7 listopada wreszcie ukaże się ostateczna wersja Desktop Dungeons
Już wiem, co będę robił w następny długi weekend.
Winien jestem teraz wyjaśnienia wszystkim tym, którzy nie wiedzą, czym jest Desktop Dungeons. Pozwolę sobie oddać głos Konradowi Hildebrandowi, który już kiedyś zrobił to na Polygamii:
Tytuł właściwie mówi wszystko - to mała, kieszonkowa wręcz przygoda w lochach. Są tu liczne stwory do zabicia, przedmioty do zdobycia, czary do rzucenia, religie do przyłączenia i morze czasu do zabicia. Na początku gracz tworzy sobie postać spośród licznych kombinacji ras i klas i wyrusza do lochu. Cała plansza mieści się od razu na ekranie i jedna gra powinna zająć do 10 minut. Zazwyczaj trwa znacznie krócej, bo śmierć w DD przychodzi szybko i bezlitośnie. (...) Stąd też próbuje się ciągle to nowe kombinacje postaci i taktyk. I nagle z pięciu minut robi się 30. Konrad napisał to bardzo dawno temu - w czerwcu 2010 roku. Ówczesna wersja gry dziś oficjalnie uznawana jest za "alfę" (nadal można w nią za darmo zagrać - tutaj). Jej ogromna popularność spowodowała bowiem, że twórca zaczął nad nią intensywnie pracować. I... wreszcie skończył. 7 listopada skończone Desktop Dungeons trafi na Steama. Zwiastun zapowiadający to wydarzenie jest dość... niestandardowy:
Swego czasu spędziłem nad wczesną wersją Desktop Dungeons setki godzin. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że teraz będzie podobnie - to naprawdę znakomita gra.
Tomasz Kutera