6 rzeczy, których dowiedziałem się o Diablo 3 po 20 minutach gry
Tak, grałem w Diablo 3. Dorwałem się do tej gry na Gamescomie i wiem już o niej wszystko, prawda? No... Nie do końca. Na zabawę miałem tylko 20 minut, a to niespecjalnie dużo, zwłaszcza jak na tak rozbudowaną produkcję. Nie powiem Wam więc czym różnią się od siebie poszczególne postaci - nie oznacza to jednak, że niczego się o grze nie dowiedziałem.
20.08.2011 | aktual.: 07.01.2016 14:53
1. Nadal jest mrocznie Pamiętacie tę wielką aferę, która wybuchła już dosyć dawno temu? Blizzard wypuścił nowe obrazki i filmiki z Diablo 3, a gracze podnieśli lament, że gra jest... Zbyt kolorowa. W końcu dwie poprzednie części były mroczne i gotyckie, a teraz? Pełno kolorów, lekko komiksowa grafika, gdzie się podział gotycki klimat? Takie były zarzuty zawiedzionych fanów.
Odpowiadam więc: ciężki, piekielny klimat gry ciągle jest na miejscu. Owszem, kolorystyka nowego Diablo została trochę podkręcona: barwy są bardziej żywe, cieplejsze niż kiedyś, jest też ich jakby więcej. Całość ma lekko komiksowy sznyt, ale na pewno nie można go porównywać do World of Warcraft, to nie ta skala.
Lekko odświeżony styl nie przeszkadza w zachowaniu demonicznej atmosfery. Etap, na którym grałem, był podziemiami przypominającymi jakieś zapomniane komnaty tortur. Wszędzie pełno było zaschniętej krwi i pordzewiałych narzędzi służących zadawaniu bólu. Atakujące mnie zombiaki przypominały powykręcane od cierpienia ciała, często z odciętymi niektórymi kończynami. Reszta przeciwników też wpisywała się w lekko obrzydliwy klimat rodem z mokrych snów psychopatycznego mordercy.
Spokojnie więc: to ciągle Diablo.
2. Weterani poczują się jak w domu Interfejs nowego Diablo został odrobinę zmieniony, niemniej nie na tyle, by znającym poprzednie części graczom potrzeba było więcej niż pięciu minut do przyzwyczajenia się. Na miejscu pozostało wiele rzeczy, które dla fanów są oczywiste. Co stanie się po naciśnięciu lewego klawisza alt? Co, jeśli podczas ataku przytrzymać shift? Wszyscy miłośnicy Diablo to wiedzą. Blizzard zaś wie, że oni wiedzą, dlatego nawet nie myśli tego zmieniać.
Choć, oczywiście, zmian trochę jest. Najważniejszą z nich jest zdecydowanie łatwiejszy dostęp do rozmaitych zdolności. Ich odpalenie wymaga teraz przyciśnięcia jednego przycisku. Dzięki temu walka jest bardziej taktyczna i mniej monotonna, a przyzwyczajenie się do szerszej niż kiedyś palety możliwości zajmuje dosłownie sekundę.
Przynajmniej mi tyle zajęło, a przecież sam weteranem i fanem jak najbardziej jestem.
3. Gra jest bardziej zręcznościowa Zacznijmy nie od Diablo: podczas Gamescomu miałem okazję porozmawiać chwilę z jednym z głównych twórców Ruin, hack'n'slasha przygotowywanego na PS Vita. Powiedział mi wtedy, że tym, co najbardziej denerwuje go w pecetowych grach tego typu jest "nuda klikania", rozgrywka polegająca na tym, że tylko się klika i klika, i klika, i klika, i ile w końca można, do diabła... W swojej produkcji stara się to urozmaicić, wprowadzić bardziej zręcznościowe elementy. Cóż, Ruin nie przekonało mnie do siebie w żaden sposób (choć grałem zbyt krótko i pokazano zbyt mało, bym mógł napisać coś więcej), niemniej wygląda na to, że nie tylko on doszedł do takiego wniosku. Twórcy Diablo też.
Pierwsza rzecz to wspomniany wcześniej interfejs. Mieszanie ze sobą rozmaitych umiejętności wymaga i zręczności, i taktycznego przemyślenia sytuacji. Z kolei ograniczona możliwość używania mikstur leczących (po wypiciu jednej trzeba poczekać, aż będzie można skorzystać z następnej) wymusza większą uwagę podczas atakowania wrogów.
