym (i do tego empirycznie!) musi się nauczyć działać w sytuacjach stresowych; tj. w czasie wielkich pożarów, w miejscach, gdzie grozi wybuch, a przede wszystkim wtedy, gdy zagrożone jest życie ludzkie. Dowodzenie dostępnymi siłami (wozy strażackie i policyjne, wozy drabiniaste, beczkowozy, wreszcie lepiej bądź gorzej wykształceni ludzie) oraz kierowanie ich we właściwe miejsca, w zależności od rozwoju sytuacji, przypomina nieco RTS-y. Dzieje się tak również m.in. ze względu na charakter gry; została ona podzielona na misje. Pierwsze trzy związane są z pobytem strażaków w Amerykańskiej Akademii Pożarniczej. W ich trakcie młodzi ludzie szkolą się, a jednocześnie prezentują swoje słabe i mocne strony, m.in. sprawność fizyczną, odporność na stres, odwagę, inteligencję. Również i rozwijają się, tak że gracz z misji na misję dysponuje coraz lepszym i coraz bardziej doświadczonym zespołem.Rozwój postaci to bardzo ważny element gry, a to dlatego, że z misji na misję robi się coraz cieplej. Początkowe pojedynki z ogniem trawiącym niewielki budynek czy jakiś lipny sklepik są przecież niczym w porównaniu do gaszenia gigantycznego pożaru lasu bądź wraku pociągu pasażerskiego czy też usuwania zniszczeń będących następstwem trzęsienia ziemi. W czasie akcji trzeba zaś zadbać nie tylko o potencjalne ofiary i dobra materialne, ale i o swoich ludzi. Maski gazowe, kombinezony ognioodporne, butle z tlenem, nowoczesny sprzęt... bez tego nie ma co wkraczać do akcji. Ewidentnym utrudnieniem jest też niewielki budżet, rosnący na szczęście w miarę odnoszenia kolejnych sukcesów.CIĘGIGra zapowiada się interesująco i z pewnością wielu graczom przypadnie do gustu. Jednak wydaje mi się, że Fire Department wielkiego sukcesu nie odniesie. Brakuje jej przede wszystkim widowiskowej grafiki; pięknych plenerów, ślicznych budynków i buzującego ognia. Tymczasem to właśnie ten czynnik coraz częściej decyduje (niestety...) o odbiorze programu przez masy. Max Payne czy Aquanox nie odniosłyby przecież tak wielkich sukcesów, gdyby tak ładnie nie wyglądały. Z obrazków z Fire Department wylewa się też brak dynamicznej akcji; jakże charakterystycznej dla zawodu strażaka, oraz pewna taka... miałkość strategiczna. Mam nadzieję, że się mylę, ale co można w takiej grze zrobić? Podstawić strażaka pod budynek i dać mu sikawkę? Nacelować strumień wody na ogień? Innego wyposażyć w maskę i wpuścić na pokoje? Brzmi to średnio atrakcyjnie. No ale zobaczymy. Trzeba być dobrej myśli, bo nic innego nam nie pozostało.
998: Pogromcy Ognia (Fire Department & Fire Chief )
998: Pogromcy Ognia (Fire Department & Fire Chief )
Michał Zacharzewski