5 powodów, by przynajmniej rzucić okiem na RaiderZ - MMO o łowcach bestii
RaiderZ wiedziało, jak zwrócić moją uwagę - potworami, których nie da się przegapić ze względu na ich rozmiary. Jednak, czy ją utrzyma na czas dłuższy niż do końca wersji beta? Oto 5 powodów, które sprawiają, że ma na to sporą szansę.
Powód pierwszy: zręcznościowa walka Nie śledzę rozwoju MMO, więc pewnie wyskakuję z tym odkryciem jak Filip z konopii, ale w RaiderZ jeśli staniesz w mejscu - zginiesz. Podobnie jak w Dark Souls czy Monster Hunter oraz TERA mobilność to klucz do zwycięstwa. Każdy boss ma swój zestaw ruchów i ataków, który trzeba poznać, by wiedzieć, kiedy zrobić unik, a kiedy szarżować. Od naszej zręczności i refleksu zależy to jak często trafimy przeciwnika, a ile z jego ataków nas minie - przez część prezentacji uskakiwałem przed wielką żabą, która próbowała mnie połknąć lub zmiażdżyć wielkim brzuchem. Oczywiście oprócz podstawowego ciosów i bloku pod klawiszami myszki są też standardowe umiejętności, ale ich także używa się dość dynamicznie - nie ma stania bez ruchu i wciskania klawiszy z cyframi. Dodatkowo możemy w każdej chwili wyciągnąć drugi zdefiniowany zestaw uzbrojenia i zarazem zmienić styl i tempo walki. Albo odrąbać kawałek przeciwnika i użyć go jako broni przeciwko niemu, zyskując na czas używania nowe, unikalne umiejętności. Co prowadzi nas do punktu drugiego...
Powód drugi: elastyczny rozwój postaci Na początku wybieramy sobie archetyp: obrońcy (tank), berserkera (DPS), kleryka (healer) lub elementalisty (magic DPS), a wraz z nim dostajemy pakiet umiejętności. Jednak taki zestaw będzie obowiązywał tylko do 10 poziomu, czyli przez kilka pierwszych godzin gry. Potem - hulaj dusza, piekła nie ma - można dobierać umiejętności ze wszystkich drzewek rozwoju, spośród ponad 250 talentów, tworząc swój własny pakiet. Oczywiście wkrótce po premierze wykształci się pewna liczna najskuteczniejszych kombinacji, których użytkownicy będą masowo zaludniać serwery, ale zawsze jest miejsce na eksperymenty i co jakiś czas będzie się pojawiała moda na unikalny bulid postaci. Zwłaszcza jeśli twórcy będą na bieżąco kontrolować, które umiejętności są zbyt silne i nadużywane, a które niedoceniane. Duże znaczenie będzie miał też sprzęt...
Powód trzeci: legendarne miecze nie wiszą na drzewach RaiderZ zrywa z pewnym kanonem MMO - otóż z przeciwników nie wypada sprzęt. Nie wygrzebiecie pełnej płytowej z brzucha pająka, ani miecza spod skóry niedźwiedzia. Z każdego potwora wypadają materiały, a z tych można u kowala złożyć potrzebny ekwipunek. Ewentualnie sprzedać i kupić sobie coś przydatnego. Instrukcję złożenia z wyszczególnionymi typami materiałów, jakie są potrzebne oraz potworami, z których je wygrzebiemy, można zresztą zabrać ze sobą na polowanie. Nie wiem, na ile ten system sprawdzi się w dalszej grze, ale na początku doskonale daje odczuć, że jesteśmy łowcą, a potwory są naszą nagrodą. Na pewno pojawią się traperzy, których głównym zajęciem będzie polowanie na jeden typ stworów i sprzedawanie sprzętu z nich innym graczom.
Powód czwarty: wielkie monstra No dobrze, wszyscy już to wiedzą - potwory w grze są spore. I to właściwie od początku, bowiem już w samouczku trzeba pokonać sporych przeciwników. Na każdego oczywiście znajdując sposób. Jednak to tylko minibossowie. Prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy zobaczycie tych naprawdę wielkich, ładnie animowanych, posiadających masę umiejętności wrogów. Design potworów ma wyraźnie azjatyckie naleciałości, często jest w nich coś dziwacznego i odrażającego. A gracz może sięgać im do połowy łydki. O ile mają coś, co można określić jako łydki.
Powód piąty: zbroje dla kobiet Może i twórcy oraz niektórzy gracze uznają to za atrakcyjne, ale mnie irytuje parada cycków w MMO. W RaiderZ twórcy z dumą mówią o porzuceniu wszelkich pancernych bikini, staników +8 i stringów ochrony przed ogniem. Kobieta w zbroi będzie miała identyczny zestaw jak mężczyzna, może tylko nieco inaczej wyprofilowany. A oprócz tego będzie można założyć bohaterowi kostium, który zmieni nieco jego wygląd zewnętrzny, bez naruszania statystyk. Choć pozostawiono element łechtania próżności gracza - można kupić przedmiot, który sprawia, że nasz hełm robi się niewidzialny. Dzięki temu możecie ciągle podziwiać lekko azjatyckie rysy waszej wojowniczki.
Powód pięć i pół: jak tu ładnie Grafika w grach zawsze pełniła dla mnie rolę drugorzędną, ale nie da się ukryć, że RaiderZ jest kolejnym argumentem przeciwko faktom, że "darmówki" są brzydkie i robione niechlujnie. Krajobrazy w Raiderz są kolorowe, postacie smukłe, a monstra obrzydliwie piękne i często fenomenalnie animowane.
Wątpliwość pierwsza, jedyna i największa: nie ma darmowych gier Twórcy nie ukrywają, że gra będzie miała mikrotransakcje. A wiadomo jak z nimi bywa - gry dzielą się na takie, gdzie one nie przeszkadzają i na takie, gdzie jak nie płacisz, to się nie liczysz. Nieoficjalnie dowiedziałem się, że europejski producent, Rüdiger Mörsch, nie lubi gier określanych potocznie jako pay2win (płać żeby wygrać). Kiedyś pracował w Riot Games i podoba mu się ich podejście: sprzedawanie kosmetycznych elementów oraz niewielkich usprawnień, ale nie przewagi w walce. W tę samą stron ma zmierzać RaiderZ.
Na weryfikację tych zapewnień poczekamy jednak do ostatniego kwartału tego roku, kiedy to RaiderZ ma mieć swoją premierę. Chociaż część z Was testuje już wersję beta.
Paweł Kamiński