Inny przykład bardziej konkretny: grałem Łowczynią Demonów. Dysponowała ona zdolnością, która pozwalała błyskawicznie przemieścić się o kilkanaście metrów w określoną stronę. Dzięki temu gra postacią strzelającą nie polegała już na ciągłym uciekaniu i ostrzeliwaniu się, teraz mogłem w łatwy sposób manewrować między potworami i walczyć z nimi na mniejszej przestrzeni.
Na koniec jeszcze drobnostka: pojawiły się także elementy, które najbardziej kojarzą mi się z grami... Platformowymi. W regularnych odstępach czasu opadające z sufitu wielkie ostrza, które wymagają wyczucia czasu, by manewrować między nimi, to chyba najlepszy przykład.
To oczywiście tylko kilka rzeczy, które zauważyłem podczas swojej sesji z Diablo 3. Jestem jednak pewny, że tego typu drobnostek jest więcej, a gra w pełnej wersji nie będzie już taką "klikaniną", jak kiedyś.
4. Przystosowanie do konsol nie będzie trudne Gdyby na konsole przenieść Diablo 2, to byłaby strasznie nudna, monotonna gra, mam wrażenie. W trzeciej części mamy jednak odświeżony interfejs, mamy bardziej taktyczną rozgrywkę, mamy elementy zręcznościowe... Na targach grałem w Crimson Alliance, xboksowego hack'n'slasha: on naprawdę pod względem mechaniki niewiele różnił się od tego, jak mogłaby wyglądać na tej platformie produkcja Blizzarda (a grało się świetnie). Dlaczego więc Diablo 3 miałoby nie pojawić się konsolach? Moim zdaniem to tylko kwestia czasu.
5. Syndrom jeszcze jednej tury jest silniejszy niż kiedykolwiek Do stanowiska z Diablo 3 na targach Gamescom wszedłem około godziny 10:30. Na 11:20 miałem zaś umówione spotkanie z przedstawicielem Riot Games. Musiałem trochę poczekać aż zwolni się miejsce i w końcu zasiadłem przed monitorem. Wybrałem postać, nadałem jej imię (Polygamia, a co!) i zacząłem grać...
Paręnaście minut później rzuciłem okiem na zegarek. No, jeszcze mogę chwilę grać. Oczyszczę jeszcze to pomieszczenie za rogiem. O, z korytarza wychodzą kolejne potwory, zabiję je. O rany, boss! Dobra, to pokonam go i idę. Kurczę, wypadła z niego nowa kusza, warto by ją przetestować. To jeszcze zabiję parę zombiaków. Oooo, championi, i to z umiejętnością teleportacji, rozwalę ich! Jeszcze zajrzę za róg, jeszcze zbiorę złoto, jeszcze...
Dość. Jestem w pracy. Wstaję, wychodzę. Do Riot Games docieram parę minut po 11:20. Na szczęście nie jest to problemem, na Gamescomie drobne spóźnienia to norma. Ale gdybym się nie zorientował w porę...
Gdyby nie targi, gdyby nie wszystko wokół, mógłbym wtedy, z miejsca, spędzić przy Diablo 3 cały dzień. Nie znałem fabuły, gra nie była jeszcze skończona: nieważne. Syndrom "jeszcze jednej tury" jest w niej kosmicznie wysoki. Tysiące ludzi znowu stracą przy przy produkcji Blizzarda miesiące (lata?) swojego życia...
6. To po prostu Diablo Starcraft 2 jest w rzeczywistości odświeżonym Starcraftem. Diablo 3 jest zaś odświeżonym Diablo 2. Taka jest filozofia Blizzarda, tak ta firma robi gry. Czy jest w tym coś złego? Absolutnie nie, jeśli nie wydaje się kolejnych części co rok, a tego przecież "Zamieć" nie robi. Wszyscy weterani poprzednich części z miejsca pokochają nową odsłonę tego najsłynniejszego hack'n'slasha świata. Jestem tego pewien. To po prostu ta sama gra co wcześniej, tylko lepsza, ciekawsza, większa, ładniejsza.
Tomasz Kutera