20 milionów graczy, z których ponad 2 miliony gra codziennie? Rainbow Six: Siege nigdzie się nie wybiera
Idę o zakład, że w grudniu 2015 roku mało kto wierzył w takie rewelacje półtora roku po premierze.
07.08.2017 13:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tymczasem dziś, zamiast wspominać z rozrzewnieniem ubity, intrygujący projekt (jak Evolve) czy zaglądać na Steamcharts, by sprawdzić czy graczy da się już policzyć na palcach jednej ręki (cześć Battleborn, jeszcze się nie da) o Rainbow Six: Siege mówi się więcej niż kiedykolwiek. I gra się w tę strzelankę więcej niż kiedykolwiek. W podobne tony uderzałem rok temu, gdy Ubisoft chwalił się, że blisko rok po premierze w Siege gra więcej ludzi niż w dniu, gdy trafiła do sklepów, ale wtedy firma nie chciała podawać konkretnych liczb.
Ubisoft znów się chwali. Tym razem już bez procentowej ściemy - liczba zarejestrowanych graczy przekroczyła 20 milionów (w lutym było ich o 5 milionów mniej). Jeśli ktoś myśli, że nabiły ją te wszystkie bety i darmowe weekendy, od których wydawca nie stroni, firma dorzuca drugą liczbę - 2,3 miliona graczy logujących się każdego dnia. I to już robi wrażenie. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę typ rozgrywki.
BEHIND THE WALL - OPERACJA HEALTH
A Ubisoft nie zwalnia. W ramach "Operacji Zdrowie", gruntownie przebudował obsługującą grę technologię oraz elementy rozgrywki i jest gotowy na trzeci sezon, w którym do walki wkroczą operatorzy polskiego GROM-u. No, jeden operator, póki co. Przebudowa gry oznaczała konieczność uszczuplenia liczby map i nowinek, ale była konieczna, by rosnąca popularność Siege nie odbiła się grze czkawką. Kilka dni temu reżyser gry dał wyraźny znak, że długoterminowy plan ma wyższy priorytet niż chwilowe niedogodności.
Absolutnie przyklaskuję decyzji, by opóźnić mapkę czy operatorów w interesie lepszej rozgrywki dla wszystkich. Dzięki takiej pracy i bardzo rozsądnej polityce związanej z dodatkami, gra odbiła się od dna i notuje zaskakujące wyniki. Ale z drugiej strony, historia Siege powinna być również lekcją dla Ubisoftu, a nie nowym modelem biznesowym pt. "wnioski z bety do kosza, wypuszczamy jak jest, a potem się zobaczy". Czy For Honor mnie słyszy? Tamtą grę Francuzi też przebudowują, z rozbrajającą szczerością przyznając to, co każdy po ograniu bety dobrze wiedział - że dedykowane serwery to mus.
Jeśli Yves Guillemot tak rozumie kategorię "gra jako usługa", jako sprzedawanie graczom bubla, by potem go wybebeszyć i ponaprawiać, to możemy mieć problem. Ale karta może się też odwrócić przy okazji premiery Skull and Bones. Jednak by tak się stało, gracze musieliby wykazać się instynktem samozachowawczym. A z tym bywa różnie.
Skull and Bones: Pierwszy Filmowy Zwiastun E3 2017
W maju wydawca pochwalił się wynikami za zakończony rok fiskalny. Powołując się na dane GFK, NPD, Famitsu i własne źródła dotyczące sprzedaży pudełkowej i cyfrowej na całym świecie, nazywał w nim For Honor drugą najlepiej sprzedającą się grą w przedziale od stycznia do końca marca. Gorszą w tym względzie tylko od... Ghost Recon Wildlands.
Dobre wieści dotyczące Rainbow Six: Siege cieszą mnie też z innego powodu. Jeśli marka miałaby odżyć na tyle, by Ubisoft uznał, że warto mocniej ścisnąć jej wymiona, to może sieciowe batalie uzupełniłaby w końcu singlowo-kooperacyjna, fabularna gra taktyczna. Daaawno nie mieliśmy takowej na rynku. A o Rainbow Six będzie głośno chociażby przy ekranizacji powieści Toma Clancy'ego o tym samym tytule. Nikt nie zabroni mi naiwnie trzymać kciuków.
Maciej Kowalik