5 gier, które w odróżnieniu od No Man’s Sky nie znudziły mnie po 10 godzinach
W kosmosie nikt nie usłyszy mojego krzyku rozczarowania No Man's Sky. Nie oznacza to jednak, że jestem skazany na mierne gry, bo wbrew pozorom całkiem łatwo znaleźć coś dla siebie.
10 godzin. Więcej z No Man’s Sky nie wytrzymałem. Gra jest nudna, powtarzalna, cholernie płytka i nie oferuje absolutnie niczego poza mizerną namiastką survivalu i symulatora chodzenia pozbawionego tego, co choćby w takim Firewatch było fajne. A poza tym straszny z niej brzydal.
No Man's Sky Release Trailer
Bardzo lubię kosmos i gry osadzone w tym środowisku. Dlatego strasznie ucieszyłem się, kiedy w 2013 roku pierwszy raz usłyszałem o Hello Games i ich ambitnym projekcie. Niestety okazało się, że zbyt ambitnym, ale spokojnie – wbrew pozorom jest całkiem sporo alternatyw.
Kerbal Space Program
Kerbale to sympatyczne, nieco głupkowate, zielone stworzonka, których odwiecznym marzeniem były loty w kosmos. Marzeniem, które w końcu udało się spełnić, choć nie obyło się bez masy wybuchów, zgonów i rozpadania się rakiet. Na pierwszy rzut oka żadna z tego alternatywa dla No Man’s Sky, ale czy na pewno?
KSP FAILS compilation #1
Okej, nie mamy tutaj ponad 18 trylionów planet i wielkiego wszechświata do zwiedzania. Zamiast tego poruszamy się w obrębie jednego układu słonecznego, w którym znajduje się siedem planet razem z kilkoma księżycami. Mało? A po co więcej?
Każda planeta jest inna. Nie tylko pod względem atmosfery czy rodzaju (jest nawet gazowy gigant), ale też na przykład grawitacji. Jest na przykład taka Eve, na której wylądować dziecinnie łatwo, ale start i powrót w przestrzeń kosmiczną graniczą z cudem. Do tego, w odróżnieniu od NMS, tutaj planety poruszają się po orbitach, a dolecenie do nich wymaga kilku obliczeń i zabrania odpowiedniej ilości paliwa. I czasu. Nawet kilku lat, choć oczywiście mamy opcję przyspieszenia zegara.
Zresztą dotyczy to wszystkiego, bo Kerbal Space Program opiera się na nieco uproszczonym, ale nadal w miarę realistycznym modelu fizyki. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że to prawdziwy sandbox. Wcale nie musimy wykonywać zleconych misji, a zamiast tego możemy skupić się na czym tylko chcemy. No i to budowanie własnych statków kosmicznych. Nie wspominając już o modach, których jest zdecydowanie więcej niż w przypadku No Man’s Sky.
Space Engineers
Kolejny przykład tego, że gra z kosmosem w tle wcale nie musi być gigantyczna, żeby sobą zainteresować. Choć Space Engineers od czeskiego Keen Software House ciągle znajduje się we Wczesnym Dostępie na Steamie, już oferuje więcej niż No Man’s Sky.
Space Engineers: Now With Planets!
Mamy tu zatem nie tylko sandboksowy survival, co akurat nie do końca mi się podoba, ale przede wszystkim – niemal nieograniczone możliwości tworzenia wszelkiej maści pojazdów, stacji kosmicznych, baz na asteroidach czy nawet na powierzchniach planet.
W jednej z licznych aktualizacji twórcy dodali proceduralnie generowane planety. Zwykle na mapie znajdują się trzy plus kilka asteroidów, ale to w zupełności wystarcza. Przede wszystkim dlatego, że zbudowanie w pełni zautomatyzowanej kopalni połączonej z fabryką przetwarzającą surowce i wysyłającą powstałe w ten sposób komponenty do stacji orbitalnej, z której na powierzchnię planety zabierze je automatyczna barka potrafi trwać nawet kilka miesięcy.
space engineers "The Pilar" auto mining ship
No chyba, że mamy pomoc, bo Space Engineers ma działający tryb multiplayer i nawet widzimy naszych kolegów po fachu.
Elite: Dangerous
Wielki, żyjący wszechświat. Liczne planety i stacje do zwiedzania. Wszystkie zróżnicowane. Handel, walka, możliwość opowiedzenia się po jednej ze stron konfliktu, multiplayer. To wszystko, i wiele więcej, obiecywał Sean Murray w No Man’s Sky. Niech każdy oceni, ile z tych obietnic zostało spełnionych. I z jakim skutkiem.
No Man’s Sky - New E3 2015 Gameplay I PS4
Jeśli, waszym zdaniem, w większości przypadków Murray słowa nie dotrzymał, a tam gdzie się udało, wyszło mizernie, to zainteresujcie się bliżej Elite: Dangerous. Planet jest co prawda „tylko” 400 miliardów, ale to i tak więcej, niż zdołacie zwiedzić grając niemal codziennie. Nie da się też wylądować na wszystkich, a tylko na tych pozbawionych atmosfery, ale to też jakoś specjalnie nie przeszkadza.
