7 grzechów głównych Xboksa One, z którymi musi poradzić sobie Scorpio
Czy dzięki nowej konsoli, Xboksowi Scorpio, Microsoftowi uda się wrócić do równej walki z PlayStation? I dlaczego właściwie Xbox One tak bardzo został w tyle? Spójrzmy na jego grzeszki i przewinienia.
18.04.2017 | aktual.: 26.04.2017 16:06
Choć łatwo znaleźć podobieństwa pomiędzy ostatnimi sprzętowymi ruchami Sony i Microsoftu - firmy wypuszczają nowe, mocniejsze wersje konsol aktualnej generacji - ich sytuacja i pozycje, z których startują, są jednak całkowicie odmienne. Japońska firma jest zdecydowanym liderem rynku, dwukrotnie górując nad największą konkurencją. PS4 Pro służyło tylko umocnieniu tej pozycji.
A Scorpio to dla Microsoftu bardziej być albo nie być. Oczywiście nie ma nawet cienia ryzyka, że firma z Redmond zawali się pod ciężarem ewentualnej konsolowej porażki (pomijając to, że do niej ciągle bardzo daleko - problemem Xboksa nie jest to, że przynosi straty - tylko że przynosi za mało zysków). Na odzyskanie zaufania graczy i wizerunku firmy, tworzącej sprzęt dla prawdziwych miłośników elektronicznej rozrywki, może już jednak nie być kolejnej szansy.
W oczekiwaniu na E3 i pierwszą prezentację Xboksa Scorpio spójrzmy wstecz i zastanówmy się, co w Xboksie One poszło nie tak. Czym konkretnie zgrzeszył w oczach graczy.
7 grzechów głównych Xboksa One, z którymi musi poradzić sobie Scorpio
1. Pycha spowodowana sukcesem Xboksa 360
2. Chciwość - o 100 dolarów wyższa cena premierowego Xboksa One od PS4
Scorpio, o ironio, znów będzie droższy od konsolowej konkurencji. Zarówno Nintendo Switch jak i PS4 Pro. Tym razem gracze płacą jednak za potężne jak na rynek konsol podzespoły, a nie zbędne gadżety, które moc konsoli tylko drenują.
3. Nieczystość - konsola dla telemaniaków, a nie hardcore’owych graczy
To chyba największa trudność, jaka stoi przez Microsoftem z wizerunkowego punktu widzenia. Błędy, popełnione za czasów Dona Mattricka, wciąż ciągną się za Xboksem One. To miało być uniwersalne urządzenie do wszystkiego, dla którego gry to tylko jedno z zastosowań. W efekcie zostało urządzeniem do niczego.
Scorpio, podobnie jak Xbox One S, pozostawi wejście HDMI In dla TV. Na szczęście wygląda na to, że już tylko ono będzie nam przypominać o dawnej wizji Microsoftu. W przekazie dotyczącym konsoli ta funkcja jest całkowicie pomijana, co zdaje się świadczyć, że firma nauczyła się na swoich błędach i teraz, wzorem konkurencji z obozu #4theplayers, znów stawia na core’owych graczy.
First Xbox One Commercial has NO Games - Kim vs Tim
4. Zazdrość (całkiem słuszna, xboksowych graczy) o gry na wyłączność
Microsoft projektując i produkując swoją konsolę mógł popełnić mnóstwo błędów, ale żaden z nich nie byłby istotny, gdyby Xbox One miał naprawdę mocne gry. Wielkie, głośne exclusive’y pomogłyby wybaczyć wszystko.
Z kolei nawet jeżeli Scorpio upora się ze wszystkim, co było nie tak w One, nawet jeżeli będzie to konsola technicznie doskonała - to wciąż będzie za mało, jeżeli nie pójdą za tym gry. Microsoftowi daleko jest pod tym względem do Sony i ich wewnętrznych studiów. Owszem, mają 343 Industries, mają The Coalition i Turn 10, a także kilka exclusive’ów 3rd party (Quantum Break, Sunset Overdrive, Ryse) ale jeżeli naprawdę chcą odwrócić sytuację na rynku elektronicznej rozrywki, to Halo, Gears of War i Forza mogą nie wystarczyć.
