47% rynku dużych konsol to Wii
Tim Merel z Ibis Capital opublikował raport o rynku gier wideo. Wynika z niego, że Wii trzyma się świetnie (47%), wyprzedzając znacznie zarówno 360 (35%) jak i PS3 (pozostałe 18%). Poza tym gwałtownie wzrosły koszty produkcji gier, a dziewiątej generacji konsol już nie będzie.
06.04.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:27
Raport zwraca uwagę na bardzo ważną sprawę - produkcja gier staje się coraz droższa. O ile tytuł na Xbox, PS2 czy GameCube kosztował średnio 3-5 mln dolarów, to w przypadku Wii jest to 5-7 mln dolarów, a przy 360 czy PS3 aż 15-30 milionów dolarów. Oznacza to, szczególnie dla 360 i PS3, że bez sprzedania 0,5-1 miliona kopii nie ma co myśleć o osiągnięciu progu rentowności, a jeśli do tego doliczyć jeszcze koszty marketingu, sprzedaż tytułów musi być jeszcze wyższa.
Niedawno informowaliśmy, że Ninja Theory nie zarobiło na Heavenly Sword, mimo - wydawałoby się - wysokiej sprzedaży. W świetle rapotu Ibis Capital to oznaka nowych czasów, a nie nieporadność studia. Świat gier wyraźnie rozdziela się na produkcje bardzo drogie, które muszą sprzedać się bardzo dobrze, żeby wyjść na plus, oraz małe, tanie gry trafiające na urządzenia przenośne lub dostępne online. Wydawcy coraz ostrożniej wydają pieniądze, a więc i konkurencja na rynku studiów niezależnych robi się coraz ostrzejsza - od sprzedaży pojedynczego hitu może zależeć byt firmy, która po porażce nie będzie miała już środków na kolejną produkcję.
Wii zgarnęło niemal połowę przychodów rynku gier na duże konsole, który w 2009 roku wart był ponad 30 miliardów dolarów. Ibis Capital szacuje, że do 2013 roku kwota ta urośnie do 40 miliardów, a wzrost napędzany będzie głównie przez USA i Europę, a także nową generację konsol oczekiwaną w okolicach 2013-2014 roku. Rynek azjatycki, w opinii analityka Ibis, ma mniejsze znaczenie, gdyż hamuje go piractwo, MMO i gry casualowe. Warto podkreślić, że kolejna generacja konsol może być ostatnią "tradycyjną" - cyfrowa dystrybucja gier i DLC sprawiają, że dziewiąta generacja konsol z czytnikami dysków jest mało prawdopodobna.
Z jednej strony cieszy mnie, że gry wideo się rozwijają - w 2009 roku cała branża (z PC, MMO i urządzeniami przenośnymi) wygenerowała 77 miliardów dolarów, co dobrze wypada w porównaniu z 85 miliardami, jakie dał w tym samym okresie przemysł filmowy. Ale martwi mnie, że również model produkcji robi się "filmowy", z superprodukcjami za wielkie pieniądze, które zdominują przestrzeń reklamową i recenzje, a które będą siłą rzeczy dostosowane do masowego odbiorcy, wypychając tańsze, choć może ciekawsze pozycje do drugiego obiegu.
Tomasz Andruszkiewicz