No i, choć planet i systemów gwiezdnych jest mniej, ma się wrażenie, że świat gry dużo większy niż w NMS. Głównie dlatego, że zachowane są w miarę realistyczne odległości między poszczególnymi ciałami niebieskimi, a dolecenie z planety na jej księżyc bez użycia napędu nadświetlnego może zająć nawet kilka dni. O locie z planety na planetę nie mówiąc.
The Engineers 2.1 Trailer - Elite Dangerous: Horizons
Mamy za to dużo ciekawszą otoczkę. Kosmos faktycznie „żyje”. Pełno w nim nie tylko kontrolowanych przez sztuczną inteligencję statków, ale też innych graczy, bo Elite: Dangerous to po prostu MMO. Możemy walczyć, formować sojusze, albo pozostać samotnym wilkiem i unikać wszelkich form kontaktu.
Do tego gra cały czas jest rozwijana. Jakiś czas temu dodano wspomniane już lądowanie na planetach, niedawno doszedł system craftingu, a niebawem pojawią się wielozałogowe statki, które będzie można pilotować wspólnie ze znajomymi. Te też różnią się między sobą czymś więcej, niż tylko wyglądem i pojemnością ładowni. Inaczej się prowadzą, mają różne statystyki, na niektórych można zamontować więcej broni, inne mają mniej „hardpointów”, ale za to są szybkie i bardzo zwrotne.
Gamescom 2016 - NPC Crew & Crew Fighter
Jest też trudno. Bardzo. Śmiało mogę powiedzieć, że Elite to takie No Man’s Sky dla prawdziwych mężczyzn.
Starbound
Proceduralnie generowany wszechświat? Jest. Proceduralnie generowana cała reszta? Też jest. Crafting? Jest. Coś do roboty? Jest. Wielki sandbox? Owszem. Trójwymiarowa grafika? Nie ma, ale i tak jest ładniej i ciekawiej, niż w grze Hello Games.
Starbound 1.0 Launch Trailer
W zasadzie Starbound to właśnie takie No Man’s Sky, tylko w dwóch wymiarach i oferujące ciekawą rozgrywkę. Również latamy od planety do planety, ale możemy na nich budować, uprawiać rolę, walczyć, wykonywać zadania, a handel ma sens. Da się nawet postawić hotel i wynajmować przelatującym osobnikom pokoje.
Let's Learn!: Starbound 1.0: Setting up a Basic and End Game Farm
Co ciekawe, ten tytuł też robiło małe, niezależne studio, któremu udało się przebrnąć przez Wczesny Dostęp i wydać kompletną, udaną grę. Bez pomocy giganta w postaci Sony, czy innego dużego wydawcy. Może Sean Murray powinien parę lat temu wziąć przykład z Finna Brice’a i Chucklefish Games?
EVE: Online
Co w tym zestawieniu robi MMORPG? Nie mamy tu możliwości odwiedzania planet, choć Dust 514 na swój sposób próbowało. Nie poznajemy obcych ras ani nie odkrywamy nowych gatunków zwierząt czy roślin. Ale to nie ma znaczenia, bo EVE: Online to jedyne znane mi MMORPG, które daje graczowi tak wielką swobodę.
This is EVE
Chcesz wydobywać surowce z asteroid? Żaden problem, po prostu kup odpowiedni statek i go wyposaż. A może wolisz być łowcą nagród i wieść życie na krawędzi? Pewnie, tylko pamiętaj o dobrym ubezpieczeniu. Zamiast łapać przestępców chciałbyś być jednym z nich? No to na co czekasz? A to dopiero początek. Dołącz do jednej z korporacji (ewentualnie załóż swoją) i wspólnie rozbijajcie się po galaktyce. Albo zbudujcie gigantyczną cytadelę. Albo coś rozwalcie. Albo… Możliwości są w zasadzie nieograniczone.
EVE Online: BATTLE OF M-OEE8 (NC. Comms) | CO2 LEAVE CFC | Largest Battle in Gaming History
Wszystko dzięki specyficznemu podejściu twórców. Otóż CCP stworzyło wszechświat, a następnie wpuściło do niego graczy i postanowiło tylko minimalnie ingerować w to, co robią. Dzięki temu nie tylko jest to jedna z niewielu gier, w których użytkownicy mogli sparaliżować handel w całym sektorze, ale też tytuł umożliwiający robienie znanych z prawdziwego życia przekrętów. No i te bitwy kosmiczne z udziałem tysięcy okrętów…
EVE Online - Introducing Clone States
Gra ma jednak swoje minusy, a największym jest wysoki próg wejścia. Zanim zaczniemy robić wszystkie te niesamowite rzeczy, musimy nie tylko przejść okres bycia biednym, ale też naprawdę sporo się nauczyć. Z drugiej strony, może warto? Już niebawem EVE: Online przejdzie na model free-to-play.
Bartosz Stodolny