Zupełnie odrębnym tematem jest „wyciekanie” konsolowych exclusive’ów na PC, zarówno Windows Store jak i Steama. Polityka ta do dla wielu graczy jasny sygnał, że największy sens ma kupno PS4 i mocnego PC. Mocniejszego od Scorpio.
5. Nieumiarkowanie, czyli Xbox Live Paywall Gold
Płacenie za granie online na konsolach, kiedyś charakterystyczne wyłącznie dla konsol Microsoftu, stało się branżowym standardem, który wkrótce podchwyci także Nintendo. W Xbox Live Gold w pierwszych miesiącach życia konsoli nie byłoby więc nic złego, gdyby abonament ten był wymagany tylko do grania. Szybko okazało się jednak, że bez subskrypcji Gold na Xboksie nie uruchomimy aplikacji streamujących wideo (które mają własne abonamenty), a także, o ironio, gier free-to-play. Microsoft z czasem się zrehabilitował i sporo sieciowych funkcji konsoli wypuścił poza paywalla, ale było już za późno. Mleko się rozlało.
Scorpio, jak poprzednie Xboksy, będzie oczywiście wymagał Xbox Live Gold do pełni wrażeń. Pytanie, jak potoczy się sprawa z niezależną od Golda subskrypcją Xbox Game Pass? I czy znów „zieloni” tutaj czymś nie zgrzeszą?
6. Gniew spowodowany pomysłami na „always online” i wiązanie gier z kontem
Microsoft bardzo szybko wycofał się z pomysłu utrzymywania Xboksa na stałe podłączonego do internetu i rezygnacji z fizycznego nośnika. W wyniku jasno artykułowanego gniewu graczy musiał to zrobić na długo przed premierą One’a. Wtedy jeszcze niektórzy spekulowali, że mogło być na to po prostu trochę za wcześnie, a ostatecznie gry konsolowe pójdą w tym kierunku.
I o ile widzimy, że faktycznie cyfrowa sprzedaż ma coraz większe znaczenie - również na konsolach - to nic nie wróży śmierci pudełek. Nie chcą tego gracze, nie chce tego branża (tradycyjne sklepy). Gniew spowodowany pychą Microsoftu? Chyba można to tak nazwać.
Official PlayStation Used Game Instructional Video
7. Lenistwo - spóźniona premiera konsoli na wielu rynkach
PS4 trafiło do sprzedaży w naszym kraju równocześnie ze swoją premierą na Zachodzie, a na Xboksa One polscy gracze musieli poczekać dodatkowy rok. I chociaż nasz rynek z pewnością nie jest dla gigantów elektronicznej rozrywki największy i najistotniejszy, to również takie decyzje mają spore wizerunkowe znaczenie. Nikt nie lubi się czuć jak klient drugiej kategorii. A w 2013 roku należeli do niej jeszcze… w sumie łatwiej napisać, kto nie należał. Xbox One na jesień 2013 zadebiutował tylko w 13 krajach: Australii, Austrii, Brazylii, Kanadzie, Francji, Niemczech, Irlandii, Włoszech, Meksyku, Nowej Zelandii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.
Sony zbudowało swoją pozycję nie na mocniejszej, wydajniejszej, bardziej przyjaznej graczom czy po prostu pożeraczom mediów konsoli. To wszystko były oczywiście ważne składniki i powody zwycięstwa PS4, ale nie najważniejsze. Najważniejsze były gry. Różnorodne, ciekawe, nieograniczające się do kontynuacji wielkich serii czy tych samych, ogranych gatunków. Pod tym względem gigant z Redmond ma jeszcze bardzo dużo do zrobienia.
Przeczytaj także:
Dominik Gąska i Paweł Olszewski