586 złotych - tyle kosztuje zawartość Evolve "na bogato"
Było więcej, ale w wyliczeniach postawiliśmy na wariant oszczędnościowy.
12.02.2015 | aktual.: 05.01.2016 15:16
Za Evolve ciągnie się opinia marnej "podstawki", którą można dopiero wzbogacić masą DLC. Postanowiliśmy sprawdzić, czy to słuszny wniosek. Sprawdziliśmy cenę gry w wersji cyfrowej (jak szaleć to szaleć) na Xboksie One oraz koszt zakupu dodatków. Przy tych ostatnich okazaliśmy zrozumienie i kupowaliśmy je w pakietach - osobno kosztują więcej.
Samo Evolve w wersji cyfrowej kosztuje 300 złotych (na PS4 zresztą też), co już samo w sobie jest przegięciem i pokazuje, że konsole nie mają co myśleć o porzuceniu pudełek, które wciąż są tańsze i bezpieczniejsze ("nie znikną" za kilka lat z oferty, jak to się dzieje z niektórymi grami). W naszym działaniu uwzględniamy jednak wersję z Season Pass (miało być na bogato), a ta kosztuje 360 złotych.
Co oferuje Season Pass? Może dodatkowe mapy albo potwory? Skądże - jedynie 4 nowych łowców i 3 skórki Magma dla potworów.
Idźmy dalej. Mamy 8 pakietów po 18 złotych, w których znajdują skórki broni postaci. Kompletnie zbyteczne. Gra jest tak szybka, że często nie widać co się dzieje, a co dopiero zwracać uwagę na czyjś kolorek spluwy.
Dalej - 3 pakiety 27,59 zł zawierające skórki dla potworów w grze, Goliatha, Krakena i Wraitha.
I póki co tyle. Wychodzi 586 złotych za grę i pakiet skórek. Bardzo dużo, ale nie ma żadnego rozsądnego powodu, by płacić za coś więcej niż samą grę. Skórki znajdziemy w wielu grach, gdybyśmy podliczyli łączny koszt, to pewnie wyjdzie więcej niż w Evolve.
Samo Evolve nie wydaje się specjalnie okrojone. Ma 12 map, 12 łowców, 3 potwory i 4 tryby gry. Po kilku godzinach stwierdzam, że gra się przyjemnie, choć raczej nie spędzę tu więcej niż kilkunastu godzin - szybko odkrywa się wszystko, co oferuje gra, a rozgrywka nie jest aż tak emocjonująca, by bawić mimo powtarzalności. Ale to póki co moje pierwsze wrażenie, więcej dowiecie się za jakiś czas z recenzji Macieja Kowalika.
Problem w tym, że to nie koniec wysypu DLC. Te, które wniosą do gry konkretną wartość, dopiero przed nami. Wiemy, że w grze pojawi się czwarty potwór, Behemoth, który do tej pory był bonusem w zamówieniach przedpremierowych. Później doczekamy się też pewnie innych potworów, kolejnych łowców, a przede wszystkim trybów. Ale już mapy, jeśli wierzyć zapowiedziom, mają być dostępne za darmo.
2K fatalnie rozwiązało sprawę marketingowo. Zrobienie szumu wokół DLC, które okazało się drogim, niepotrzebnym, kolorowym szmelcem, zaowocowało złą opinią u graczy, co widać na Steamie i Metacriticu. Co nie może dziwić, bo oczywiście wolelibyśmy, żeby czas włożony w projektowanie skórek przeznaczono na uatrakcyjnienie gry. Ale nie jest też tak, że Evolve to jakaś DLC-kowa maszkara - świat zna gorsze przykłady zarabiania na zawartości do gier.
Co nie zmienia faktu, że brakuje mi czasów, kiedy kupując grę mialo się dostęp do 100% jej zawartości.
Marcin Kosman