80 proc. filmów sprzed 1920 roku zostało straconych. Ile klasycznych gier uda nam się uratować od zapomnienia?
Co zrobić, aby przyszłe pokolenia mogły poznać gry naszego dzieciństwa?
18.06.2012 | aktual.: 21.01.2016 17:01
Jako osoba urodzona w połowie lat 80. XX wieku, która weszła w świat gier na początku lat 90. ominąłem praktycznie dwie dekady historii elektronicznej rozgrywki. Oczywiście, pojedyncze tytuły znam, gdzieś grałem u starszych kolegów z osiedla, ale to nie to samo. Moja "historia grania" zaczyna się w zupełnie innym miejscu niż znajomych urodzonych kilka lat wcześniej, jest też zupełnie inna niż u osób urodzonych później.
Ale chyba warto znać korzenie medium?
Warren Spector, autor m.in. Deus Ex czy Epic Mickey, w wywiadzie dla telewizji Hyper opowiada o potrzebie zachowania gier dla przyszłych pokoleń:
Konwersje i "odświeżenia" rozwiązują część problemów. Ale gry to złożona sprawa. Nawet jeśli uda nam się zachować kod źródłowy do późniejszej reedycji, to czy uda nam się dokładnie odtworzyć doznania jakie towarzyszyły graniu? W końcu w latach 70. XX wieku były zupełnie inne telewizory niż teraz. A granie w stare grę na nowym kontrolerze to też zupełnie coś innego.
Najgorsze, że jak spojrzę na siebie, to sam nie jestem bez winy. Moje gry z epoki Pegasusa - zaginęły bez wieści. Dyskietki z pierwszymi grami na peceta - słuch o nich zaginął. Tony płyt kompaktowych z pełnymi wersjami dodawanych do magazynów - gdzieś na śmietniku.
Konrad Hildebrand